Zachciało mu się pucharów, to ma

Jan Kocian nie jest już trenerem Ruchu Chorzów. W takich sytuacjach nie mam żadnych wątpliwości – dobrze mu tak! Jego następcą ma być podobno Waldemar Fornalik.

Kibice Newcastle United od wielu tygodni domagają się dymisji menedżera Alana Pardew. Prowadzona przez niego drużyna po siedmiu kolejkach Premier League zajmuje osiemnaste miejsce, już w strefie spadkowej. W tym sezonie nie wygrała jeszcze meczu, notując cztery remisy i trzy porażki. Właściciel Newcastle, Mike Ashley, idzie w zaparte. Nie chce pogonić menedżera znienawidzonego przez kibiców. To jest Anglia.

Jan Kocian w poniedziałek stracił pracę. Gdy przestał być trenerem Ruchu Chorzów, jego drużyna po jedenastu kolejkach zajmowała czternaste miejsce, tuż nad strefą spadkową. W tym sezonie w Ekstraklasie odniosła jedno zwycięstwo, pięć meczów zremisowała i pięć przegrała. Wcześniej była o włos od awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej.

Kocian do końca miał poparcie kibiców Ruchu, nawet mimo porażki na własnym stadionie w prestiżowych Wielkich Derbach Śląska z Górnikiem Zabrze. A jednak został właśnie zwolniony. To jest Polska.

Słowak był chyba jedynym trenerem pracującym w Ekstraklasie rozpoznawalnym w Europie ze względu na swój dorobek szkoleniowy. Szybko pokazał co potrafi. We wrześniu 2013 roku objął Ruch, by uratować go przed spadkiem z ligi. Zakończył sezon na trzecim miejscu i został słusznie wybrany najlepszym trenerem Ekstraklasy.

Przeczytałem, że teraz musiał zostać zwolniony, bo popełnił za dużo błędów. Jakich? I transfery nie takie, i drużyna źle przygotowana, bo biega nie tak, jak trzeba. Dobrze, że Kocian jeszcze na wolności i za te straszne grzechy nikt go nie aresztował.

Gdy stracił robotę od razu pomyślałem – DOBRZE MU TAK! Zrobił więcej niż musiał, a kto w tej bezdusznej branży potrafi to docenić? Trzeba było na wiosnę częściej przegrywać. Drużyna i tak utrzymałaby się w lidze i nie miała problemu z wczesnym startem w eliminacjach do Ligi Europejskiej w kolejnym sezonie. Kocian mógłby dalej spokojnie pracować i przekonywać wszystkich, że ponowne utrzymanie będzie sukcesem. Ale zachciało mu się europejskich pucharów, to ma...

Tragikomicznie zabrzmiała wypowiedź Mariusza Klimka, doradcy zarządu Ruchu ds. sportowych, ubolewającego strasznie nad zwolnieniem Kociana (za niebiescy.pl):

„Wielka szkoda, ale wspólnie doszliśmy do wniosku, że potrzeba bodźca, który pozwoli drużynie na nowo uwierzyć w jej możliwości”.

A kto pozwolił zawodnikom z drużyny broniącej się przed spadkiem uwierzyć w ich możliwości? Kto wylądował z nimi w eliminacjach do Ligi Europejskiej?

W przypadku Kociana sprawdziła się teoria Sir Aleksa Fergusona, że dla trenera najważniejsze jest, by potrafił przetrwać w klubie bez względu na okoliczności. Słowak stał się ofiarą własnego sukcesu, więc ma za swoje. Klubowi zafundował sukcesy, na które ten nie był przygotowany. Ale Ruch już wrócił do szarej rzeczywistości. W poniedziałek Komisja ds. Licencji Klubowych PZPN postanowiła wszcząć postępowanie wyjaśniające „w zakresie prawdopodobnego nieterminowego regulowania zobowiązań licencyjnych objętych porozumieniami”.

Walka o licencję w przyszłym sezonie na pewno będzie w Chorzowie ważniejsza od walki o miejsce w eliminacjach do Ligi Europejskiej.

Obejrzałem wywiad z Kocianem już po dymisji. Nie miał pretensji do całego świata, że stracił robotę. Za długo pracuje w tym fachu, by nie wiedzieć jaki jest los trenera. Jedno zdanie Słowaka idealnie nadaje się na puentę:

„Kiedy są sukcesy, wtedy za nimi stoją wszyscy. Ale kiedy jest porażka, wszyscy pokazują tylko na jednego".

▬ ▬ ● ▬