Co komu wolno mówić?

Fot. Trafnie.eu

Kolejny przykład nurkowania na piłkarskim boisku i kolejna awantura. Jak zwykle padają obłudne argumenty. I nie widać nadziei na poprawę sytuacji.

W środę Robert Lewandowski zdobył dwie bramki dla Bayernu Monachium w meczu Pucharu Niemiec z VfL Bochum. Drugoligowcy walczyli dzielnie, ale przegrali 0:3. Na początku byli lepsi od sławnych rywali. Mecz się właściwie dla nich skończył, gdy sędzia podyktował karnego dla Bayernu. Thomas Müller co prawda go nie wykorzystał, ale ważniejsze było usunięcie z boiska faulującego obrońcy gospodarzy Jana Simunka. Bochum grające w osłabieniu nie miało już szans w tej rywalizacji.

Burza zaczęła się następnego dnia. Trener VfL Verbeck Gertjan Verbeek przejechał się bez znieczulenia po swoim rodaku Arjenie Robbenie. Bo karny był właśnie po faulu na nim. To znaczy po faulu, którego nie było. Widziałem mecz w telewizji i podzielam zdanie Verbecka, który stwierdził, że Robben „zanurkował”, więc zamiast karnego powinien być rzut wolny dla Bochum. I dodał jeszcze, że znany jest przecież z robienia takich numerów.

Gdy Robben poczuł but Simunka koło swojego, natychmiast padł jak długi. Kto grał w piłkę, ten wie, że zawodnik rzeczywiście podcinany przez rywala nigdy nie przewraca się mając tak wyprostowane nogi, jak miał ten cwaniak. Doczekało się to nawet specjalnego określenia, które doprowadza mnie do szału - „złapać kontakt z rywalem”. No i Robben złapał perfekcyjnie z wszelkimi tego pozytywnymi (dla Bayernu) i negatywnymi (dla Bochum) konsekwencjami.

Niestety głos zabrał dyrektor sportowy klubu z Monachium Matthias Sammer. I jak łatwo się domyślić miał dokładnie odmienne zdanie na temat wspomnianej sytuacji niż wcześniej Verbeek. Zastosował znaną i sprawdzoną metodę. Zamiast szukać argumentów obrony, przystąpił do zmasowanego ataku na atakującego. Czyli jego zdaniem to skandal, bo Verbeek nie ma prawa wypowiadać się tak o zawodniku rywali. A poza tym Robben to wielki profesjonalista.

Gdy czytałem wywody Sammera miałem nieodparty odruch wymiotny. Obserwuję Robbena od dawna i wiem, jak cwaniacko potrafi wykorzystać boiskowe sytuacje przewracając się o źdźbła trawy. Niestety pan dyrektor woli iść w zaparte i zaliczać kolejne stopnie obłudy. Olśnienie przyjdzie dopiero w momencie, gdy któryś z rywali przewróci się w polu karnym Bayernu z takim samym skutkiem...

Cóż mogę dodać, poza ponownym podkreśleniem niesmaku z bzdur wygadywanych przez Sammera? Tylko to, że sprawdzają się niestety moje przewidywania. Bo to niestety temat wracający cyklicznie.

„Najwyższa pora, żeby wreszcie zając się przynajmniej wszystkimi „łapiącymi kontakt z rywalem” na polu karnym. Trzeba ich karać tak surowo jak ostatnio Luisa Suáreza za inny grzech (dostał dziesięć meczów za… pogryzienie na boisku rywala!). Jeśli się tego nie wypleni, będzie coraz gorzej” - to cytat z 2013 roku.

Nic się nie zdezaktualizował. Puenta też nie:

„Jutro, za tydzień, za miesiąc będzie kolejny karny sprokurowany przez boiskowego oszusta, w tytułach pojawią się „skandal” i „złodziejstwo”...

▬ ▬ ● ▬

Luis Suárez