Co można przy okazji stracić

Fot. Ekstraklasa S.A.

Dla potencjalnego reprezentanta Polski brakuje miejsca nawet na ławce rezerwowych w klubie. Mam wątpliwą satysfakcję, że to wykrakałem...

Kamil Wilczek w tym sezonie za wiele się nie nagrał. Ani we włoskim Carpi, w barwach którego zaliczył raptem trzy występy w Serie A. Ani w reprezentacji, choć Adam Nawałka go powoływał, ale nie wpuścił na boisko nawet w meczu z Gibraltarem. Teoretycznie jednak, przed zbliżającym się EURO 2016, nadal jest potencjalnym reprezentantem. Teoretycznie...

Gdyby ktoś nie pamiętał, Wilczek to najlepszy piłkarz Ekstraklasy w ubiegłym sezonie! W kolejnym postanowił zmienić ligę i przepadł. Ostatnio leczył kontuzję, więc trudno się dziwić, że nie grał. Ale wcześniej też prawie nie grał. A po wyleczeniu kontuzji brakuje dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych. Jak to możliwe, że najlepszy piłkarz Ekstraklasy nie jest w stanie się przebić nawet w jednym z najsłabszych klubów walczących o utrzymanie w Serie A? To ciągle dwa różne światy.

Wilczek poskarżył się ostatnio portalowi interia.pl:

„Ciężko odpowiedzieć mi na pytanie dlaczego nie ma mnie w składzie. To już pytanie do trenera. Ja czuję się dobrze. To co się dzieje, to dla mnie dziwna sytuacja".

Polski napastnik z szacunkiem wypowiada się tylko o jednym ze swoich rywali do miejsca w składzie Carpi, Marco Boriello:

„Widać u niego dużą jakość i to, że był w wielkich klubach. Z pozostałymi zawodnikami, z którymi rywalizuję o miejsce w składzie, to żaden z nich nie strzelił bramki, więc o czym my mówimy”.

No właśnie o czym? Może przypomnę o czym ja mówiłem, czy raczej pisałem na początku czerwca, gdy Wilczek odbierał na Gali Ekstraklasy nagrodę dla najlepszego zawodnika:

„Jeszcze słowo o tym najważniejszym, czyli piłkarzu sezonu. Pamiętam jak przed dwoma laty został nim Słowak Robert Demjan. Od razu postanowił zmienić klimat, ruszył w świat. Wydawało mu się, że dopiero zaczyna karierę. Ale zupełnie przepadł...

Mam nadzieję, że Kamil Wilczek wyciągnie z tego wnioski. Po rozdaniu nagród udzielił kilku wywiadów dając do zrozumienia, że w Piaście może już nie zagrać, choć „nic nie zostało jeszcze podpisane”. Niech się lepiej dobrze zastanowi przed złożeniem podpisu na umowie, by dalej strzelał tyle bramek, a nie siedział gdzieś na ławie. Bo to naprawdę sympatyczny zawodnik. Szkoda, by się zmarnował po najlepszym z dotychczasowych sezonów w karierze”.

Chyba jednak nie posłuchał. Może więc bardziej obrazowe będzie porównanie transferów z... reklamami funduszy inwestycyjnych. Wszystkie oferują wspaniałe zyski. Gdzieś na końcu, drobniutkim drukiem jest dopisane, że można też stracić włożone pieniądze. Tak samo z kontraktem oferowanym przez klub. Warto nie tylko przeliczyć w nim zera w proponowanej pensji, ale też pomyśleć co można przy okazji przegrać w karierze.

▬ ▬ ● ▬