Zły policjant

Fot. Trafnie.eu

Za niecałe dwa tygodnie rozpocznie się w Katowicach zgrupowanie reprezentacji Polski. Na razie w mediach trwa mały festiwal jej nowego selekcjonera.

Kto może, stara się przepytywać na tę okoliczność Jana Urbana. Nie tyko jego zresztą. Syn selekcjonera - Piotr, dyrektor akademii Widzewa Łódź i ekspert piłkarski, przyznał, że (za: sport.tvp.pl):

„Marzył o tej posadzie, to ogromne wyróżnienie i uznanie”.

Ale zdradził też nieco jakim ojciec jest człowiekiem. Na pewno nie ma za wielkiego ego, co u trenerów się zdarza, nawet często, skoro syn mówi do niego „Janek”:

„Wiem, że to może być dziwnie odbierane, ale od dawna zwracam się do taty w ten sposób. W Hiszpanii do wszystkich mówi się na ty. Do trenerów także”.

Ciekawi mnie więc, jak będą się w kadrze zwracali do Urbana piłkarze, nie tylko ci, którzy mają za sobą występy w hiszpańskich klubach i znają miejscowe zwyczaje. I ciekawi też, jak obraz Urbana płynący z mediów wypadnie w konfrontacji z realiami pracy w kadrze. Przedstawiany jest przecież najczęściej jako taki dobry wujek, który potrafi rozwiązywać konflikty, które w naturalny sposób muszą się pojawiać w każdej piłkarskiej szatni. A jaki był w domu? Syn wyjaśnia:

„Zdecydowanie tym złym policjantem. Rolę dobrego pełniła mama. Ojciec pilnował porządku i dyscypliny. Wymagał. Był surowy, ale uczciwy i sprawiedliwy. Mieszkaliśmy w Pampelunie, byłem synem swojego taty, ale też grałem nieźle w piłkę. Tata to żywa legenda tego miejsca i szybko mogła mi odbić woda sodowa. On mnie temperował, żebym za bardzo nie odleciał. W trudnych momentach potrafił jednak pomóc. Natomiast pamiętam, że kiedy oglądał moje mecze, to był wymagający. Ale ja się z nim wtedy kłóciłem... Do dziś wspominamy historię, jak kiedyś strzeliłem trzy gole i poczułem się jak król świata. Wsiadłem do samochodu i od taty usłyszałem: "To, to i to zrobiłeś źle, a tamto i tamto mogłeś lepiej". Dziś wiem i rozumiem, czemu to mówił i jaki miał w tym cel”.

Jest więc szansa, że w szatni reprezentacji Polski nikt nie odleci nawet jakby były (OBY!) ku temu powody. Już na dzień dobry Urban będzie miał do rozwiązania niemal mityczny problem związany z kapitańską opaską, zadeklarował więc:

„Chcę sytuację z kapitanem rozwiązać jeszcze przed meczem z Holandią, przed zgrupowaniem. Nie powiem konkretnie którego dnia, ale chcę, żeby zawodnicy przyjeżdżający na zgrupowanie w ogóle nie myśleli o tej sprawie. Przed zgrupowaniem będzie ona rozwiązana i skoncentrujemy się jedynie na naszej pracy”.

Mam nadzieję, że się uda. Ale mam też nadzieję, że na tym fundamencie uda mu się znów poskładać porozbijane mentalnie towarzystwo w drużynę. Wtedy dopiero zaczną się prawdziwe schody. Mecz na dzień dobry z Holandią w Rotterdamie to wyzwanie, które zweryfikuje wartość drużyny.

Ale największym problemem reprezentacji będzie dla Urbana sformowanie szczelnej linii obrony. Jeśli to się uda, wraz z dobrze zorganizowaną grą defensywną całej drużyny, może stanowić czynnik dający nadzieję na korzystny wynik w Rotterdamie. A korzystny będzie każdy, poza porażką.

▬ ▬ ● ▬