2022-06-22
Co tu komentować
FIFA podjęła ważną decyzję, przedłużając zawodnikom posiadającym jeszcze ważne kontrakty z klubami z Rosji i Ukrainy możliwość ich zawieszenia.
Czyli przedłużyła swoją wcześniejszą decyzję z tym związaną do końca najbliższego sezonu 2022/23. Już przeczytałem, że dwaj polscy piłkarze „są uratowani”. Nie wiem, czy to trochę nie przesadzone określenie, ale na pewno trzeba się cieszyć, że decyzja zapadła.
Chodzi o dwóch zawodników – Grzegorza Krychowiaka i Sebastiana Szymańskiego. Pierwszy to typ twardziela, na boisku i poza nim, co pokazał zaraz po inwazji Rosji na Ukrainę jednoznacznie deklarując swój sprzeciw, nie zastanawiając się w jakim klubie gra. Ostatnio wspominał, choćby na konferencji prasowej przed meczem z Belgią w Brukseli, że musi wrócić do Krasnodaru, z którym wiąże go kontrakt. Nawet gdyby nie było innego wyjścia, czyli decyzji FIFA, i musiałby grać dalej w Rosji, na pewno dałby radę, choć łatwo by nie miał. Świadczą o tym niedawne próby zdyskredytowania go przez jednego z miejscowych agentów piłkarskich.
Krychowiak musiałby testować zasadę – co cię nie zabije, to cię wzmocni. Lepiej jednak, że oszczędzony mu będzie, mam nadzieję, nadmiar negatywnych doświadczeń, które niekoniecznie muszą przecież człowieka wzmocnić.
Uwaga niezwykle zasadna w przypadku drugiego polskiego zawodnika. Szymański od wybuchu wojny bardzo źle znosił szum wokół siebie i trudne pytania związane z grą do końca sezonu w Dynamie Moskwa. Dlatego kontaktował się z otoczeniem w tej sprawie głównie ustami swojego agenta Mariusza Piekarskiego. Choć chciał odejść z klubu, problemem stawała się kwota ewentualnego transferu (według medialnych spekulacji – 12 milionów euro). Decyzja FIFA wydaje się więc dla niego zbawienna.
A zbiegła się w czasie z inną decyzję dotyczącą trzeciego polskiego zawodnika grającego w Rosji. Maciej Rybus, bo o nim mowa, nie będzie powołany na wrześniowe mecze reprezentacji Polski, czyli nie pojedzie też z nią na mistrzostwa świata do Kataru.
Zakomunikował mu to oficjalnie w rozmowie telefonicznej trener Czesław Michniewicz.
Piłkarz stwierdził, że na razie powstrzyma się od komentarzy. I dobrze, bo nie wiem, co tu jest do komentowania. Sprawa wydaje się tak oczywista, że naprawdę nie ma czego komentować. Choć wydaje się, że oczywista tylko dla mnie.
Po niedawnym podpisaniu umowy ze Spartakiem Moskwa (po wygaśnięciu wcześniejszej z Lokomotiwem) Rybus oceniany jest, także przez media w innych krajach, jedynie w kontekście patriotyczno-politycznym, że tak to określę. Niektórzy nie mogą się nadziwić, że nie skorzystał z okazji i nie uciekł z Rosji. A ja nie mogę się nadziwić, że nikt nie dostrzega, czy nie chce dostrzec kobiety, która za tym stoi, czyli jego żony, o czym już dokładnie pisałem.
To dla niej został w Rosji, choć musiał zdawać sobie sprawę także z negatywnych konsekwencji swojej decyzji. Czyli również tej, że w reprezentacji już grać nie będzie. Dla mnie jest oczywiste, że jego powołanie byłoby czystym samobójstwem dla wszystkich. Dla Rybusa, ze względu na toksyczną atmosferę związaną z jego ewentualnym przyjazdem na zgrupowanie kadry. Dla Michniewicza, bo sam ściągnąłby na drużynę dodatkowy problem. I dla tej drużyny, która w mniejszym lub większym stopniu zostałaby rozbita, nawet gdyby zawodnicy do końca nie zdali sobie sprawy, że dzielą ją, zajmując różne postawy w sprawie piłkarza (ciągle) z Rosji.
Rybus wybrał, jak wybrał. Jest na tyle inteligentny, że powinien wiedzieć jak ciężko być w samym środku, pomiędzy dwoma stronami konfliktu. A skoro już jest, powinien jak najmniej swoją sytuację komentować. Czego by nie powiedział, jedna ze stron na pewno użyje tego przeciwko niemu.
▬ ▬ ● ▬