Wygrać mógł tylko...

W Paryżu wręczono nagrody Złotej Piłki magazynu „France Football”. W porównaniu z poprzednimi latami nie towarzyszyły temu większe emocje.

Przynajmniej te toksyczne, potrafiące wcześniej rozpalić do czerwoności wiele niezdrowych instynktów. Tak mocno, że Robert Lewandowski miał być przecież „okradziony” z nagrody w 2020 roku (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Stuprocentowym faworytem był wówczas Robert Lewandowski, który w tym sezonie miał fantastyczne osiągnięcia z Bayernem, Niemcy w genialnym stylu zwyciężyli w Lidze Mistrzów, zaś Lewandowski w tych rozgrywkach w 10 meczach miał 15 goli i 6 asyst. To było niewiarygodne. Gdy „France Football” odwołało plebiscyt, wiele osób u nas uważało, że było to skrajnie niesprawiedliwe. Lewandowski został po prostu w ordynarny sposób okradziony. Organizatorzy zachowali się jak dresiarz, który ogłusza swoją ofiarę na ulicy kijem baseballowym i zabiera jej portfel. Rok później Lewandowski pobił rekord Gerda Muellera, ale to znowu nie starczyło. Wygrał Messi, który sięgnął po Copa America. Ten wybór był już bardziej uzasadniony, choć wciąż kontrowersyjny”.

Ta powracająca narracja miała właśnie wykpić zbyt wielkie zainteresowanie uroczystą galą, jaka w poniedziałkowy wieczór odbyła się w paryskim Theatre du Chatelet:

„Cała ta seria kompromitacji organizatorów skłania do teorii spiskowych, ale przede wszystkim powoduje, że „Złota Piłka” ma dziś znaczenie mniej więcej takie, jak konkurs Eurowizji dla świata muzyki. Jest jednodniową ciekawostką i to by było chyba na tyle. Do jutra wieczora na tapecie będzie już inny temat”.

Chyba nie do końca. Gdyby tak było, po co tracić czas na pisanie całkiem obszernego tekstu na ten temat? I dlaczego galę transmitowano aż do 170 krajów? Nie ogłaszałem przed trzema laty końca świata, gdy Lewandowski nagrody nie dostał z powodu odwołania plebiscytu, bo nie podchodziłem i nie podchodzę do tego z niepotrzebnym zadęciem. Wyboru dokonują dziennikarze z całego świata, a ci mają przecież swoje preferencje, a także różne „skrzywienia”, więc należy wszelkie tego typu plebiscyty traktować bardziej z przymrużeniem oka.

Może dlatego ze spokojem obejrzałem wspomnianą galę i przyjmowałem wszystkie wyniki. Nawet te… nielogiczne. Najlepszym bramkarzem wybrano Argentyńczyka Emiliano Martineza. Cóż w tym dziwnego, skoro jest aktualnym mistrzem świata? Otóż w plebiscycie zajął 15. miejsce, a na 13. znalazł się inny bramkarz Yassine Bounou z Maroka. Na sali doszło nawet do zgrzytu, gdy część gości zaczęła przy wręczaniu nagrody Martinezowi buczeć, więc prowadząc galę były znakomity zawodnik Didier Drogba musiał przywołać obecnych do porządku.

Jeszcze zanim się zaczęła ogłoszono wyniki plebiscytu ma miejscach od 11. do 30. Okazało się, że Robert Lewandowski, nominowany do nagrody już po raz ósmy, zajął dwunaste. Zajął też piąte wśród najlepszych napastników (wygrał Erling Håland).

Ewa Pajor, napastniczka niemieckiego VfL Wolfsburg, czyli pierwsza Polka nominowanej w kobiecej kategorii plebiscytu, zajęła osiemnaste miejsce. Pierwsza dziesiątka wyglądała następująco:

  1. Aitana Bonmati (Hiszpania, FC Barcelona)

  2. Sam Kerr (Australia, Chelsea)

  3. Salma Paralluelo (Hiszpania, FC Barcelona)

  4. Fridolina Rolfo (Szwecja, FC Barcelona)

  5. Mary Eaps (Anglia, Manchester United)

  6. Olga Carmona (Hiszpania, Real Madryt)

  7. Alexandra Popp (Niemcy, VfL Wolfsburg)

  8. Patri Guijarro (Hiszpania, FC Barcelona)

  9. Linda Caicedo (Kolumbia, Real Madryt)

10. Rachel Daly (Anglia, Aston Villa)

A oto pierwsza dziesiątka w męskiej kategorii:

  1. Leo Messi (Argentyna, Paris Saint-Germain/Inter Miami)

  2. Erling Håland (Norwegia, Manchester City)

  3. Kylian Mbappé (Francja, Paris Saint-Germain)

  4. Kevin De Bruyne (Belgia, Manchester City)

  5. Rodri Hernández (Hiszpania, Manchester City)

  6. Vinícius Júnior (Brazylia, Real Madryt)

  7. Julián Álvarez (Argentyna, Manchester City)

  8. Victor Osimhen (Nigeria, SSC Napoli)

  9. Bernardo Silva (Portugalia, Manchester City)

10. Luka Modrić (Chorwacja, Real Madryt)

Zwycięstwo Messiego, który zdobył Złotą Piłkę już po raz ósmy (!), wydaje się oczywiste. Ponieważ w plebiscycie brano pod uwagę ostatni sezon, jako mistrz świata i najlepszy zawodnik mistrzostw rozgrywanych w tym okresie, wygrać musiał. Dla mnie i tak jest od lat najlepszym piłkarzem świata, prawdziwym geniuszem w tej branży, więc do samych mistrzostw nie przywiązywałem aż takiego znaczenia. Jak mawia mój znajomy – prawdziwy fachowiec zawsze się obroni. A lepszego fachowca od niego nie ma od lat.

Wręczenie mu nagrody organizatorzy okrasili symbolem i hasłem nieskończoności, czyli że „Messi to nieskończoność”. Wielkiej przesady w tym nie dostrzegam. Dostrzegam za to przyjemność w fakcie, że wiele razy maiłem okazję oglądać go na żywo w akcji.

▬ ▬ ● ▬