Wymarzona antyreklama i...

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia o igrzyskach olimpijskich, które rozpoczęły się w piątek w Paryżu. Ale jeszcze zanim się oficjalnie rozpoczęły…

Igrzyska to największa impreza sportowa roku. Piłka nożna odgrywa w nich rolę marginalną, skoro w turnieju nie występują największe światowe gwiazdy, a na reprezentacje nałożono ograniczenia wiekowe dotyczące powoływanych zawodników (23 lata, plus trzech w dowolnym wieku). Trochę to dziwne, skoro w turnieju kobiecym żadnych ograniczeń wiekowych nie ma. Choć z drugiej strony piłka nożna na olimpiadzie jest ofiarą nadmiernie rozbudowanych rozgrywek klubowych i reprezentacyjnych, w które wciśnięcie jeszcze jednych w pełnej obsadzie wydaje się niewykonalne. Trudno więc zauważyć specjalne podniecenie tą dyscypliną.

Ponieważ igrzyska trwają nieco ponad dwa tygodnie, więc żeby rozegrać podczas nich turniej piłkarski, trzeba pierwsze mecze rozgrywać jeszcze przed oficjalną inauguracją imprezy. I niespodziewanie inauguracyjny mecz przyniósł niespodziewane emocje, których zdecydowanie trzeba się wstydzić, niż nimi chwalić, a które sam Leo Messi nazwał „cyrkiem”.

W Saint-Etienne jego rodacy grali z Marokiem. Sędzia doliczył do drugiej połowy meczu aż 15 minut. Gdy ten czas dobiegał końca, Argentyńczycy zdobyli wyrównującego gola na 2:2. Wtedy mecz… (za: przegladsportowy.onet.pl):

„...został przerwany, choć początkowo wszystko wskazywało na to, że mecz został przez sędziego zakończony. Wszystko z powodu kibiców, którzy wbiegli na murawę i rzucali petardy, które eksplodowały tuż obok zawodników z Argentyny”.

Jednak po dwóch godzinach okazało się, że sędzia…:

„jedynie przerwał grę, a nie zakończył mecz! Piłkarze tym samym wrócili na murawę, by dograć trzy minuty. Powód?

Okazało się, że gol na 2:2 padł po spalonym. Ostatecznie nie został uznany, a piłkarze znów pojawili się na murawie, już przy pustych trybunach. Po dwóch godzinach, gdy zakończył się organizacyjny chaos i gdy wszyscy kibice opuścili już trybuny, a także po krótkiej rozgrzewce, mecz został wznowiony”.

Jeśli ktoś szukał argumentów przeciw rozgrywaniu podczas igrzysk turnieju piłkarskiego, lepszego nie mógł znaleźć. Wydarzenia w Saint-Etienne stanowiły wręcz jego wymarzoną antyreklamę.

Zastanawiam się, ilu piłkarzy wzięło udział w piątkowej ceremonii otwarcia igrzysk? Chyba niewielu, bo mecze rozgrywane są w całej Francji, często bardzo daleko od Paryża (Bordeaux, Marsylia, Nicea), więc trudno oczekiwać, by przed kolejnym w turnieju piłkarze wybrali się na to wydarzenie. Z jednej strony powinni żałować, bo czterogodzinna (!) uroczystość zaplanowana głównie na Sekwanie i jej brzegach, zrobiła ogromne wrażenie. Z drugiej powinni być szczęśliwi, bo odbywała się podczas padającego deszczu. Doprecyzowując – w Paryżu potwornie lało, co musiało stanowić ogromny cios dla organizatorów tak precyzyjnie planujących każdy szczegół wyjątkowego otwarcia igrzysk.

Stanowiła też ogromne wyzwanie dla sportowców biorących w niej udział. Wszyscy płynęli na łodziach i statkach, mając okazję, by doszczętnie przemoknąć. Anita Włodarczyk, mistrzyni w rzucie młotem, a jednocześnie chorąża polskiej ekipy, relacjonowała za pośrednictwem Instagramu (za: przegladsportowy.onet.pl):

„Jesteśmy prawie wszyscy przemoczeni, więc zaraz śmigamy na dół do statku się osuszyć, żeby się nie rozchorować”.

Mam nadzieję, że nie tylko Włodarczyk się nie rozchoruje i przywiezie z Paryża medal. Życzę tego także wszystkim piłkarzom, a przy okazji też, by do końca turnieju omijały ich takie boiskowe przygody, jak te w inauguracyjnym meczu w Saint-Etienne.

▬ ▬ ● ▬