Wszyscy, oprócz jednego

Fot. Trafnie.eu

Zastanawiam się, czy to nie przesada pisać znów prawie na ten sam temat. Ale z drugiej strony trudno nie reagować na wypowiedź tak mocno irytującą.

W poprzednim tekście zająłem się krótką pamięcią Zbigniewa Bońka bazując na fragmencie wywiadu, którego udzielił. Nie chciałem wrzucać do niego kolejnego wątku, kolejnego cytatu, by nie stał się zbyt mało strawny. Pomyślałem jednak, że grzechem byłoby nie pochylić się nad jeszcze jedną wypowiedzią i przykładem zbyt dobrego samopoczucia prezesa PZPN. A dotyczyła ona jego ewentualnego udziału w ogłoszeniu gospodarza mistrzostw Europy w 2012 roku. Ale najpierw pochwalił się swoimi osiągnięciami (za: przegladsportowy.pl):

„Za moje kadencji przygotowaliśmy już mistrzostwa świata do lat 20, mistrzostwa Europy do lat 21 i jeden finał Ligi Europy w Warszawie, a drugi ma odbyć się w Gdańsku”.

Gdy odpowiednio przygotował tło, stwierdził:

„Zaznaczam, że gdyby prezes ukraińskiej federacji Hrihorij Surkis nie załatwił nam organizacji EURO 2012, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu, bo tamten turniej wywołał efekt domina. Pamiętam, jak dzień przed ogłoszeniem gospodarza turnieju rozmawiałem z ówczesnym szefem UEFA Michelem Platinim. „Słuchaj, przyjechałbym do Cardiff na ogłoszenie gospodarza, ale jak ma wygrać ktoś inny niż Polska i Ukraina, to zwyczajnie mi się nie chce” – powiedziałem. „Zbyszek, nie ma opcji, byście zostali wybrani. Macie najsłabszą ofertę” – odparł. Dzień później Michel sam był zdziwiony, kiedy ogłaszał, że turniej odbędzie się w Polsce i na Ukrainie. Dzięki tym imprezom rozwija się nie tylko nasza piłka, ale cała gospodarka. Ludzie nie potrafią tego docenić”.

Zwracam uwagę na niewinne słowo „zaznaczam”, które ma dodatkowo podkreślić, że nie była to zasługa rodaków Bońka, ale Surkisa. Gdyby ktoś nie wiedział dlaczego zależy mu na uwypukleniu tej kwestii, może łatwiej zrozumie czytając fragment biografii Jerzego Dudka „nieREALna kariera”:

„Zadzwonił do mnie Michał Listkiewicz, wtedy prezes PZPN, razem z panem Adamem Olkowiczem. Przygotowali prezentację polsko-ukraińskiej kandydatury do organizacji mistrzostw. Zapytali, czy nie mógłbym przyjechać do Cardiff, by reprezentować Polskę tuż przed wyborem ich gospodarza. I dodali, że mamy bardzo silną ekipę. Od razu zapytałem o szanse, bo słyszałem ze wszystkich stron, że praktycznie takich brak. Przecież Zbyszek Boniek też dostał propozycję, by włączyć się do projektu, ale odmówił, bo nie miał czasu i go to nie interesowało. Natychmiast pojawiły się głosy, że pewnie rozmawiał już z Platinim, a ten mu powiedział, że może projekt i fajny, ale raczej bez szans na sukces. Dlatego więc nie zdecydował się dać mu swojej twarzy”.

No właśnie, twarzy nie dał, a projekt okazał się zwycięski. Ale oczywiście, zdaniem Bońka, była to wyłącznie zasługa Surkisa. Nie tych, którzy go przygotowali i to bez niego. Chyba trochę rozminął się z prawdą, tak jak wspomniany Platini w ocenie polsko-ukraińskiej kandydatury, że była najsłabsza, czego dowodzi kolejny cytat z biografii Dudka:

„Polska oferta była zdecydowanie najlepsza, wręcz perfekcyjna. Każdy miał do wypowiedzenia określoną kwestię służącą przekonaniu tych podejmujących decyzję, że nam się ta impreza naprawdę należy. Moim zdaniem prezentacja wypadła świetnie. Dodatkowo sportowi mistrzowie swoją obecnością i autorytetem mocno wspierali wspólną kandydaturę. Nawet Leo, choć Holender, mówił, że obserwuje od dawna nasz kraj, że się rozwijamy, że jesteśmy w stanie to udźwignąć”.

Boniek wymienia z dumą wielkie imprezy, które organizowała Polska za jego kadencji. I potem dodaje: „Dzięki tym imprezom rozwija się nie tylko nasza piłka, ale cała gospodarka”. Pewnie, że tak. Tylko gdyby nie było tej pierwszej, na którą delikatnie rzecz ujmując zwyczajnie się wypiął, nie było by też imprez za jego kadencji! Może po latach warto docenić wreszcie ciężką pracę, odwagę i zaangażowanie ludzi, którzy stali za projektem EURO 2012, zamiast deprecjonować ich rolę?!

Bo efekt EURO spowodował, że w Polsce powstały nie tylko cztery duże stadiony na mistrzostwa, ale i szereg mniejszych. Do tego hotele z bazami treningowymi. I to zasługa przede wszystkim tych Polaków, którzy nie bali się dać twarzy pomysłowi, na którego sukces mogli liczyć tylko najwięksi optymiści. Używając języka Bońka ZAZNACZAM, że przyszłego prezesa PZPN w tym gronie nie było.

Jeszcze raz Dudek:

„W odróżnieniu od niego [Bońka] z chęcią wybrałem się do Cardiff. Bo ekipa rzeczywiście była silna. Przyjechał polski prezydent Lech Kaczyński i ukraiński Wiktor Juszczenko. Obok nich sportowe osobistości – Irena Szewińska, Witalij Kliczko i Serhij Bubka. A ja mogłem spotkać tam Andrija Szewczenkę, Włodka Smolarka i Leo Beenhakkera. Wszyscy przyjechali, by wesprzeć wspólny projekt”.

Wszyscy, oprócz jednego.

▬ ▬ ● ▬