A sprawiedliwość zawsze...

Fot. Trafnie.eu

FIFA rozpoczęła pracę nad nową interpretacją pozycji spalonej. Sędziowie mają przymykać oko na minimalne spalone. Trudno wyobrazić sobie większą głupotę!

Taka informacja została wysłana w świat z Zurychu, gdzie mieści się siedziba światowej federacji piłkarskiej. Na razie bez konkretów, ale już sam sygnał z zaznaczonym tematem, że ktoś nad nim pracuje, jest znamienny. Oczywiście wszystkiemu jest winny VAR. To, co miało być zbawieniem, kolejny raz jest piętnowane jako zaraza.

O co dokładnie chodzi? O sytuacje, w których sędziowie odgwizdują spalonego po analizie VAR, gdy ten spalony jest dosłownie centymetrowy. Pojawia się coraz więcej głosów, że to niezgodne z duchem futbolu, że zabija ofensywną grę, itp., itd. Gratuluję dobrego samopoczucia autorom takich opinii. Tylko, że trudno wyobrazić sobie większą głupotę.

Postulat opiera się na wielu sytuacjach, które zdarzają się niemal w każdej lidze w każdej kolejce. Ktoś zdobywa bramkę, sędziowie VAR szczegółową analizują sytuacje, rysują linie na ekranie i w efekcie okazuje się, że zawodnik atakujący był rzeczywiście o tych kilka (dosłownie) centymetrów bliżej bramki od zawodnika broniącego. I to oburza wielu piłkarzy, trenerów czy ekspertów. A przecież ich głosy najlepiej słychać i oni mają największy wpływ na kształtowanie opinii publicznej.

Autorom wspomnianych opinii niestety zabrakło wyobraźni i nie zdają sobie sprawy, że w ich genialnym pomyśle kryje się też pułapka, którą sami na siebie zakładają. Bo niby sędziowie mają minimalne spalone puszczać? Minimalne, czyli jakie? Ilu centymetrowe? Jeśli na przykład dziesięciocentymetrowe, zaraz odezwie się ktoś z pytaniem - dlaczego nie piętnastocentymetrowe? Czyli znów trzeba będzie wszystko mierzyć, jak mierzy się teraz!

Ten pomysł to kabaret w najczystszej formie. Łamanie przepisów w tak zwanym majestacie prawa? Przepisów, które z powodzeniem służą piłce grubo ponad sto lat? Akurat w momencie, gdy można je precyzyjnie zacząć (dosłownie) mierzyć, czyli stwierdzić, czy zawodnik rzeczywiście był na spalonym?

Już kiedyś jakiś geniusz postulował zniesienie przepisu o spalonym, nie zdając sobie sprawy, że jest jednym z najważniejszych, żeby nie powiedzieć fundamentalnym dla gry w piłkę nożną. Pamiętam, że ktoś spróbował zastosować ów pomysł w grze kontrolnej i okazało się, że bez spalonych wyglądała koszmarnie.

Bo wcale nie chodzi o te kilka centymetrów. Chodzi o starą kargulową zasadę, że sprawiedliwość zawsze musi być po naszej stronie. VAT nie ma z tym nic wspólnego. To tylko narzędzie w ludzkich rękach. Chodzi o naturę człowieka, który w piłce od lat jak może, próbuje kombinować na swoją stronę. Czyli, jak niedawno usłyszałem z ust eksperta w telewizyjnym studiu – jak nie oszukasz, nie wygrasz.

Mówił to niby żartem, z uśmiechem, ale mnie nie rozśmieszył. Bo wiem, że taka mentalność obowiązuje w piłce od lat. VAR jest zawsze dobry, jeśli po analizie decyzja jest korzystna dla nas. Jeśli nie, staje się źródłem wszelkiego zła. 

Problemem jest człowiek ze swoim ułomnym usposobieniem i żądzą zwycięstwa bez względu na koszty. Dlatego, jeśli FIFA rzeczywiście pomajstruje w interpretacji przepisów, za chwilę odezwą się kolejni niezadowoleni. Może ktoś wystąpi z wnioskiem, by puszczać minimalne spalone tylko w pierwszej połowie? A może w jakimś innym genialnym pomysłem? Oczywiście pod warunkiem, że sprawiedliwość będzie po naszej stronie...

▬ ▬ ● ▬