Czy w Nyonie o tym wiedzą?

Fot. Trafnie.eu

Prezes PZPN ośmieszył UEFA, której podlega polski związek. Jeśli dać wiarę jego słowom, naprawdę ważne sprawy można załatwiać tam „na gębę”.

Na stronie polsatsport.pl pojawiła się wypowiedź Zbigniewa Bońka. Zaczęły się na nią powoływać inne media podejmujące temat odwołania Legii od wyroku za różne grzechy w meczu z Borussią Dortmund, jakie nałożyła na nią UEFA. Pan prezes zakomunikował:

„Zachowanie w czasie spotkania Legii z Borussią było skandaliczne. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jednak pomogę Legii, po raz ostatni, ale pomogę... Już rok temu - gdy pomogłem Lechowi - mówiłem, że robię to po raz ostatni. Tym razem to już jednak naprawdę ten ostatni raz. Rzucę na szalę mój autorytet w UEFA - wystosuję pismo, w którym jako prezes PZPN zaapeluję o łagodniejsze potraktowanie Legii...”

Wynikałoby z tego, że Boniek ma ogromną moc sprawczą. Problem polega na tym, że z prawnego punktu widzenia nie ma prawa takiej posiadać. Artykuł 51 Regulaminu Dyscyplinarnego UEFA nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości. Podstawą wydawania orzeczeń są oficjalne raporty. Dopuszcza się jednak włączenie do postępowania dodatkowych dokumentów pod warunkiem, że nie opóźnią one znacznie trybu orzekania.

PZPN nie jest w tej sprawie stroną. Jakie więc dokumenty może przedstawić? Ewentualne prywatne opinie i prośby prezesa związku nie mają tu więc żadnego znaczenia. Komisja dyscyplinarna UEFA jest z założenia ciałem niezależnym. Nikt z zewnątrz teoretycznie nie może wpływać na jej decyzje. Gdyby było inaczej pismo z krajowej federacji wstawiające się za obwinionym miałoby takie samo znaczenie dla podejmowanego wyroku, jak odpowiednie paragrafy regulaminu dyscyplinarnego.

Boniek jednak kompletnie kwestionuje ten mechanizm kolejną swoją wypowiedzią:

„Po tym, jak pomogłem Lechowi, nagle jedna z kancelarii prawnych przypisywała sobie zasługę. Jednak prezes „Kolejorza”, Karol Klimczak zna prawdę. UEFA zamknęła stadion Lecha na spotkanie z Fiorentiną w Lidze Europy. Jednak też rzuciłem na szalę moje nazwisko. Dzwoniłem, rozmawiałem, przekonywałem. W końcu wystosowałem pismo. I ostatecznie 30 tysięcy widzów obejrzało spotkanie mistrz Polski z czołowym włoskim klubem, w barwach którego zagrał wówczas Jakub Błaszczykowski....”

W ten sposób jednoznacznie ośmiesza UEFA i niezależność jej dyscyplinarnego organu. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że decyzję zawsze podejmują ludzie, a ci są podatni na różne naciski i sugestie. Skoro jednak Boniek jest taki mocny i ma na tych z UEFA ogromny wpływ, lepiej żeby się tym głośno nie chwalił. Zastanawiam się tylko czy ktoś w Nyonie wie, że na wyroku w sprawie Lecha nie zaważyły podobno żadne oficjalne odwołania, ale telefony od prezesa PZPN?

▬ ▬ ● ▬