Zmęczenie materiału

Robert Lewandowski jest kontuzjowany. To już wiedzą wszyscy. Ale chyba nie wszyscy wiedzą, co… wiedzą. Dlatego zabierają głos, choć nie powinni.

Najlepszy polski piłkarz naciągnął więzadła poboczne w kolanie. Jest to uraz „na granicy naderwania”, jak wyjaśnił lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski. Informacja dobra - mogło być gorzej. Zła (nawet bardzo) - z Anglią Lewandowski na pewno nie zagra. I rozpętała się prawdziwa burza. Przed wszystkim szukanie winnego - kto za to odpowiada?

Od razu wskazano na selekcjonera. Za skandal niektórzy uznali fakt, ze Paulo Sousa posłał do boju Lewandowskiego w meczu z Andorą. Wyciągnąłem z tego wniosek, że gdyby nie posłał, wszystko byłoby w porządku. Czyli spokojnie zagrałby z Anglią, więc problem przestałby istnieć. Albo inaczej – gdyby nie wyszedł na boisko w niedzielę, przez najbliższe pół roku czy rok, nic by mu nie groziło.

Dyskusja przypomina mi szczegółową analizę wypadku samochodowego, kiedy tak zwani eksperci rozkładają na czynniki pierwsze błędy kierowców, a nikt nie bierze pod uwagę stanu technicznego samochodu. Ja w podobnych wypadkach stosuję zawsze prostą zasadę – zapytaj mądrzejszego!

Co prawda posiadam wiedzę bazującą na własnych doświadczeniach, między innymi zerwaniu więzadła przedniego w kolanie, nie na tyle jednak wszechstronną, by próbować się wymądrzać w opisanej kwestii. Dlatego już kiedyś podparłem się fachowością znajomego fizjoterapeuty, gdy Lewandowski miał problemy z rzepką. Postanowiłem powtórzyć manewr i zapytać go, co sądzi o jego kontuzji kolana. Oto odpowiedź:

„Prosta rzecz – zmęczenie materiału! Lewandowski gra wszystkie mecze. Ma już swoje lata, w tym roku skończy trzydzieści trzy. Jest zmęczony. Ścięgna, stawy wszystko zmęczone. Oni jadą w niego jak… Płacą mu ciężkie pieniądze, więc żądają, by ciągle grał. A on w reprezentacji zaczął jeszcze rozgrywać piłkę, więcej biegać i walczyć, próbować odbierać piłkę. Dobrze, że z Andorą, gdy poczuł ból, nie próbował dalej biegać, bo mogło być gorzej. I dobrze, że było sucho, bo na mokrym, ciężkim boisku „na bank” zerwałby więzadła krzyżowe”.

Najbardziej intryguje mnie kwestia, że gdyby z Andorą nie zagrał, to… Dostałem jasne wyjaśnienie:

„W meczu z Anglią mogłoby być nawet jeszcze gorzej. Bo wysiłek, jeśli dodatkowo zagraliby na grząskim boisku, byłby znacznie większy. Mogłoby mu polecieć więzadło poboczne, a później nawet krzyżowe od razu. Wcześniej czy później stało by się to samo, albo jeszcze coś gorszego”.

Czyli teoria, że wystawianie Lewandowskiego w niedzielę było skandalem, raczej mocno nietrafna, choć nośna medialnie i z pewnością nieźle się sprzedała w internecie. Znajomy przy okazji zwrócił uwagę na innego zawodnika:

„Od pewnego czasu przyglądam się dokładnie Cristiano Ronaldo. Patrzę, jak porusza się po boisku, jak się oszczędza, jaki jest sprytny. Jak widzi, że idą na niego prawdziwe kafary, od razu oddaje piłkę. Zawsze był cwany, ale teraz jest jeszcze bardziej. Ma już swoje lata i przede wszystkim dba o siebie. Także na boisku!”

I niech to będzie trochę przekorną puentą do dyskusji o kontuzji Lewandowskiego.

▬ ▬ ● ▬