Zapytaj mądrzejszego

W piłkarskim światku coraz lepiej w roli przepytywanego przez redaktorów czuje się właściciel jednego z ligowych klubów. I właśnie dlatego coraz częściej...

Tą osobą jest Zbigniew Jakubas, właściciel Motoru Lublin. Nie ma zbyt długiego stażu w piłkarskim fachu, co nie przeszkadza mu jednak w dawaniu dobrych rad innym. Chyba polubił media, bo dobrze się czuje w roli wygłaszającego opinie na różne tematy. I to nie tylko te dotyczące swojego klubu. Trafiłem ostatnio na jego wypowiedzi, które świadczą o świetnym samopoczuciu, podbudowanym chyba wynikami Motoru. Po awansie do Ekstraklasy nie szoruje po dnie tabeli, tylko zdołał już zabrać kilka cennych punktów potencjalnie silniejszym rywalom.

Jego właściciel postanowił więc dać kilka cennych rad przedstawicielom futbolowej branży. Poczuł się na tyle mocny, że poinstruował jak należy działać choćby szefów Wisły Kraków, która ma na koncie więcej tytułów mistrzowskich niż jego Motor sezonów w Ekstraklasie (za: meczyki.pl):

„Najgorszą rzeczą jest zapchać się zawodnikami. Jest pewien klub z południa Polski, który tak zrobił. 12 czy 16 Hiszpanów i widzicie, co się dzieje. Teraz będą walczyli o utrzymanie w I lidze”.

Dostało się też piłkarskim sędziom (za: meczyki.pl):

„Uważam, że niestety źle się dzieje, ponieważ czym mniej doświadczony sędzia i robiący więcej błędów, tym bardziej jest butny i zarozumiały. Moim zdaniem PZPN powinien pracować nad szkoleniem sędziów, nad podnoszeniem ich kwalifikacji.

- Jeśli jest jakakolwiek wątpliwa sytuacja, to sędzia powinien podbiegać do VARu. Czasami arbiter nie widzi jak zawodnik jest umiejętnie pchnięty przez obrońcę. Ale z trybun zrywa się hałas, to nie widzę powodu, dlaczego sędzia chociaż na minutę miałby nie podbiec do VARu”.

A ja nie widzę powodu, by nie zapytać, czy ktoś panu Jakubasowi wytłumaczył, że arbitrzy nie mogą ot tak sobie latać do monitora i korzystać z VAR-u, gdy tylko mają ku temu ochotę? Przepisy ściśle definiują listę, raczej krótką, boiskowych zdarzeń, kiedy to jest możliwe.

Wydaje mi się, że przydałaby się także edukacja na inny temat, o czym świadczy kolejna wypowiedź właściciela Motoru, tym razem dotycząca jego własnego klubu. Właśnie pogoniono z niego dyrektora sportowego Michała Wlaźlika. Ale jeszcze zanim to nastąpiło został przez pana Jakubasa publicznie zrugany (za: lublin24.pl):

„Nie chcę operować nazwiskami, ale przynajmniej jeden transfer z tych ostatnich jest nieporozumieniem, a może nawet dwa transfery są chybione. Łatwo zrobić błędy, ale wtedy blokujemy się w okienku zimowym. Mamy świadomość tego, że brakuje nam tak naprawdę trzech zawodników: „dziewiątki”, lewego skrzydłowego i obrońcy. To powinno wybrzmieć, że na pozycję napastnika rozważaliśmy dziesięciu albo dwunastu piłkarzy, ale żaden z nich nie dawał gwarancji, że będzie wzmocnieniem. Wydając niewspółmiernie pieniądze na wszystkie te transfery i nie mając gry adekwatnej do takich wzmocnień, to jest najgorsza rzecz, którą można zrobić”.

Jedna z zasad, którymi staram się kierować w życiu brzmi – zapytaj mądrzejszego. Czyli tego, który ma większą wiedzę w jakieś branży. Choć o transferach posiadam w miarę wyrobione zdanie, postanowiłem je skonfrontować w długiej rozmowie ze znajomym specjalistą od skautingu. Podzielił mój pogląd, że nie ma i nie będzie klubu czy dyrektora sportowego, który dokonywałby tylko udanych transferów. Nie jest to oczywiście refleksja zbyt odkrywcza, ale chyba jednak nie dla wszystkich oczywista.

Skoro pan Jakubas lubi innym dawać dobre rady, też pozwolę sobie dać jedną jemu. Jeśli oczekuje od kolejnego dyrektora sportowego, że przeprowadzi mu wyłącznie satysfakcjonujące transfery, niech lepiej sam spróbuje się nimi zająć. Powodzenia!

▬ ▬ ● ▬