Wróciły wspomnienia

Fot. Trafnie.eu

Fulham spadł z Premier League. Niby nic nadzwyczajnego, bo nigdy przecież nie był mocarzem angielskiej piłki. A jednak dla mnie ten spadek ma dodatkowy wymiar.

W połowie lat dziewięćdziesiątych jechałem w Londynie na spotkanie z angielskim dziennikarzem Patrickiem Barclayem. Gdy przekraczałem Tamizę piętrowym autobusem przez Putney Bridge zobaczyłem cztery słupy z jupiterami otaczające stadion znajdujący się tuż nad brzegiem rzeki. Wydawało mi się, że to Fulham. Już jako nastolatek siedziałem godzinami nad planem Londynu i wyszukiwałem obiekty kilkunastu miejscowych profesjonalnych klubów.

Gdy dotarłem na spotkanie zapytałem Patricka o ten stadion. Potwierdził, że to Fulham i dodał:

„A wiesz, nigdy na nim nie byłem”...

Drużyna występowała wtedy w trzeciej czy czwartej lidze. A zdanie wygłoszone przez jednego z najlepszych miejscowych dziennikarzy stanowiło dość gorzki, ale prawdziwy komentarz do jej pozycji w angielskim futbolu.

Dzień wcześniej czy później byłem na meczu ligowym Tottenham Hotspur – Newcastle United. Na parkingu przed stadionem udało mi się dopchać do Kevina Keegana, menedżera drużyny gości. Przedstawiłem się grzecznie i jeszcze grzeczniej zapytałem, czy mógłbym zadzwonić do Newcastle i zadać mu kilka pytań? Teraz to już raczej nie do pomyślenia, ale wtedy jeszcze takie wywiady czasami udawało się zrobić nawet z największymi gwiazdami!

Keegan mnie zaskoczył, bo odpowiedział bez zastanowienia:

„Oczywiście”!

I podyktował numer telefonu:

„Zadzwoń do Kate, mojej asystentki”.

Dzwoniłem przez kilka tygodni, raz, dwa razy dziennie. Kate była bardzo miła, poznawała mnie już po głosie, nawet nie zdążyłem dokończyć „Dzień dobry”... Tylko Mr Keegan był ciągle zajęty. Jak dzwoniłem rano, Kate prosiła o ponowny telefon po południu. Dzwoniłem po południu, przepraszała, prosząc o kontakt następnego dnia rano. Raz nawet udało się jej przełączyć rozmowę do Keegana, ale od razu powiedział, że ma tak mało czasu, więc nie warto było nawet zaczynać. W końcu się poddałem, przestałem dzwonić.

Minęło kilka lat, gdy przeczytałem informację, że egipski miliarder Mohamed Al-Fayed kupił trzecioligowy klub piłkarski w Londynie - Fulham FC. Chce w niego zainwestować spore pieniądze, by błyskawicznie awansować do Premier League. A ma w tym pomóc zatrudniony właśnie nowy menedżer, Kevin Keegan.

Przypomniałem sobie cztery jupitery sterczące tuż nad brzegiem Tamizy. Przypomniałem sobie telefony do Kate. Wysłałem faks do nowego menedżera Fulham. Opisałem w nim spotkanie w Londynie i telefony do Newcastle. Zapytałem czy może teraz uda się porozmawiać, bo właśnie znów wybierałem się do Londynu. Nie czekałem nawet godziny, gdy przyszła odpowiedź z podanym dniem i godziną zaplanowanego już wywiadu!

Rozmawialiśmy w uroczym klubowym budyneczku na stadionie Craven Cottage, znajdującym się tuż przy narożniku boiska. Fulham to przecież najstarszy londyński klub. I tę historię czuć na stadionie, który istnieje w tym miejscu od 1896 roku!!! Jedną z trybun uznano za zabytek architektury i nie można niczego na niej zmieniać. Dlatego dziennikarze siadają na miejscach prasowych na starych drewnianych krzesełkach, które mają po kilkadziesiąt lat. Z tych wszystkich powodów uwielbiam Craven Cottage. Położony blisko centrum Londynu, ale ma w sobie coś prowincjonalnego, absolutnie wyjątkowego, prawdziwą piłkarską duszę.

Bardziej niż wywiad z Keegenem pamiętam to, co nastąpiło bezpośrednio po nim. Otworzył drzwi na balkon, który jest na tym stadionie jak loża, pokazał na boisko i zaczął podnieconym głosem opowiadać o wielkich planach klubu. Później zeszliśmy na murawę, a on zachwalał wspaniałe boisko. Ciągle gęsta trawa, bez żadnych łysin, choć to już koniec sezonu. I przedstawił mi z dumą człowieka odpowiedzialnego za konserwację murawy.

Ze względu na wizytę na Craven Cottage sprzed lat zawsze miałem sentyment do Fulham, zawsze z uwagą śledziłem jego wyniki. Zgodnie z planem szybko awansował do Premier League w 2001 roku. Nigdy nie odgrywał w niej znaczącej roli, ale miał swoje pięć minut gdy, zagrał w pierwszym historycznym finale Ligi Europejskiej w 2010 roku.

Keegen dość szybko odszedł z Fulham. Od niedawna nie ma w nim też Al-Fayeda, który sprzedał klub. Razem z nim zniknęła ogromna figura Michaela Jacksona, stojąca przez kilka lat koło stadionu. Od przyszłego sezonu nie będzie w Premier League Fulham FC. Tylko przez rok? Mam nadzieję...

▬ ▬ ● ▬

Galeria