Wszystko pod kontrolą?

Fot. Trafnie.eu

Pogoń wygrała w Wisłą Kraków 1:0. Ani jej kolejne zwycięstwo, ani powrót na boisko w drużynie gości Jakuba Błaszczykowskiego nie był jednak najważniejsze.

Przynajmniej dla mnie. Tylko w skrócie dodam, że Pogoń odniosła trzecie zwycięstwo w pierwszych czterech kolejkach nowego sezonu i razem ze Śląskiem Wrocław lideruje w tabeli. Choć mecz z Wisłą nie był dla niej łatwy.

Dla trenera drużyny gości Macieja Stolarczyka, związanego przez lata ze Szczecinem, porażka z tego powodu okazała się chyba bardziej bolesna. Może odrobinę jego nastrój poprawiło wejście w drugiej połowie na boisko Jakuba Błaszczykowskiego, który wrócił do gry po kontuzji i szybko pokazał jak wartościowym jest zmiennikiem. Oczywiście tylko w tym meczu, bo pewnie w kolejnym może wystąpić już od pierwszej minuty.

Dla mnie jednak najbardziej pamiętnym wydarzeniem z sobotniego popołudnia pozostanie sytuacja z końca pierwszej połowy. W polu karnym Wisły do piłki wyskoczył jej obrońca Rafał Janicki i pomocnik gospodarzy Iker Guarrotxena, zderzając się głowami. Widać było od razu, że ten drugi mógł odnieść poważny uraz. Gdy ekipa medyczna Pogoni po wbiegnięciu na boisko wysłała do ławki rezerwowych sygnał, że Hiszpan, a właściwie Bask, ma zostać zmieniony, ten nagle się poderwał z murawy i pobiegł w kierunku bocznej linii.

Nawet nie słysząc, co mówi, łatwo się było zorientować, że dynamiczną gestykulacją tłumaczy trenerowi, że żadnej zmiany nie będzie. Ale wcześniej równie łatwo można się było zorientować, choćby patrząc, jak Guarrotxena biegnie, że na pewno coś jest z nim nie tak. I rzeczywiście było.

Choć pozwolono mu zostać na boisku, gdy po zaledwie kilku chwilach dostał piłkę, wybił ją piętą za boczną linię i położył się na murawie. Chyba już nikt nie miał wątpliwości, że sprawa jest naprawdę poważna. Dlatego na boisko wszedł przygotowany wcześniej do zmiany Fin Santeri Hostikka, a Bask pojechał karetką do szpitala na badania.

W niedzielę na stronie internetowej Pogoni pojawił się komunikat, że „odbył się zabieg nastawienia łuku kości jarzmowej Ikera. - Udało się go wykonać najmniej inwazyjną metodą - mówi lekarz Jędrzej Marczewski. - W przeciągu tygodnia powinien wrócić do treningów na boisku, w specjalnej masce. Dziś lub jutro Iker opuści szpital”.

Czyli wszystko w porządku, wszystko pod kontrolą? No chyba nie do końca. Po meczu trener Pogoni Kosta Runjaic zagrał głos na temat wydarzeń z końca pierwszej połowy (za: pogonszczecin.pl):

„Na początku doktor pokazał, że Iker musi zejść z boiska, a później ta decyzja została zmieniona. Wszyscy wiemy, że Iker to wojownik i pokazywał, że chce grać. Z szacunku do niego należało mu na to pozwolić. Do końca I połowy pozostawały sekundy i wiedzieliśmy, że w przypadku problemów zdrowotnych po prostu zmienimy go w przerwie”.

O jakim szacunku Runjaic bredzi? Przecież pozostawienie w takim stanie człowieka na boisku było zapachem na jego zdrowie, o gorszych możliwych konsekwencjach wolę nie wspominać! Patrząc na Guarrotxenę jak biegnie, nie miałem najmniejszych wątpliwości, że powinien zostać natychmiast zmieniony. Jak tego nie mógł wiedzieć trener Pogoni, który dostał jasny sygnał od ekipy medycznej? Warto chyba, żeby przez chwilę podumał nie tylko o ostatnich zwycięstwach drużyny.

▬ ▬ ● ▬