Czy to tylko słowa?

Fot. Trafnie.eu

Od kilku dni oglądam w angielskiej telewizji relacje z miasteczka Salisbury. Nie mają nic wspólnego z piłką, choć jeszcze mogą mieć.

Dziennikarze relacjonują na żywo bez wątpienia najważniejszy temat w miejscowych mediach w ostatnich dniach dotyczący próby zabójstwa Siergieja Skripala i jego córki. Dokonano tego za pomocą silnie toksycznej substancji w centrum Salisbury właśnie. Poszkodowani znajdują się w szpitalu w stanie krytycznym. Oprócz nich obrażenia, na szczęście nie tak poważne, odniosło jeszcze prawie dwadzieścia osób.

Skripal był podwójnym agentem, skazanym w Rosji, a potem wymienionym na innych agentów. Wtedy zamieszkał w miasteczku w hrabstwie Wiltshire, w którym w ostatni weekend dokonano na niego zamachu.

Anglicy są wzburzeni i nie mają wątpliwości – za akcją, stanowiącą akt zemsty, stoją rosyjskie służby specjalne. Kreml idzie w zaparte i odpowiada, że Władimir Putin to nie Józef Stalin i nie każe mordować swych przeciwników.

Służby sanitarne i kryminalne niezwykle starannie badają sprawę, która dla mediów stała się tematem tygodnia. Anglicy poczuli się dotknięci, że w środku ich kraju ktoś może bezkarnie dokonywać takich rzeczy. Jeśli pojawią się jakieś mocne dowody potwierdzające tezę o działaniu obcych służb specjalnych, oczywiste stanie się podjęcie określonych działań odwetowych. Pomysł pierwszego związany jest z… piłką nożną.

Niemal natychmiast po pojawieniu się informacji o próbie zamordowania Skripala pojawiła się propozycja zbojkotowania przez angielską reprezentację mistrzostw świata, które w czerwcu rozpoczną się w Rosji. Jako koronny argument podano fakt, że piłkarze podczas finałów nie będą bezpieczni. Mocny argument, po tym co wydarzyło się w Salisbury, ale czy aż na tyle, by rzeczywiście zbojkotować mistrzostwa?

Na razie wydaje się to mało prawdopodobne, choć za wcześnie, by taką ewentualność zdecydowanie wykluczyć. Angielska federacja nie odniosła się oficjalnie do sprawy, ale z pewnością będzie na końcu listy tych, którzy ewentualnie poprą bojkot.

Nawet jeśli pomysł byłby uzasadniony z politycznego punktu widzenia i znalazł uzasadnienie w mocnych dowodach, stanowiłby z pewnością straszny cios dla miejscowej gospodarki. Włosi wyliczyli w listopadzie, że brak awansu do finałów mistrzostw świata będzie ich kosztował około dwudziestu miliardów euro. Ile kosztowałby Anglików, gdyby zrezygnowali z wyjazdu do Rosji? Wydaje mi się, że znacznie więcej.

Po Brexicie, i związanymi z nim różnymi problemami, to nie byłby wymarzony scenariusz dla miejscowej gospodarki. Z drugiej jednak strony poprzez piłkę nożną można zadać wyjątkowo bolesny cios, gdyby jeden z ważniejszych uczestników mistrzostw odmówił w nich udziału.

Przy okazji powstałoby takie zamieszanie, o którym nie mam zamiaru teraz pisać, bo to temat na dużo dłuższą rozprawkę. Mam za to zamiar uważnie obserwować sytuację w Salisbury, ponieważ jest zdecydowanie mocno rozwojowa.

▬ ▬ ● ▬