Z raju niemal do piekła

Fot. Trafnie.eu

Wystarczyła jedna bramka, by nastroje zmieniły się o sto osiemdziesiąt stopni. Trochę to dziwne. A może po prostu nastąpił powrót do rzeczywistości?

Jeden mecz z Holandią wystarczył, by okazało się, że droga z raju do piekła jest znacznie krótsza, niż mogłoby się wydawać. Jeszcze niedawno przekonanie o najlepszej polskiej reprezentacji od 1974 roku, a mistrzostwo Europy prawie na wyciągniecie ręki. Do tego Nawałka, który czego się nie dotknął, czynił cuda. Aż tu nagle...

Najpierw wytłumaczę, dlaczego wspomniałem o jednej bramce. Przecież Holendrzy wygrali z Polakami 2:1. Ale gdyby nie strzelili tej zwycięskiej, pewnie dziś komentarze byłyby zdecydowanie odmienne. Znacznie bliższe hurraoptymistycznym nastrojom. A tak, nastąpił błyskawiczny powrót na ziemię.

Znów znalazłem w mediach opinie, że na EURO pierwszy mecz o zwycięstwo, drugi o wszystko, itd... Włączam więc wsteczny bieg, przypominam sobie, co było jeszcze ze dwa, trzy dni wcześniej i zastanawiam, dlaczego praktycznie nikt nie próbuje bronić lansowanych wtedy opinii? Czyżby były tak rozbieżne z rzeczywistością, że wystarczył jeden mecz z Holendrami, by nagle nadzieja na sukces we Francji legła w gruzach?

Mam prawo o to pytać, bo nie brałem udziału w pompowaniu balonika. I nie wezmę, nawet po zwycięstwie 10:0 nad Litwą. Obawiam się, że gdyby taki rezultat rzeczywiście padł, wszystko zostałoby ponownie odkręcone w drugą stronę. A przecież to ciągle ta sama drużyna!

Kilka odkrywczych uwag nie jest wcale odkrywczych. Zawsze ostrzegałem i będę ostrzegał – nie wymagajcie od piłkarzy więcej, niż potrafią. Dlatego nie będę się znęcał nad Thiago Cionkiem, który zebrał po meczu z Holandią sporo krytycznych uwag. Gra, jak potrafi najlepiej. Trafił do kadry, bo niestety wybór wśród potencjalnych obrońców jest nie za duży. Zamiast się nad nim pastwić, lepiej to sobie wreszcie uświadomić.

Tak samo nie trafiają do mnie uwagi, że Łukasz Piszczek zawiódł w tym meczu. Czy można tak powiedzieć o pół-inwalidzie? Gdyby ktoś miał wątpliwości – to jest wielki komplement! Po ciężkiej operacji biodra, jaką przeszedł Piszczek, powinien raczej jako piłkarski emeryt myśleć o kolejnych spacerach. A on ciągle wyczynowo gania za piłką. I to jak - ostatni sezon w Bundeslidze miał świetny. Pewnie za to niestety zapłaci kiedyś zdrowiem. Nie wymagajmy więc od niego cudów.

Przeczytałem, że Vincent Janssen znów przyćmił Arkadiusza Milika. Holender zdobył w Gdańsku bramkę. Wcześniej został królem strzelców Eredivisie. Ale jakoś nie chce go pół Europy. Znalazłem jedynie informację o zainteresowaniu Arsenalu. Tylko tyle? Może agent Jansena udziela za mało wywiadów?

I jeszcze na koniec uwaga o Grzegorzu Krychowiaku, że jest jak maszyna, która nie może się popsuć. Każda maszyna może się popsuć, szczególnie taka, która jest mocno eksploatowana. A Krychowiaka w końcówce sezonu wręcz pospinano agrafkami. Lepiej więc z góry sobie uświadomić, że nie jest ze stali.

Ja tę świadomość mam. Dlatego czekam na EURO 2016 ze spokojem. Jak się za wiele nie oczekuje, trudniej się rozczarować. A czas na szaleństwo po ewentualnym sukcesie zawsze się znajdzie.

▬ ▬ ● ▬