Brutalna weryfikacja

Kobieca reprezentacja Polski przegrała ze Szwedkami 0:3 w drugim meczu w finałach mistrzostw Europy w Szwajcarii. Czy tak musiało być? Chyba niestety…

To był drugi mecz Polek w grupie, po przegranej na inaugurację z Niemkami 0:2, i druga porażka. Czyli utrata szansy na wyjście z grupy przed sobotnim spotkaniem z Danią. Ale chyba tylko ktoś nierozeznany w realiach kobiecego futbolu mógł na awans liczyć. Ja nie liczyłem nawet, teraz mogę to szczerze przyznać, że Polki w ogóle na mistrzostwa pojadą, czyli że w barażach pokonają Austriaczki, więc potrafię teraz docenić sam ich awans do finałów.

Mecz ze Szwedkami w Lucernie zaczął się źle, a potem wyglądał jeszcze gorzej. Właściwie grała tylko jedna drużyna, a druga próbowała przeszkadzać. Polki nie potrafiły wymienić kilka podań, by stworzyć jakąś sytuację pod bramką rywalek. Dość szybko pozbywały się piłki wykopując ją daleko do przodu, czyli w praktyce się jej pozbywając. Środek pola w praktyce nie istniał. Osamotniona w przodzie Ewa Pajor miała zawsze koło siebie po trzy czy nawet cztery rywalki, więc bez szans, by coś w pojedynkę zdziałać. Jedna stracona bramka do przerwy to był najmniejszy wymiar kary.

Od początku drugiej połowy trenerka Nina Patalon wprowadziła na boisko Ewelinę Kamczyk, która dłużej utrzymywała się przy piłce, starała kreować akcje, więc obraz gry nieco się zmienił. Ale paradoksalnie Polki straciły wtedy dwie kolejne bramki. Wszystkie po dośrodkowaniach i strzałach głową.

Bramkarka Kinga Szemik ze łzami w oczach powiedziała po porażce w telewizyjnym wywiadzie:

„Jest to mega frustrujące dla nas”.

I dodała:

„Trzeba się uczyć pokory w ten sposób”.

Z całą pewnością. Wydaje się, że po pierwszym meczu z Niemkami, gdy zawodniczki, mimo porażki, były chwalone za ambitną walkę, nastroje związane z ich debiutanckim występem w finałach mistrzostw Europy za bardzo się rozbujały. Niektórym marzyło się pokonanie Szwedek, choć to jedna z najlepszych drużyn w Europie, na pewno z tej samej półki co Niemki. I niestety przyszła brutalna weryfikacja. Mimo że każda z grających w tym meczu dziewczyn zostawiła na boisku nie tyle serce, co nawet dwa, rywalki pokazały im miejsce w szeregu.

Turniej w Szwajcarii to szansa na zdobycie bezcennego doświadczenia, choć na razie wyłącznie za pomocą bolesnych lekcji. Ważne, by polska kobieca piłka nie zatrzymała się w rozwoju, bo jest dopiero na początku drogi w pogoni za piłkarską Europą. Długiej drogi, ale ważne, by nie zwątpić w ambitne dziewczyny.

▬ ▬ ● ▬