2019-12-12
Wstępnie pozamiatane
Podobno w ostatniej kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów były „sensacyjne rozstrzygnięcia”. Ciekawe, bo żadnych takich nie zauważyłem.
W prestiżowych rozgrywkach pozostało już tylko szesnaście drużyn. To znak, że zakończyła się ich faza grupowa. Czy była emocjonująca? W skali makro niekoniecznie, choć z pewnością poszczególnymi meczami można się było emocjonować.
Pośród szesnastu drużyn awansujących do 1/8 finału nie znalazłem żadnej, której obecność byłaby zaskoczeniem. Te dwa rzekomo „sensacyjne rozstrzygnięcia” w ostatniej kolejce miały dotyczyć wyeliminowania z rozgrywek Interu Mediolan i Ajaksu Amsterdam. Nie bardzo jednak rozumiem dlaczego.
Inter dał się wyprzedzić Barcelonie i Borussii Dortmund. Pierwszego miejsca w grupie Barcelony uzasadniać nie trzeba. Borussia to jeden z regularnych uczestników Ligi Mistrzów, a kiedyś także jej triumfator. Jaka to więc sensacja, że drużyna Łukasza Piszczka wyprzedziła w tabeli Inter? Raczej szukanie na siłę sensacyjnych tytułów.
Działo się to w jednej z dwóch grup, w której po ostatnim meczu musiał być wielki przegrany. Czyli ktoś ze wspomnianej trójki, bo czwarta Slavia Praga okazała się, zgodnie z przewidywaniami, znacznie słabsza.
Podobne wnioski dotyczą odpadnięcia Ajaksu. Oczywiście mówimy o rewelacji poprzedniej edycji rozgrywek, ale… Już samo określenie sugeruje, że osiągane wyniki nie były w ostatnich latach normą. A skoro nie były, czy można oczekiwać powtórki w następnym sezonie?
Oczywiście można, ale wcześniej warto przeanalizować potencjał rywalizujących drużyn. Ajax stracił przed nowym sezonem swoich kluczowych zawodników (Matthijs de Ligh, Frenkie de Jong), co było do przewidzenia. Dlatego moim zdaniem powinno być też do przewidzenia, że nie powtórzy wyczynu z poprzedniego sezonu. I właśnie dlatego trudno uznać jego odpadnięcie za sensacyjne.
Szczególnie biorąc pod uwagę z kim sobie nie poradził. Ostatecznie Valencia i Chelsea to nie „ogórki”, występują w dwóch najsilniejszych ligach na świecie, posiadają określony potencjał i ogromne doświadczenie w Lidze Mistrzów. Odpadnięcie Ajaksu traktuję więc raczej jako powrót do wyznaczonego przez potęgi szeregu, niż sensację. Choć naprawdę bardzo chciałem, by w tym sezonie równie dużo namieszał, co w poprzednim. Może znów w następnym? Oby…
Do rangi symbolu urosła scena po ostatnim meczu Barcelony z Interem. Frenkie de Jong zadarł głowę, by na wielkiej tablicy świetlnej stadionu San Siro sprawdzić wyniki meczów w innych grupach. Na jego twarzy pojawił się bolesny grymas, gdy zobaczył, że Ajax przegrał w siebie z Valencią 0:1 i odpadł z rozgrywek, a raczej został karnie zesłany z trzeciego miejsca w grupie do Ligi Europejskiej. Serce De Jonga zostało w Amsterdamie, choć nogi od nowego sezonu kopią piłkę dla Barcelony.
Trudno też sensacją nazwać awans Atalanty Bergamo w ostatniej kolejce. Wygrana 3:0 w Charkowie, gdzie teoretycznie „u siebie” mecze rozgrywa Szachtar Donieck, należy uznać raczej za normę, niż niespodziankę. Za taką mogła uchodzić co najwyżej seria trzech porażek Atalanty, do tego bolesnych (0:4 z Dinamem Zagrzeb), w pierwszych kolejkach. Debiut w Lidze Mistrzów był koszmarny, ale potem przeważył spory potencjał Włochów. I dobrze, bo jeszcze w ubiegłym sezonie lubiłem oglądać mecze tej drużyny grającej fajnie dla oka.
Czyli w sumie w fazie grupowej wielkich emocji nie było, raczej wstępnie zostało pozamiatane. Najsilniejsi odprawili tych, z którymi musieli w tej fazie się zmierzyć. I na wiosnę, już w węższym gronie, zacznie się prawdziwa rywalizacja o wielki srebrny puchar.
▬ ▬ ● ▬