Czy to ten moment?

Fot. Trafnie.eu

Po zimowej przerwie wróciła Liga Mistrzów. Zaczęło się od prawdziwego trzęsienia ziemi. Czy emocje będą jeszcze wzrastać? Mam nadzieję.

W jednym z dwóch wtorkowych meczów, bo na wiosnę tylko tyle jest rozgrywanych maksymalnie jednego dnia, padł wynik, na jaki czekałem od lat. Przed startem rozgrywek w poprzednim sezonie zastanawiałem się, kto może zagrać w finale. Tak jak i rok wcześniej marzył mi się mecz Atletico – Manchester City:

„Dwa kluby, które długo pozostawały w cieniu sławnych sąsiadów. Dzięki temu dochowały się prawdziwych kibiców, którzy nie zachłystują się tylko sukcesami. Czyli takich, których lubię najbardziej”.

Nie bardzo w niego jednak wierzyłem, więc nie poprzestałem w poszukiwaniach:

„Może PSG rozbije ten skostniały układ? Też nie bardzo chce mi się wierzyć. A może jednak?”

Trafiłem z Atletico, ale finał przegrało. Wyniki PSG pokazały, że to jeszcze nie ten sezon. Gdy w kolejnym w grudniu klub z Paryża wylosował w 1/8 finału Barcelonę, pomyślałem – czyżby w kolejnym też nie? Ale się myliłem, przynajmniej jeśli chodzi o awans do ćwierćfinału.

We wtorek PSG zdemolowało bowiem Barcelonę w Paryżu 4:0! Nie można wygrać tak wysoko przez przypadek, nawet jak rywal ma słabszy dzień. Zwycięstwo mistrzów Francji było absolutnie bezdyskusyjne. Trudno uwierzyć, by Barcelona zdołała odrobić ogromną stratę w rewanżu. Wykluczyć się tego nie da, choć jest mało prawdopodobne. W związku z tym należy postawić pytanie – czy to początek zmian na samym szczycie w europejskim futbolu?

Bo przecież czekałem od lat na taki mecz, który może rozpocząć burzenie skostniałego układu. A całym szacunkiem i podziwem dla hiszpańskiej piłki, derby Madrytu znów w finale w Cardiff (trzeci raz w ostatnich czterech latach!) w czerwcu byłyby już przesadą. Od 1992 roku, gdy Puchar Mistrzów rozgrywany jest według nowej formuły jako Liga Mistrzów, tylko trzy kluby (Olympique Marsylia, Borussia Dortmund i Chelsea) zdobyły go po raz pierwszy. Reszta to stare, dobrze znane towarzystwo. Najwyższy czas na jakąś formę płodozmianu.

Czy nadszedł już ten moment? Jeśli tak, to nawet logiczne. Przecież francuskie kluby nazwano królami polowania zakończonego niedawno zimowego okna transferowego. Kupiony w styczniu do PSG Niemiec Julian Draxler błysnął we wtorek strzelając Barcelonie jedną z bramek. Szejkowie wpompowali w swój klub wielkie pieniądze. I wykazali się jeszcze większą cierpliwością. Już wiedzą, że piłka to nie jest łatwy rodzaj biznesu.

Byłbym jednak bardzo ostrożny z formułowaniem daleko idących wniosków. W ubiegłym roku mistrzem Anglii został po raz pierwszy Leicester City. Było naprawdę ciekawie, wreszcie jakaś odmiana. Było, ale się szybko skończyło. Wystarczy sprawdzić gdzie jest dziś Leicester...

▬ ▬ ● ▬