Zasady i ich konsekwencje

Fot. M.Kostrzewa legia.com

Rzadko się zdarza, żeby tylu piłkarzy powiedziało tyle niebanalnych rzeczy w tak krótkim czasie. I to wyłącznie polskich piłkarzy, więc warto się nad tym pochylić.

Adam Nawałka pojechał namawiać do powrotu do reprezentacji Eugena Polanskiego. Ten nie chciał już w niej grać, co powiedział otwartym tekstem. Zbliża się jednak mecz z Niemcami, a Polanski to przecież zawodnik występujący w Bundeslidze. Nawałka na żadnej pozycji nie ma nadmiaru zawodników, więc akurat ten, jako defensywny pomocnik, przydałby się bardzo.

Wszyscy oczekiwali raczej, takie odniosłem wrażenie, że panowie rzucą się sobie w ramiona i razem poprowadzą Polskę do pierwszego w historii zwycięstwa nad potężnym sąsiadem. Już wiadomo jak będzie, co wyjaśnił Polanski (cytat za polsatsport.pl):

„Kto nie chciałby zagrać przeciwko mistrzom świata? I to jeszcze na swoim stadionie? Chyba tylko szaleniec. Marzyłem o tym meczu i nawet teraz żal mi, że mnie to ominie. W życiu trzeba mieć jednak zasady, a za czyny ponosić konsekwencje. Chcę, aby było to zaznaczone wyraźnie - "Polanski w meczu z Niemcami reprezentowałby Polskę, jako dumny Polak". Kto nie wierzy, jego sprawa”.

Polanski zawsze był dla mnie co najwyżej średniej klasy piłkarzem Bundesligi. Oczekiwania wobec niego w kraju, którego barw bronił, były z reguły przesadzone. Nie zbawił polskiej reprezentacji, bo nie miał prawa zbawić. I nie zbawi, jeśli jeszcze do niej wróci. Pewnie teraz będzie miał nad Wisłą pod górkę (reprezentacji się nie odmawia?). Ja jednak nabrałem do niego, jakby to przekornie nie zabrzmiało, szacunku. Właśnie za to, że ma jaja, a nie jest żadną chorągiewką, która zmienia zdanie jak powieje wiatr. Bo wie, że „w życiu trzeba mieć jednak zasady, a za czyny ponosić konsekwencje”.

Chyba ta prosta prawda dotarła też do kilka lat młodszego Michała Żyry. Od wielu miesięcy jest regularnie „sprzedawany” do jakiegoś klubu z lepszej piłkarsko Europy, na razie głównie w wyobraźni sprzedających. Ostatnia informacja – do wzięcia od zaraz za pięć milionów euro.

Na szczęście Żyro potrafi wyciągać wnioski z historii swoich niedawnych kolegów (Rafał Wolski, Dominik Furman). W magazynie T-Mobile Ekstraklasy powiedział:

„W Polsce cały czas buduję swoją reputację. Gdybym się zdecydował, wybrałbym klub, którego trener chciałby na mnie postawić”.

Rzadko się niestety zdarza, by polski piłkarz miał tyle zdrowego rozsądku w planowaniu swojej przyszłości. I nie pędził na ślepo byle gdzie. Mam nadzieję, że to dobrze wróży piłkarzowi (jeszcze) Legii.

I na deser kolega Żyry Tomasz Brzyski. Gdy po ostatnim meczu ligowym ze Śląskiem Wrocław dziennikarze zachwycali się poziomem gry, spojrzał na nich zdziwiony:

„Że co? Najlepszy mecz? Chyba najgorszy. Tak grać nie możemy i takich błędów jak żeśmy popełniali w defensywie”.

Oto prawdziwa sztuka – dostrzec jakąś zaletę i mieć odwagę pochwalić, gdy wszyscy krytykują lub skrytykować, gdy wszyscy chwalą. Brzyski wywołany do tablicy mógł opowiadać banały, że mecz rzeczywiście wspaniały, że daliśmy z siebie wszystko, itp.

Na szczęście nie odebrało mu rozumu. Jest więc szansa, że razem z pozostałymi zawodnikami z Łazienkowskiej równie realistycznie podejdzie do czwartkowego meczu z Lokeren w Lidze Europejskiej. Bo odnoszę dziwne wrażenie jakby ta drużyna była traktowana w Polsce wyłącznie jako dostarczyciel punktów dla klubu, „którego miejsce jest w Lidze Mistrzów”. W meczu prawdy w czwartkowy wieczór przekonamy się kto ile naprawdę jest wart...

▬ ▬ ● ▬