Bomby w oparach absurdu

Fot. Trafnie.eu

Klub z malutkiej Niecieczy przeszedł do historii polskiej piłki nożnej. Przynajmniej w tym sezonie za sprawą pewnego reprezentanta Finlandii.

Choć Joona Toivio, który przed paroma dniami został piłkarzem Bruk-Betu Nieciecza, wystąpił w reprezentacji swego kraju 43 razy, z pewnością nie przyciągał by tak wielkiej uwagi, gdyby nie pewien drobiazg. Otóż podpisując kontrakt z polskim klubem stał się jego siedemnastym obcokrajowcem w aktualnej kadrze!

To rekord Ekstraklasy w tym sezonie, choć jednocześnie nic szczególnego. W innych klubach zagranicznych piłkarzy jest niewielu mniej. Na przykład w Krakowie kochają ich tak samo, jak zagranicznych turystów. Cracovia i Wisła ma po szesnastu obcokrajowców. Aż w dziesięciu klubach jest ich co najmniej dziesięciu. Najmniej w Pogoni, tylko pięciu (za: przegladsportowy.pl).

Choć nie przeprowadziłem szczegółowych analiz, wydaje mi się, że Ekstraklasa należy pod tym względem do europejskiej czołówki, a z pewnością plasuje się powyżej średniej. Przynajmniej pod tym względem się wyróżnia, bo biorąc pod uwagę wyniki meczów europejskich pucharów w lecie ubiegłego roku, trudno by wyróżniała się czym innym.

Pamiętam jak przed laty sensację wywołał wyjściowy skład Pogoni Szczecin, którą rządził wtedy Antoni Ptak. Postawił hurtowo na piłkarzy z Brazylii, choć niektórzy naśmiewali się, że takich wyłącznie z łapanki. Eksperyment niespecjalnie się powiódł, ale Pogoń przynajmniej zapisała się w historii, jeszcze mocniej niż teraz Nieciecza. Otóż w jednym meczu posłała do boju w wyjściowym składzie wyłącznie obcokrajowców!

Żeby była jasność – nie jestem uczulony na obcokrajowców. Nie mam nic przeciwko jakimkolwiek zawodnikom. Nie interesuje mnie specjalnie ich narodowość, wiek, kolor włosów, lub ich brak, czy liczba posiadanych tatuaży. Interesuje mnie wyłącznie, by potrafili jak najlepiej grać w piłkę. Okazuje się, że to wymóg najtrudniejszy do spełnienia.

Żyjemy w oparach obłudy, bo w kraju, w którym od lat ktoś regularnie naśmiewa się z zagranicznego „szrotu” sprowadzanego nie wiadomo po co. A z drugiej strony ktoś codziennie próbuje mnie przekonywać, że za chwilę zobaczę towar eksportowy najwyższej jakości. Przez ostatni miesiąc co najmniej kilka, jeśli nie kilkanaście razy przeczytałem tytuł: „[nazwa polskiego klubu] szykuje prawdziwą transferową bombę!”

Ale jak tu mówić o prawdziwych bombach, skoro kluby szukając głównie tych, za których nie trzeba nic płacić? A jakość musi kosztować, nie ma innej opcji. I niektóre bomby później przez całą rundę, czy nawet sezon, próbują odpalić, ale niestety okazuje się, że to niewybuchy.

▬ ▬ ● ▬