W mocnej głowie nadzieja

Największą gwiazdą polskiej piłki w 2015 roku jest jak na razie młody zawodnik, który udzielił już więcej wywiadów, niż zagrał meczów.

Chodzi oczywiście o mecze w drużynie seniorów. Choć ktoś, kto ma siedemnaście lat nawet w swojej kategorii wiekowej nie miał szans rozegrać ich zbyt wiele. Krystian Bielik zaliczył na jesieni pięć występów w Ekstraklasie i jeden w Lidze Europejskiej w barwach Legii.

To jego dotychczasowy dorobek, nie licząc meczów juniorskich (w tym w reprezentacji Polski), w niezbyt jeszcze długiej karierze. I dobrze, że nie grał więcej, bo nie był do tego przygotowany. Trener Henning Berg jako jeden z nielicznych zapłakał nad Bielikiem odchodzącym do Anglii. Tak to argumentował (za: sport.pl):

„Powiedziałem mu, że Legia jest dla niego perfekcyjnym miejscem do rozwoju. W lidze polskiej mógłby co tydzień grać bez stresu i się rozwijać. Chcielibyśmy, żeby tacy piłkarze grali w Legii dłużej, zanim pójdą dalej”.

Właśnie przeczytałem, że na Bielika czeka już miejsce w szatni pierwszej drużyny Arsenalu. Miło by było, gdyby przepowiednia się spełniła. Tylko czego ja już o nim nie czytałem w ostatnich tygodniach? Najpierw opinia Arsene Wengera, że to żaden transfer do klubowej akademii, tylko od razu do pierwszego zespołu. Czy Francuz chciał zamknąć usta napastliwym angielskim dziennikarzom, którzy atakowali go, że nie wzmacnia zespołu w oknie transferowym?

Późnej prawdziwa perełka, czyli ubolewanie, że Bielika nie udało się potwierdzić kilka godzin wcześniej, bo już czekało na niego miejsce na ławce Arsenalu w szlagierowym meczu Premier League z Manchesterem City. Informacja wręcz nieprawdopodobna, ale takie wbrew pozorom dobrze się sprzedają.

Gdy Bielik przeszedł pomyślnie teksty medyczne w Londynie, dziennikarze zapytali Wengera czy znajdzie się w składzie na najbliższy mecz. Ten odpowiedział, że oczywiście się nie znajdzie. Trzeba przynajmniej ze trzy tygodnie z nim popracować, by nadrobić zaległości treningowe.

Warto jeszcze raz zacytować Berga:

„Mam nadzieję, że w Arsenalu o niego zadbają, że trenerzy będą pracować z nim we właściwy sposób. Liczę, że nie będzie codziennie zmieniał drużyny, z którą ćwiczy, raz trenował z U-19, raz w rezerwach, raz z pierwszą drużyną, bo to nie są warunki do rozwoju. W Legii miał najlepszych polskich piłkarzy, trafił na otoczenie, w którym każdy chciał się uczyć, a co będzie tam? Byłoby idealnie, gdyby został w Warszawie dłużej, skorzystałby na tyle, że mógłby potem trafić do pierwszego składu klubu Premier League. Może nie Arsenalu, ale innego. Wybrał inną drogę, na pewno trochę ryzykuje. Może wdrapać się na ten wysoki poziom, ale kiedy to zrobi? Nie wszystko będzie zależało od niego”.

Już nie zależy. Najważniejsze u Bielika będą teraz nie nogi, ale głowa. Stał się nawet tematem słownego starcia swojego agenta Cezarego Kucharskiego z prezesem PZPN Zbigniewem Bońkiem, który nie był zachwycony tak wczesnym wysłaniem nastolatka do Anglii. Kucharski zarzucił Bońkowi w „Super Expressie”:

„Nie zna się na prowadzeniu młodego piłkarza”.

Czy ma rację? To się okaże za jakiś czas. Oby tylko młoda głowa wytrzymała ciśnienie, któremu od pewnego czasu jest poddawana. Bielik sprawia wrażenie bardzo rozsądnego chłopaka. I w tym upatruję największe szanse, że w Anglii nie zginie.

▬ ▬ ● ▬