Z Kirgistanem na pocieszenie?

Fot. Trafnie.eu

Piłkarskie mistrzostwa Europy rozpoczęte! Potrwają pół roku. Wyniki można śledzić w internecie i w prasie. Na razie wygrywanie meczów jest dość łatwe.

Zaraz po losowaniu grup eliminacyjnych ruszyła lawina. Jeszcze w Paryżu była głównie dyplomacja. Gdy dwadzieścia cztery drużyny poznały swoich rywali, ich przedstawiciele przede wszystkim starali się trzymać fason. Dlatego wszystkie grupy dla wszystkich były trudne. Nie wypada przecież powiedzieć, że trafiło się do łatwej, by niepotrzebnie za wcześnie dodatkowo nie umotywować rywali, a jednocześnie nie wywrzeć większej presji na swoich zawodników. Nikt też nie dał po sobie poznać, że jest załamany losowaniem, by nie przegrać, jeszcze zanim mistrzostwa się zaczną.

Z każdą kolejną godziną oddalającą nas od losowania, tak jak z każdym kilometrem oddalającym od Paryża, zaczęły puszczać hamulce. Rozpoczęła się jazda bez trzymanki, czyli teoretyczne EURO 2016, które potrwa przez pół roku, aż do rozpoczęcia prawdziwego turnieju. Każdy może być selekcjonerem swojej reprezentacji i każdego w tym czasie łatwo ograć. Wygadywać i wypisywać można praktycznie wszystko. Odpowiedzialność praktycznie żadna, a szumu sporo.

Jeśli chodzi o moją wizję szans reprezentacji Polski, chciałbym, żeby pojechała do Francji bez żadnej napinki. Czyli bez liczenia meczów, jakie musi zagrać, czy rundy, do której powinna awansować. Takie podejście powinno cechować wszystkich średniaków i słabeuszy. Bo według mnie polska drużyna nie jest jeszcze żadną potęgą, którą próbują z niej robić niektórzy rodacy. Raczej europejskim średniakiem, a ten powinien mierzyć zamiar podług sił.

Jeśli się pomylę w ocenie, po mistrzostwach mogę być tylko przyjemnie zaskoczony, na co liczę. Na pewno nie rozczarowany, bo kilka takich momentów po wszystkich startach w finałach wielkich imprez od 2002 roku, już przeżyłem. Niestety zdaję sobie sprawę, że mój głos pozostanie odosobniony. Nie mam jednak zamiaru zmieniać zdania, więc spokojnie poczekam na EURO 2016 i na pewno nie zakończy się ono dla mnie katastrofą.

Jak zawsze w takich momentach nie zawiódł mój ulubiony ulubieniec, Jan Tomaszewski, którego opinie z reguły są przeciwieństwem moich. Były już poseł został przepytany przez onet.pl na okoliczność losowania. I już wiadomo, że „na Euro 2016 możemy otrzeć się o medal”.

Dalej zauważył:

„Teraz możemy być dumni z tego, że to Polski prawie nikt nie chciał wylosować. Na szczęśliwego po losowaniu nie wyglądał nawet trener Niemców Joachim Löw”.

Nie widziałem twarzy Löwa po losowaniu. Widziałem za to na konferencji prasowej po wrześniowym meczu z Polską we Frankfurcie. Nie wyglądał wtedy na przestraszonego. Przejrzałem też opinie w ukraińskich mediach. Jakoś dziwnie Polsce nie poświęcono za wiele uwagi. Za to napastnik kijowskiego Dynama Andrij Jarmołenko zastanawia się, dlaczego jego reprezentacja nie miałaby ograć we Francji Niemców?

Pan Tomaszewski już kilka razy potwierdził, że zawsze ma rację. Na przykład w marcu twierdził, że remis w zbliżającym się wtedy meczu z Irlandią da nam praktycznie... awans do finałów mistrzostw Europy. No i wszystko się sprawdziło, prawie wszystko. Bo rzeczywiście mecz z Irlandią dał Polsce awans. Tylko nie w marcu, ale w październiku, nie w Dublinie, ale w Warszawie i nie remis, ale zwycięstwo.

I jeszcze jednak opinia mojego ulubieńca o reprezentacji Polski:

„Ta drużyna uzyskała szacunek w świecie futbolu”.

Straszny, bo wszyscy ją niestety olewają. Najpierw wypięła się Walia, nie chcąc grać w marcu towarzysko, teraz to samo zrobiła Chorwacja, choć mecz w Krakowie był podobno już dogadany.

Ale mam dobre informacje. We wrześniu orły Nawałki mogą zagrać w Biszkeku z Kirgistanem. To nie żart. Wtedy zmierzą się na wyjeździe z Kazachstanem na inaugurację eliminacji do mistrzostw świata. Kirgistan jest sąsiadem tego kraju, więc taka opcja wydaje się całkiem logiczna, by kilka dni później zagrać ponownie w środku Azji kilkaset kilometrów dalej. Kirgiska federacja już oficjalnie potwierdziła, że trwają negocjacje na ten temat.

▬ ▬ ● ▬