Wybór trzech innych

Fot. Trafnie.eu

Paulo Sousa powołał kadrę na finały mistrzostw Europy. W komentarzach przewija się stwierdzenie, że „są zaskoczenia”. Dziwne, gdyby takich nie było.

Pamiętam, że gdy po raz pierwszy powołał kadrę na marcowe mecze reprezentacji w eliminacjach do mistrzostw świata, najwięcej komentarzy wzbudził brak Tomasza Kędziory i Bartosza Kapustki. Pierwszy znalazł się już wśród wybrańców selekcjonera. Drugi znów nie. To dowód, że trener za bardzo przekonania do niego nie ma. No bo trudno tłumaczyć ten brak faktem, że gra w polskiej lidze, skoro inni zawodnicy z niej (Kamil Piątkowski, Tymoteusz Puchacz, Kacper Kozłowski, Jakub Świerczok) w kadrze się znaleźli.

Sousa może wybierać kogo chce. Takie jego prawo. W poniedziałek podał nazwiska 26 zawodników. Jak coś pójdzie nie tak na mistrzostwach, wypomną mu wszystkie wybory budzące czyjeś kontrowersje. Mniejsza o to, czy będą to pretensje sensowne, czy nie.

Zdziwiłbym się mocno, gdyby w powołanej kadrze żadnych zaskoczeń nie było. Człowiek, który przychodzi z zewnątrz, wychowany w zupełnie innej kulturze piłkarskiej, przyzwyczajony do innych jej realiów, musi mieć inne spojrzenie. A czy dobre, czy pasujące do tych nowych, polskich realiów? Przekonamy się wkrótce.

W odróżnieniu od wielu moich rodaków uważam, że pokładanie wiary w trenerze, który przyjdzie i totalnie odmieni drużynę, należy uznać za szczyt roztargnienia. Dlatego nie byłem zaskoczony wynikami reprezentacji w marcowych meczach z nowym selekcjonerem. Dlatego nie oczekuję cudów podczas Euro 2020.

Z Kamilem Grosickim czy bez, z Sebastianem Szymańskim czy bez (obaj na liście rezerwowej), Polska mistrzem Europy nie zostanie. Wicemistrzem też nie. Nie zmieni też tego powrót do reprezentacji Przemysława Frankowskiego, który miał z nią przymusowy rozbrat chyba głównie z powodu koronawirusa i bardziej restrykcyjnych przepisów z nim związanych w Stanach Zjednoczonych, gdzie obecnie występuje, dlatego do kadry powoływany nie był.

Gdy śledziłem dyskusję dotyczącą powołań Sousy, przypomniała mi się konferencja prasowa selekcjonera polskiej reprezentacji dzień po ostatnim meczu grupowym na Euro 2008 w austriackim Bad Waltesdorf. Tam mieszkała kadra, a jej zawodnicy po cichu opuścili hotel. Z dziennikarzami spotkał się więc tylko trener Leo Beenhakker. Zaczęła się dyskusja pełna kwaśnych komentarzy spowodowanych kiepskim występem w mistrzostwach nie zaspakajających oczekiwań formułowanych przed ich rozpoczęciem.

Pamiętam, że Holender, poirytowany pytaniem o dobór zawodników do kadry jakiego dokonał, zapytał (cytat z pamięci):

„Czy naprawdę uważacie, że powołanie trzech innych zmieniłoby tę drużynę?”
Wtedy uważałem, że by nie zmieniło. I teraz też uważam, że wybór trzech innych przez Sousę niczego by nie zmieniło.

▬ ▬ ● ▬