2017-02-12
A gdzie im będzie lepiej?
Pierwsza kolejka Ekstraklasy po zimowej przerwie prawie za nami. Jeszcze przed ostatnim poniedziałkowym meczem można się pokusić o kilka uwag.
Wypada zacząć od mistrza Polski. Legia walczyła w Gdyni z Arką. Nie wyglądała za mocno. Ale z drugiej strony sztuką jest grać słabo, a jednak wygrać. Bo wygrała 1:0. A podobno po tym można poznać klasową drużynę. Warto jednak lepiej zdefiniować słowo „klasowa”.
W Gdyni mistrz Polski zdobył trzy punkty także dzięki słabości rywali. Gdyby Arka miała więcej atutów, mogłaby się pokusić nie tylko o remis. Czyli w takim kontekście określenie „klasowa” drużyna nikogo nie rzuci na kolana. Niespodziewanie okazało się jednak, że sytuacja ma też swoje dobre strony.
Legię obserwował w Gdyni wysłannik Ajaksu przed czwartkowym meczem Ligi Europejskiej. Jakie uwagi przekaże trenerowi po powrocie do Amsterdamu? Musiał się mocno wynudzić. Chyba najlepiej zapamiętał… asystenta trenera Aleksandara Vukovicia, który miotał się przy linii bocznej. Nie wiem jednak czy informacje na jego temat kogoś w Holandii interesują. A innych za bardzo spłodzić się po tym meczu nie dało. Przy strasznym zimnie (- 5 stopni) i na nierównej murawie trudno o piłkarskie fajerwerki. Czyli trudno też właściwie ocenić wartość piłkarzy i całej drużyny.
Gdy już jestem przy drużynie z Amsterdamu podzielę się nabytą właśnie wiedzą. Nie tak dawno przeczytałem, że bramkarz Lechii Gdański, Serb Vanja Milinković-Savić, lada dzień odleci z Polski. Na długiej liście klubów, które go chcą, wymieniony był między innymi Ajax.
No to informuję, w oparciu o tzw. dobrze poinformowane źródła, że zupełnie się nim nie interesuje. Wniosek płynie z tego taki, że agenci piłkarscy wykorzystają każdą chwilę i sposobność, by zrobić ze swojego klienta najbardziej chodliwy towar na świecie.
Milinković-Savić nie zagrał w niedzielę przeciwko Jagiellonii. Usiadł na ławce, by zrobić miejsce Dušanowi Kuciakowi. Słowak wrócił do Ekstraklasy po rocznej przerwie. Przypomnę czego między innymi życzyłem na Nowy Rok:
„Wszystkim zagranicznym zawodnikom grającym w Ekstraklasie, by zamiast marzyć o lepszych ligach, odpowiedzieli sobie na pytanie – gdzie im będzie lepiej?”
Wielu, którzy posmakowali chleba w innych ligach już wie, że NIGDZIE LEPIEJ IM NIE BĘDZIE! Dlatego wracają. Nie tylko Kuciak. Lista jest dłuższa: Bułgar Ilian Micanski, Słowak Robert Pich, Bośniak Semir Štilić… A do tego zjechała zimą cała armia nowych obcokrajowców. Ekstraklasa naprawdę da się lubić!
Właśnie jednemu z tych nowych chciałbym na koniec poświęcić słówko. Może ktoś pamięta, jak przed miesiącem prosiłem o pomoc dla znajomego dziennikarza z Czech, który dopytywał się o dwóch grajków wybierających się do Polski:
„Prezident Slavie Praha řekl, že holandský útočník Gino Van Kessel má jít na hostování - půjčení do polského klubu. Nevíš kterého? A taky má jít do Polska obránce Jan Mikula”.
Nikt nic jednak nie wiedział. Ale jeden już się odnalazł w Lechii Gdańsk. Chodzi o van Kessela, który aż rwie się do gry, ale trener Piotr Nowak stwierdził, że na razie się jeszcze do tego nie nadaje. Trzeba co najmniej ze dwa-trzy tygodnie z nim popracować. Nie przeszkodziło to bynajmniej van Kesselowi stać się prawdziwą gwiazdą polskich mediów, po udzieleniu kilku wywiadów.
Oby się tylko nie okazało, że będzie miał dużo czasu na kolejne wywiady, bo za wiele nie pogra. Lechia zdemolowała w niedzielę Jagiellonię 3:0 i zastąpiła ją na czele Ekstraklasy. Konkurencja w ataku spora. Nie tak łatwo wskoczyć do składu.
Reprezentant Curaçao już zdążył jednak stwierdzić, że w Gdańsku czuje się jak w domu. Ma racje. Gdzie mu będzie lepiej niż w Ekstraklasie?
▬ ▬ ● ▬