Witajcie w klubie!

Fot. Trafnie.eu

Na poniedziałkowej konferencji prasowej trenera Paulo Sousy poruszony został jeden ważny temat, którego świadomie nie podjąłem. Postanowiłem poczekać i…

Przypomnę, co powiedział:

„Jeśli chodzi o to, co może tyczyć się naszych trzech z czterech napastników, mogą pojawić się pewne problemy jeśli chodzi o ich obecność w meczu przeciwko Anglii. Lewandowski, Piątek i Milik – nie jesteśmy pewni, czy będą zaangażowani w ten mecz, czy nie”.

Kiedyś takie słowa uznano by za ponury żart. Niestety żyjemy w ponurych pandemicznych czasach, więc trzeba je brać poważnie. Też je tak potraktowałem, mimo że sekretarz generalny PZPN Maciej Sawicki próbował uspokajać (sport.tvp.pl):

„Regulacje są takie, że kluby muszą zwolnić piłkarzy na reprezentacyjne mecze. Są jednak regulacje, gdyby piłkarz miałby odbyć kwarantannę, wtedy można wyrazić swój sprzeciw. W naszym wypadku będzie tak, że wszyscy przylatują na zgrupowanie, zagrają z Węgrami, a później z Andorą. My jako federacja nie chcemy stawiać piłkarzy w kłopotliwej sytuacji. Sprawy są pozytywnie procedowane”.

Do czwartku miało się wszystko wyjaśnić, ale z każdym dniem okazywało się, że sprawy nie są jednak tak „pozytywnie procedowane”, skoro coraz bardziej realna stała się perspektywa realizacji nieciekawego scenariusza. Nie czekając na ostateczną decyzję zacząłem zgłębiać inne informacje i zrozumiałem, że potencjalną nieobecność wspomnianej trójki na Wembley można krótko podsumować – witajcie w klubie!

Tak jak przed rokiem pisałem o produkcie piłkopodobnym na pustych stadionach, tak teraz, kilka dni przed rozpoczęciem eliminacji do mistrzostw świata, zaczynam się upewniać, że przynajmniej w trzech pierwszych marcowych meczach zapowiada się najwyżej ich namiastka.

Wszystko oczywiście za sprawą koronawirusa i nakładanym w poszczególnych państwach obowiązku kwarantanny po powrocie z innych, uważanych za strefy szczególnego ryzyka. Do takich należy niewątpliwie Wielka Brytania. Dlatego mecze kilku angielskich drużyn w europejskich pucharach odbywały się na Węgrzech czy w Rumunii.

Międzynarodowe federacje, FIFA i UEFA, przyzwyczajone do komunikowania decyzji bez pytania podległych sobie związków o zdanie, muszą grzecznie respektować obostrzenia pandemiczne wprowadzone przez rządy, czasami nawet nie państw, ale poszczególnych landów. I to nie Gianni Infantino czy Zbigniew Boniek zadecyduje o ewentualnym braku Lewandowskiego na Wembley, ale kanclerz Niemiec Angela Merkel. Bo to podległe jej władze bardzo restrykcyjnie podchodzą do traktowania obywateli powracających z Wielkiej Brytanii wysyłając ich na kwarantannę.

Selekcjoner reprezentacji Austrii Franco Foda na marcowe spotkania eliminacyjne powołał aż 43 zawodników, w tym 19 występujących w niemieckiej Bundeslidze. Oni raczej na pierwszy wyjazdowy mecz ze Szkocją nie polecą. Czyli zagra w nim nie reprezentacja Austrii, ale jakaś jej namiastka!

Selekcjoner reprezentacji Niemiec Joachim Löw postanowił w ogóle nie powoływać do kadry zawodników występujących w angielskiej Premier League. A to całkiem spora grupa: Bernd Leno (Arsenal) oraz Ilkay Gundogan (Manchester City), Antonio Ruediger, Kai Havertz i Timo Werner (Chelsea). Natomiast kluby pierwszej i drugiej ligi francuskiej zakazały swoim piłkarzom wyjazdu na mecze reprezentacji poza Unię Europejską, jeśli w takich mieli występować.

Zastanawiam się, czy za jakiś czas w zestawieniach wyników najbliższych mistrzostw Europy (ciągle nie wiadomo na jakich warunkach się odbędą) i świata nie pojawi się przypis:

*) - drużyny rywalizowały w niepełnych składach z powodu pandemii

▬ ▬ ● ▬