Warto poczekać z osądami

Fot. Mateusz Kostrzewa - legia.com

O jednym piłkarzu zrobiło się ostatnio dość głośno. Czy dlatego, że jest już taki dobry? A może dlatego, że inny nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań?

Czyli piłkarzy przyciągających uwagę jest dwóch. Choć tak naprawdę aż... czterech. Dwóch ponadplanowych odgrywa role tylko w tle. A wszyscy są napastnikami. I wszyscy w jakiś sposób związani z Legią. 

Ostatnio wiele się dyskutuje kto powinien grać w jej ataku. Ataku, który kuleje od początku bieżącego roku. To naturalna konsekwencja faktu, że w zimie pozbyto się tych, którzy przez ostatnie miesiące zapewniali niebywały komfort. Jak Nikolić nie był w stanie nic strzelić, wchodził Prijović i robił co trzeba. 

Obu już w Warszawie nie ma, bo przede wszystkim w klubie, nawet takim rozpowiadającym, że jego miejsce jest wyłącznie w Lidze Mistrzów, kasa musi się zgadzać. Z tych samych powodów Legia nie wyda na nowego napastnika tyle, za ile sama sprzedaje piłkarzy. Dlatego do Warszawy trafił na wypożyczenie Czech Tomas Necid. 

Gdyby uwierzyć we wszystko co ostatnio o nim napisano, powinien już przekraczać z powrotem polską granicę z biletem w jedną stronę. Czyli Necid się nie nadaje, jest za wolny, za słaby, piłka go nie szuka w polu karnym, a nawet jak przez przypadek znajdzie i tak okazje marnuje. Miał zastąpić Nikolicia i Prijovicia, a…

Należy postawić pytanie – czy rzeczywiście jest w stanie zastąpić? Czy nie żąda się od niego zbyt dużo? Na szczęście nie wszyscy tak jednoznacznie oceniają Czecha. Ktoś jednak zauważył, że nie jest jeszcze w stu procentach przygotowany do gry, że w Legii dopiero ma się odbudować. Sporo zauważył też Maciej Szczęsny (za: przegladsportowy.pl): 

„W przypadku Necida warto poczekać z osądami. To zawodnik, który swoje już pokazał, nie jest pierwszym, lepszym łamagą. To koledzy z drużyny powinni nauczyć się jego stylu gry, wykorzystać odpowiednio atuty, jak wzrost czy zgranie piłki. Potrzebuje dokładnych podań, sam nie jest w stanie zdziałać zbyt wiele. Ale wspomniany Nikolić bez dokładnych dograń też był bezużyteczny”. 

Czyli trzeba uważać, bo na łatwych i jedynie słusznych wnioskach można się oszukać. A jest jeszcze drugi, uzupełniający, wpisujący się idealnie w pierwszy – zamiast wypożyczać Necida, trzeba było zabrać z wypożyczenia do Ruchu Jarosława Niezgodę. Oto grajek jakich mało. Załatał by bez problemu dziurę po Nikoliciu i Prijoviciu.

Takich komentarzy pojawiło się na pęczki szczególnie po meczu przed tygodniem, gdy Ruch ograł Legię w Warszawie. Niezgoda strzelił jedną z bramek. Jako chyba jedyny postanowiłem płynąć wtedy pod prąd pisząc:

„Nie sądzę, by w tej chwili był ratunkiem dla Legii, nawet gdy Necid w kolejnym meczu nie potwierdził, że warto go było sprowadzać z Turcji. Na pewno pobyt w Chorzowie Niezgodzie nie zaszkodzi, a pozwoli regularnie grać. To dopiero materiał na solidnego piłkarza”. 

Obejrzałem w poniedziałek kolejny mecz ligowy Ruchu ze Śląskiem. I zdania nie zmieniłem! Niezgoda miał udane akcje (wywalczył rzut karny), ale i takie, gdy w kluczowych momentach podejmował złe decyzje. I bardzo dobrze, niech się uczy na własnych błędach. Akurat w Ruchu ma ku temu wspaniałą okazję. Idealnym miejscu na obecnym etapie rozwoju jego kariery.  

Pewnie w Legii już by go skreślano, jak Necida zaledwie po kilku meczach, w których drużyna gra słabo. Na pewno na wiosnę by jej nie zbawił. Na pewno na koniec sezonu będzie lepszym piłkarzem dzięki regularnej grze i zdobytemu doświadczeniu. I w następnym przekonamy się, czy rzeczywiście będzie tak dobrym napastnikiem, jakim niektórzy chcieliby go widzieć już teraz.

▬ ▬ ● ▬