Wskrzeszanie Marksa i Engelsa

Fot. jeromechampagne2015.com

Jerome Champagne opublikował list otwarty. Opisuje w nim jeden wielki układ rządzący światową piłką, stawiając przy tym kilka niewygodnych pytań.

Gdyby ktoś jeszcze nie skojarzył, Champagne to jeden z niedoszłych kandydatów na prezydenta FIFA. Pierwszy, który oficjalnie ogłosił, że będzie walczył z Seppem Blatterem. Ten były francuski dyplomata wydawał się sensownym kandydatem. Poparł go nawet sam Pele. Nie zdołał jednak zdobyć pięciu rekomendacji od krajowych federacji. Postanowił więc opublikować list otwarty, w którym opisał swoje starania o prawo startu w wyborach.

Poparły go tylko trzy federacje. Ciekawe były argumenty używane przez tych, którzy mu odmówili. Można je sprowadzić do wspólnego mianownika – lepiej nie wychylać się poza istniejący układ. Prezesi krajowych federacji wyrażali zainteresowanie jego programem, czy wręcz go chwalili. Szczerze przyznawali jednak, że Champagne nie może liczyć na ich poparcie, bo dostaną za to po głowie od kontynentalnych federacji. Mówili wprost, że są uzależnieni od finansowego wsparcia, albo nie chcą pogrzebać szans w staraniach o prawo organizacji lokalnych mistrzostw.

Mocno poirytowany Champagne pyta więc:

„Czy możemy bez zastrzeżeń tolerować sytuację, że dwadzieścia najbogatszych klubów zachodnioeuropejskich generuje roczny przychód w wysokości 6,2 miliarda euro (źródło Deloitte & Touche), podczas gdy:

- roczne budżety więcej niż połowy krajowych federacji są niższe od dwóch milionów dolarów

- dwudziesty klub w angielskiej ekstraklasie zarabia więcej niż osiemnaście klubów w holenderskiej Eredivisie

- kluby afrykańskie i południowoamerykańskie są łupione ze swoich talentów, z czego korzyść czerpią kluby europejskie

- poza Europą Zachodnią niewiele lub nic z przychodów za prawa telewizyjne jest redystrybuowane do krajowego futbolu, mimo że FIFA dzieli się zyskami z organizacji mistrzostw świata

- kluby z mniejszych lig z małymi... długami są wykluczane z kontynentalnych rywalizacji, podczas gdy bogacze umacniają swoją supremację

- odpływ najzdolniejszych młodych graczy do najbogatszych klubów w oparciu o zasadę wolności wymiany, a także format rozgrywek i sposób podziału zysków są przyczyną nierówności mającej wpływ na krajowe rozgrywki

Jak ktoś może wymagać od nas, byśmy uwierzyli, że to, co dobre dla Chelsea i Realu Madryt jest automatycznie zbawienne dla piłki nożnej na Jamajce, w Wietnamie, Senegalu, Boliwii, Tahiti czy Mołdawii?"

Trochę mi to przypomina bezwzględny, drapieżny kapitalizm, ściśle podzielony rynek i starannie rozdzielone role. Jedni muszą się nacieszyć tym, co spadnie ze stołu drugich. Gdyby wskrzesić Marksa i Engelsa na pewno mieli by pole do działania opisując futbolową rzeczywistość.

Champagne zauważa, że „piłkarskie instytucje zostały zmobilizowane do wyeliminowania jedynego niezależnego kandydata”, czyli jego. Wydaje się, że przecenia swoją rolę, ale z pewnością dochodzi do prawidłowych wniosków - istniejącego układu łatwo rozbić się nie da. Nawet trudno żywić się nadzieją, że ten proces w najbliższym czasie rzeczywiście mógłby się rozpocząć...

▬ ▬ ● ▬