A ja wolę Stephanie!

Od kilku dni czytam zachwyty nad jedną bramką, co w pewnym sensie przewidziałem przed trzema laty. Dlaczego w „pewnym sensie”? Zaraz wyjaśnię.

Bramkę zdobył we wtorek Cristiano Ronaldo w meczu Ligi Mistrzów. Strzał rzeczywiście palce lizać. Naprawdę jestem pełen podziwu. Złożył się idealnie do uderzenia piłki przewrotką. Gol był ozdobą spotkania Realu Madryt z Juventusem w Turynie i pogrążył do reszty gospodarzy. No i się zaczęło.

Czyli zaczęły się analizy uderzenia Ronaldo. Ktoś policzył, że trafił w piłkę lecącą na wysokości dwóch metrów i dwudziestu iluś tam centymetrów. No ale jakiś inny twierdzi, że to było aż czterdzieści centymetrów powyżej dwóch metrów. Kto ma rację? Nie wiem i mało mnie to obchodzi, prawdę mówiąc. Wiem za to co innego.

Otóż ważniejsze jest kto strzelił bramkę, a dopiero później jak. Możemy się śmiać z portugalskiego gogusia za jego narcystyczne dąsy i pląsy (zdecydowanie należę do tej grupy), ale trzeba mu oddać, że o swoją markę potrafi dbać perfekcyjnie. Szereg działań w ostatnich latach sprawił, że niemal wszyscy wpadają w zastawione przez niego sidła.

Dlatego czego by nie zrobił, jest od razu pomnażane do kwadratu czy do sześcianu, porównywane z kosmicznymi wyczynami lub geniuszem. Czyli – gdyby dokonał tego kto inny, odzew byłby zdecydowanie mniejszy, nie mam żadnych wątpliwości.

Z jednej strony niby normalne – chcemy (pragniemy) podziwiać mistrzów. Z drugiej jednak zaczynam się burzyć, bo od razu przypominam sobie pewną… Irlandkę. Było to przed trzema laty przy okazji gali FIFA w Zurychu, gdy mocno się o nią upomniałem:

„Zacznę od skandalu, czyli najmniej ważnej nagrody. Dostaje ją zdobywca najładniejszej bramki. Pochyliłem się głębiej nad tym tematem już na początku grudnia, gdy opisywałem fenomenalnego gola blondynki z Irlandii, Stephanie Roche. Nagrano go telefonem komórkowym. Całe szczęście, że technika poszła tak do przodu i każdy kibic może się teraz poczuć na meczu jak kamerzysta telewizyjny. Inaczej świat by nie zobaczył tego, co zrobiła Roche.

Dla mnie była to bez wątpienia bramka roku! Jeśli ktoś ma wątpliwości, niech sobie jeszcze raz ją obejrzy. Gdyby podobnego wyczynu dokonał goguś w białej koszulce z numerem 7 na plecach, od jego strzału zaczynałyby się wszystkie serwisy sportowe na świecie. A pokazano by powtórki z przynajmniej tuzina kamer. Niestety dziewucha z Irlandii nie ma takiej siły przebicia, choć umiejętności przy tej bramce zaprezentowała na pewno nie gorsze.

Dlatego uważam za skandal, że nagrodę dostał James Rodriguez. Jego strzał, w meczu Kolumbii z Urugwajem w finałach mistrzostw świata, też piękny, ale z trafieniem Roche równać się nie może. I zdania nie zmienię. Niech się wstydzą wszyscy, którzy odebrali szansę na zwycięstwo Irlandce i głosowali na Kolumbijczyka”.

Już wiem, że bramką 2018 roku będzie ta zdobyta we wtorek przez Ronaldo. Ja jednak wolę trafienie Stephanie sprzed kilku lat, nie tylko z przekory, bo kto bogatemu (w wyobraźnię) zabroni? Gdyby tego samego dokonał goguś w białej koszulce z numerem 7 na plecach, cały świat...

▬ ▬ ● ▬