Czego (na szczęście) nie muszę czytać

Fot. Trafnie.eu

W moim mocno subiektywnym podsumowaniu kończącego się tygodnia o tym, czego nie należy mówić (pisać) i jakie mogą się wiązać z tym konsekwencje.

Zacznę od Cristiano Ronaldo, czyli jednego z moich ulubieńców, którego wypowiedź przed kilkoma dniami niestety przeoczyłem przy okazji komentowania przyznania „Złotej Piłki” Leo Messiemu. Pascal Ferre, redaktor naczelny przyznającego nagrodę magazynu „France Football”, miał powiedzieć (za: wp.pl):

„Ronaldo ma tylko jedną ambicję i jest nią przejście na emeryturę z większą liczbą Złotych Piłek niż Messi”.

Bardzo trafna uwaga! Niestety nie spodobała się wyżej wymienionemu, który zareagował w swoim narcystycznym stylu, zamieszczając specjalne oświadczenie:

„Pascal Ferre skłamał, gdy użył mojego nazwiska do promocji siebie i wydawnictwa, dla którego pracuje. To jest niedopuszczalne, że człowiek odpowiedzialny za przyznawanie tak prestiżowej nagrody może kłamać w taki sposób, z całkowitym brakiem szacunku dla kogoś, kto zawsze szanował France Football i Złotą Piłkę. Dzisiaj ponownie skłamał, usprawiedliwiając moją nieobecność rzekomą kwarantanną, która nie ma racji bytu”.

Dla mnie najciekawszy jest ten fragment:

„Zawsze gratuluję tym, którzy wygrywają zgodnie z zasadami sportowej rywalizacji i fair-play, które przyświecają mojej karierze od samego początku i robię to, bo nigdy nie jestem przeciwko komuś”.

Otóż pan Ronaldo albo ma wyjątkowo krótką pamięć, albo jest tak zaślepiony swym narcyzmem, że nie potrafi kojarzyć faktów. Przypomnę więc tylko dwa, dłużej szperać mi się nie chce, bo mógłbym wygrzebać kolejne. Oto przykład sprzed roku jak zawsze gratuluje tym zwycięzcom, gdy Robert Lewandowski zdobył nagrodę FIFA The Best:

„Jak zwykle w podobnych sytuacjach na wysokości zadania stanął narcystycznie usposobiony Cristiano Ronaldo, nominowany obok Lewandowskiego i Leo Messiego do głównej nagrody wieczoru. Nie miał najmniejszego zamiaru rezygnować z kwaśnej miny rozkapryszonego dziecka, któremu nie chciano dać ulubionej zabawki. Może dlatego, gdy po chwili zniknął w tle jego wizerunek, a prezydent FIFA Gianni Infantino wręczył nagrodę zwycięzcy, z jeszcze większą satysfakcją raczyłem się sukcesem napastnika Bayernu!”

A oto przykład jak nigdy nie jest „przeciwko komuś”, czyli scenka z dekoracji zwycięzców klubowych mistrzostw świata w grudniu 2014 roku w Maroku, gdy Ronaldo...:

„...ostentacyjnie ominął Platiniego, by nie podać mu ręki. Dlaczego? Jedyne sensowne wytłumaczenie wiąże się z wcześniejszą sugestią Francuza kto powinien zdobyć „Złotą Piłkę”. Prezydent UEFA uważa, że należy się ona komuś z drużyny mistrza świata. Gdy znamy już najlepszą trójkę plebiscytu, tym kimś powinien być więc Manuel Neuer”.

Życzę Ronaldo szybkiego i bezproblemowego przejścia na emeryturę, żebyśmy mogli wreszcie odpocząć od jego dąsów.

Teraz o bramkarzu dopiero zaczynającym karierę. Nazywa się Gabriel Slonina, ma siedemnaście lat i już występuje w barwach Chicago Fire w amerykańskiej Major League Soccer. Jego nazwisko brzmi swojsko ze względu na rodziców pochodzących z Polski. Jednak młody zawodnik od urodzenia mieszka w Stanach Zjednoczonych. I właśnie dostał powołanie do seniorskiej reprezentacji tego kraju, co go niezwykle ucieszyło. A trzeba wspomnieć, że był nieśmiało przymierzany także do polskiej reprezentacji, dlatego trafiłem na tytuł, że ta straciła wielki talent.

Sloninę mogła stracić reprezentacja Stanów Zjednoczonych, ale na pewno nie Polski. Jego chęć gry dla kraju, w którym się wychował i mieszka, wydaje się jak najbardziej logiczna. Z całą pewnością bardziej niż namawianie do reprezentowania barw kraju znanego mu najwyżej z opowiadań rodziców. Taka jest niestety prawda, co można z pokorą przyjąć do wiadomości lub nie.

I na koniec o kolejnym tytule, który rzucił mi się w oczy. Przeczytałem o byłym kadrowiczu Adama Nawałki, który „rozwozi owoce i warzywa”. Chodzi o Tomasza Hołotę, kiedyś zawodnika, między innymi, Polonii Warszawa, Śląska Wrocław czy Pogoni Szczecin. A wspomniany tytuł odebrałem jako nie stanowiący powodu do dumy dla byłego już piłkarza.

Otóż, po pierwsze, żadna praca nie hańbi, więc nie widzę powodu, by niedoszły reprezentant Polski nie mógł rozwozić owoców czy warzyw. Po drugie, rozwozi je, ponieważ prowadzi z żoną firmę zaopatrzeniową, co jak najlepiej o nim świadczy, bo potrafił odnaleźć się po zakończeniu kariery i sensownie spożytkować zarobione podczas niej pieniądze. I bardzo się cieszę, że zamiast tego nie muszę (na szczęście) czytać tytułów z nim związanych, na przykład, jak walczy z uzależnieniem od alkoholu albo hazardu…

▬ ▬ ● ▬