2014-05-06
Da się żyć, da się zarobić
Występujący we Francji Maor Melikson może wrócić do polskiej Ekstraklasy. Choć na razie to jeszcze nic pewnego, już można pokusić się o ciekawe wnioski.
Taką informację podał w poniedziałek portal futbol.pl:
„Zainteresowanie 29-letnim reprezentantem Izraela wyraża Lechia Gdańsk, która buduje bardzo silny zespół. Z racji tego, że Valenciennes spadło do Ligue 2, sprowadzenie Meliksona nie powinno kosztować Lechii wielkich pieniędzy.
Przedstawiciele ekipy z Gdańska ofertę byłemu gwiazdorowi Wisły Kraków mają przedstawić dopiero po definitywnym zakończeniu sezonu w lidze francuskiej”.
Na razie to jeszcze nic pewnego, raczej rodzaj spekulacji. Ale już można pokusić się o ciekawe wnioski.
Melikson przez dwa lata grał w Wiśle Kraków. Radził sobie nie najgorzej, okrzyknięto go szybko gwiazdą polskiej ligi. Z tego wynika wniosek pierwszy – naprawdę niewiele trzeba, by zostać nad Wisłą gwiazdą. Bez względu na to, czy gra się w Wiśle czy w innym klubie.
Ale w Ekstraklasie było Izraelczykowi za ciasno. Czuł się mocny na tyle, że zapragnął podbić lepszą ligę. Padło na francuską, trafił do Valenciennes. Nie jest to na pewno klub rzucający na kolana swoimi osiągnięciami i potencjałem, ale nawet taki był o wiele atrakcyjniejszy dla Meliksona niż mająca mistrzowskie aspiracje Wisła.
I tu nasuwa się wniosek drugi. Według mojej teorii w polskiej lidze nie ma szans grać żaden dobry zawodnik w wieku (mniej – więcej) powyżej dwudziestu lat! Jeśli Melikson mając lat dwadzieścia osiem chciał jej zaprzeczyć i ruszyć na podbój lepszego piłkarskiego świata, spotkał go surowy zawód.
Rozwinę tylko krótko tę teorię. Przy tak rozwiniętej siatce skautingu jaka istnieje we współczesnym futbolu nie ma możliwości, by szperaczom umknął jakiś prawdziwy talent, naprawdę dobry piłkarz! Wyłowią wszystkich. Gdyby nie zauważył kogoś jeden czołowy klub, zauważy na pewno drugi albo trzeci. Zainteresowanie Dawidem Kownackim jest najprostszym przykładem z ostatnich dni jak ten system działa. To jeszcze nastolatek, więc na razie Ekstraklasa stanowi dla niego najlepszym miejscem, by się ogrywać. Jeśli rzeczywiście będzie się odpowiednio rozwijał, wcześniej czy później trafi na pewno do dobrego klubu.
Jeśli więc zawodnik (jak Melikson) w kwiecie wieku wierzy, że poradzi sobie w dobrej zachodniej lidze, wierzy w cuda. Gdyby miał sobie poradzić, zrobiłby to znacznie wcześniej.
Nie tylko polscy piłkarze, którzy nie dali rady na Zachodzie, z chęcią wracają do Ekstraklasy. Niedawno wrócił przecież Semir Štilić. Też ruszył na podbój piłkarskiego świata. Też mu się nie udało. Polska to miejsce, gdzie da się grać, da się żyć i da się zarobić. Zarobić relatywnie dużo biorąc pod uwagę poziom rozgrywek. Dlatego nie dziwmy się, że agenci próbują tu upychać swoich zagranicznych piłkarzy. Miejsce przecież do tego procederu nadaje się idealnie. A kto na tym traci? Wystarczy prześledzić wyniki polskich drużyn. Choć akurat Melikson na pewno nie zasługuje, by wrzucić go do kategorii „szrotu”, wręcz przeciwnie.
I jeszcze wniosek ostatni. Izraelczyka na siłę próbowano ubrać w koszulkę reprezentacji Polski. Na szczęścicie się nie udało, bo nie miał szans stać się jej kolejnym zbawicielem. Potwierdza to nieudana przygoda z Valenciennes. A tak przynajmniej nikt się nie będzie pastwił nad następnym „farbowanym lisem”...
▬ ▬ ● ▬