Tylko uzupełnienie kadry, niestety

Znów wyczuwam wielkie podniecenie związane z transferem młodego polskiego piłkarza do znanego klubu. I znów muszę korygować związane z nim komentarze.

Mateusz Żukowski został zawodnikiem szkockiego Rangers FC. Ponieważ to znany klub, jego transfer został przyjęty przez rodzime media, co już stało się już tradycją, w kategoriach sukcesu. No bo jak inaczej nazwać tytuł artykułu na ten temat (za: wp.pl) - „Duży transfer młodego Polaka”?

Na pewno nie chodzi o wysokość sumy transferowej. Według szkockiego „Daily Record” Rangersi mieli zapłacić Lechii Gdańsk 400 tysięcy funtów. Jak na brytyjskie piłkarskie realia sumę więcej niż skromną, wręcz symboliczną.

Czyli kupujący nie ponosi prawie żadnego ryzyka. Na takich zasadach wielu zawodników, szczególnie z biedniejszej piłkarsko części Europy, jest kupowanych przez zamożniejsze kluby. A ten z Glasgow, choć przed kilkoma laty okazał się bankrutem i został zdegradowany do czwartej ligi, wrócił już do równowagi po przymusowej terapii wstrząsowej.

Zasada jest prosta. Trzeba mieć niezłe rozeznanie na rynku, wyłowić młodego zawodnika, który nieźle rokuje i niewiele kosztuje. Jego transfer to inwestycja. Jeśli kupi się tanio, na pewno nie można na tym stracić. A jeśli ktoś taki jednak wystrzeli w nowym klubie, można go później sprzedać z wielkim zyskiem. Jeśli nie, zawsze pozostaje opcja pozbycia się go za sumę, która przynajmniej gwarantuje zwrot, choćby z niewielkim zyskiem, wcześniej poczynionych wydatków. I tak ten biznes się kręci.

Niestety w ojczyźnie Żukowskiego, na zakompleksionej piłkarsko prowincji, każdy transfer do lepszego zagranicznego klubu jest postrzegany niemal jak zdobycie mistrzostwa czy pucharu w nowym kraju przez transferowanego zawodnika. Gdy kiedyś o Bartoszu Salamonie pisano, że „będzie grał w Milanie”, pozwoliłem sobie na korektę, która brzmiała mniej więcej tak – czy zagra, to się dopiero okaże, na razie jest w klubowej kadrze. Na nieszczęście miałem rację, bo nie dane mu było zadebiutować w barwach sławnej drużyny z Mediolanu w Serie A! Dlatego czytając tekst o podpisaniu przez Żukowskiego kontraktu z Rangersami, a w nim zdanie - „W ekipie z Glasgow będzie występował do 31 maja 2025 roku” – mogę napisać to samo, co kiedyś o Salamonie.

Niestety nie wszyscy chcą pamiętać, że piłkarzy kupuje się do klubu, nie do drużyny. I w tym klubie dopiero trzeba sobie wywalczyć miejsce w drużynie. Zasada dotyczy wszystkich, także znacznie lepszych od Żukowskiego. Przykład pierwszy z brzegu - Donny van de Beek, kupowany jako gwiazda do Manchesteru United, właśnie został wypożyczony do Evertonu, bo nie radził sobie w walce o miejsce w wyjściowym składzie.

Dwudziestoletni Żukowski na pewno nie przechodzi z Lechii do Rangersów jako gwiazda, o czym świadczy suma transferowa. Został ściągnięty, by zastąpić swojego rówieśnika, prawego obrońcę Nathana Pattersona, sprzedanego na początku stycznia do Evertonu za (według transfermarkt.co.uk) 12,6 milionów funtów! Już samo porównanie sumy transferowej, z tą zapłaconą za byłego piłkarza Lechii, jest miażdżące.

Patterson to regularny już, mimo młodego wieku, reprezentant Szkocji. A jednak miał problemy w występami w drużynie Rangersów. W tym sezonie zagrał w lidze tylko sześć razy, w tym zaledwie dwa razy w pełnym wymiarze. W Evertonie na razie też ma pod górkę. Przez miesiąc nie zdążył jeszcze zadebiutować w barwach nowego klubu w Premier League. Dwa mecze spędził na ławce (jeden w Pucharze Anglii, drugi w lidze), a w ostatnim w Premier League z Aston Villą był poza składem. Wystąpił tylko raz w drużynie Evertonu do lat 23 (za: livescore.in). Jak widać nigdzie nie dostaje się niczego za darmo, trzeba wszystko wyszarpać na boisku. Najpierw treningowym, a jak dobrze pójdzie, potem także podczas meczu.

Żukowski został ściągnięty do Glasgow jako uzupełnienie kadry po sprzedaniu Pattersona. Dlatego wątpię, by na razie dostał szansę regularnej gry w lidze szkockiej, skoro miał z nią problemy jego poprzednik, oceniany znacznie wyżej. Potwierdzeniem tego był pierwszy mecz, w którym Polak miał szansę wystąpić. Mecz wyjątkowy, bo słynne Old Firm Derby, Celtic – Rangers, rozegrane w środowy wieczór. Nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych.

Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że życzę Żukowskiemu jak najlepiej, bo sprawia na mnie wrażenie rozsądnego chłopaka, a tekst piszę nieco z obawy o jego dalszą karierę. Gdy podpisał kontrakt, stwierdził (za: rangers.co.uk):

„Jestem zachwycony, że mogę dołączyć do Rangers i zrobić kolejny krok w mojej karierze. Byłem pod wielkim wrażeniem wszystkiego, co widziałem i słyszałem o Rangersach, a dołączenie do klubu tej wielkości jest dla mnie fantastyczne”.

Fantastycznie by było, gdyby zaczął regularnie grać w barwach nowego klubu. Choć niestety nie bardzo w to wierzę bazując na przedstawionej wyżej logice faktów. Dlatego boję się, żeby kolejny krok w karierze nie okazał się krokiem w tył. I dlatego jego transfer nie jest dla mnie „duży”, ale na razie co najwyżej „dużego ryzyka”, jako typowe uzupełnienie kadry wielkiego klubu. Jak zawsze w takich sytuacjach dodaję – obym się pomylił...

▬ ▬ ● ▬