74!

Fot. Trafnie.eu

W moim mocno subiektywnym rankingu wydarzeń ostatniego tygodnia na pierwszy plan wybija się pewien rekord. Choć pewnie mało kto o nim wie.

Poza konkurencją jest liczba widzów na meczu poprzedniej kolejki pomiędzy Sandecją Nowy Sącz i Zagłębiem Lubin – 74! Niechlubny rekord został ustanowiony w Niecieczy, gdzie Sandecja jako gospodarz rozgrywa swoje mecze. Mam nadzieję, że nieprędko zostanie pobity, czyli na spotkaniu Ekstraklasy pojawi się na trybunach jeszcze mniej widzów.

A dlaczego pojawiło się tak mało w ostatni wtorek? To wypadkowa głównie dwóch czynników - fatalnej pogody i wymogów licencyjnych. Komu chce się oglądać mecz własnej drużyny, która gra „u siebie” osiemdziesiąt kilometrów od domu w temperaturze kilkunastu stopni Celsjusza poniżej zera? Odpowiedzią na pytanie jest liczba widzów właśnie, która dowodzi, że rozgrywkami ligowymi nie wolno bawić się w dowolny sposób, bo efekty są, jakie są.

A przy okazji mam za swoje. Zachciało mi się niedawno naśmiewać z ligi słowackiej, w której jeden mecz w grudniu obejrzało zaledwie 106 widzów. No i szybko się okazało, że dla sąsiadów Słowaków z północy nie ma takiego rekordu, którego nie byliby w stanie pobić.

Z pewnością to, co wydarzyło się podczas sobotniego meczu Piasta z Górnikiem Zabrze trener drużyny z Gliwic, Waldemar Fornalik, zgodziłby się nazwać rekordem… Tu można wstawić jedno ze słów cytowane poniżej.

Piłkarze meczu nie dokończyli, ponieważ narozrabiali kibice Piasta. Z powodu zamieszek na trybunach delegat PZPN zawody postanowił zakończyć, gdy do rozegrania pozostało jeszcze z dziesięć minut. Choć to akurat najmniej ważne, bo gdyby nawet pozostało dziesięć sekund, decyzja delegata miałaby taki sam wymiar.

Piast broni się przed spadkiem więc rozpaczliwie potrzebuje punktów. Może zdobyłby trzy, bo prowadził z Górnikiem, a teraz, jeśli wynik zostanie zweryfikowany jako walkower dla gości, obejdzie się najwyżej smakiem. Dlatego trener Fornalik zagrzmiał (za: przegladsportowy.pl):

„Debilizm, idiotyzm. Drużyna prowadzi, gramy dobry mecz, walczymy o utrzymanie i banda idiotów robi coś takiego, to dla mnie jest niezrozumiałe”.

Rozumiem wzburzenie Fornalika, a jednocześnie chciałbym zauważyć, że dla mnie wydarzenia w Gliwicach są jak najbardziej... zrozumiałe. Pan trener musi zrozumieć, że osobnicy nazywani przez niego „bandą idiotów” grają w zupełnie innej lidze. A w tej chuligańskiej obowiązuje totalnie odmienna skala wartości. Czym mocniej narozrabiasz, tym bardziej możesz się puszyć z dumy. I pewnie wielu się teraz w Gliwicach puszy, bo przecież pokazali, kto w tym mieście rządzi. A że przy okazji ucierpi Piast? To już nie ich problem…

I jeszcze na koniec smakowity cytat po „Derbach Polski”, jak niektórzy nazywają mecze Legii z Lechem. Ten niedzielny zakończył się w Warszawie zwycięstwem gospodarzy 2:1, po którym ich chorwacki trener Romeo Jozak podzielił się refleksją na temat szkoleniowca Lecha, również Chorwata:

„Rok temu byłem dyrektorem sportowym Dinama Zagrzeb i chcieliśmy na stanowisko trenera zatrudnić Nenada Bjelicę, ale ten podziękował. Powiedział, że dał słowo swoim współpracownikom w Poznaniu i nie może tej propozycji przyjąć. To świadczy o tym, jak wielki to człowiek, a przy tym znakomity szkoleniowiec. Jestem przekonany, że odniesie sukces”.

Oto jak można dowartościować rodaka na obczyźnie! Ciekawe tylko, czy Jozak byłby dla niego równie miły, gdyby Lech zlał w niedzielę Legię?

▬ ▬ ● ▬