Walka serca z rozumem

Fot. Trafnie.eu

Reprezentacja Polski zagra we wtorek w Chorzowie ze Szwecją o awans do finałów mistrzostw świata. Tylko jeden mecz, do tego w roli gospodarza, ale łatwo nie będzie.

Zadzwonił kolega mieszkający od kilkunastu lat w Anglii. Tęskni za ojczyzną, więc lubi pogadać. Między innymi o piłce, którą mocno się interesuje. I zapytał, czy moim zdaniem nasi wygrają ze Szwedami. Odpowiedziałem, że sam chciałbym wiedzieć. Dodałem jeszcze, że życzę im oczywiście jak najlepiej, ale szansę oceniam pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Jeśli nawet niedoszacowałem możliwości drużyny, nie ma tragedii. Po ewentualnym zwycięstwie zdążę nadrobić niedociągnięcia zasłużonymi pochwałami.

Dość szybko się zorientowałem, że są to i tak bardzo optymistyczne przewidywania. Na jednej ze stron internetowych znalazłem wyniki sondy, w której aż 77 procent moich rodaków odpowiedziało, że nie wierzy w awans swojej reprezentacji do finałów mistrzostw świata!

Wyniki sondy można uznać za dołujące, można za realistyczne. Wszystko zależy od podejścia, czyli typowa walka serca z rozumem. Bo serce by chciało zwycięstwa, a rozum nie zapomina o faktach. Te za wesołe nie są, szczególnie po ostatnim meczu towarzyskim ze Szkotami. Wypadł blado i niech wynik remisowy nikogo nie zwiedzie.

Szwedzi, choć w czwartek pokonali Czechów awansując do decydującej fazy baraży, za bardzo nie mają się czym chwalić, co wnioskuję czytając relacje z ich meczu, którego nie oglądałem, bo w tym samym czasie grali przecież nasi.

Ich trener Janne Andersson wręcz eksplodował na konferencji prasowej, co było o tyle zaskakujące, że reprezentuje przecież naród raczej mocno stonowany. Rozsierdziło go z pozoru niewinne pytanie, właściwie prośba, o ocenę meczu z Czechami i szans w kolejnym z Polakami (za: transfery.info):

„Myślisz, że to było złe? – zapytał ironicznie selekcjoner Szwecji.

– Zapytałem, ponieważ w twoim pytaniu było trochę oceny, trochę zarzutów. „Co sądzisz o swojej grze? Czy to wystarczy przeciwko Polsce?” Nie mam pojęcia, bo oczywiście nie zagramy tak samo przeciwko Polsce. Jest wiele rzeczy w grze w piłkę nożną, które można zrobić lepiej – oznajmił”.

Pewnie, że można, nawet trzeba, jeśli marzy się o awansie do finałów mistrzostw świata. Ale przede wszystkim trzeba wiedzieć kto to ma zrobić. A ciągle nie wiadomo kto zagra ze Szwedami. Wiadomo, że na pewno nie zagrają kontuzjowani w spotkaniu w Glasgow – Bartosz Salamon i Arkadiusz Milik. Długa jest jeszcze lista zawodników mających problemy zdrowotne - Wojciech Szczęsny, Kamil Glik, Mateusz Wieteska, Szymon Żurkowski, Robert Lewandowski czy Krzysztof Piątek.

Jeśli nawet wszyscy będą zdolni do gry, to nie wiadomo w jakiej dyspozycji. Czytam, że Piątek „walczy z czasem”. Są szanse na jego występ, ale przecież zawodnik, któremu w Glasgow założono w okolicach ścięgna Achillesa siedem szwów, nie może normalnie trenować. Czyli nawet jak zagra, po kilku dniach intensywnego leczenia obolałej nogi, na pewno nie będzie w pełni zdolny do gry.

Dlatego z typowaniem wyniku meczu jestem więcej niż ostrożny. Na podstawie tego, co obie drużyny pokazały w ubiegłym tygodniu, można stwierdzić, że powinno to być starcie słabego z jeszcze słabszym. Kto wytrzyma związane z nim ciśnienie, powinien zagrać w finałach mistrzostw świata w listopadzie w Katarze. Ciśnienie tym większe, że może dotyczyć dogrywki, a nawet serii rzutów karnych, po ewentualnym remisowym wyniku w normalnym czasie gry. Takiego scenariusza wykluczyć się nie da. Oby nasze orły we wtorkowy wieczór zrealizowały znacznie przyjemniejszy i mniej stresujący scenariusz.

▬ ▬ ● ▬