Dajcie mu spokój!

Polska piłka ma nowego bohatera. Aby nim zostać, wystarczył półgodzinny pobyt na boisku w niedzielnym meczu i jedna zdobyta w tym czasie bramka.

Bohater nazywa się Kacper Skibicki. Ma dziewiętnaście lat i zdobył wyrównującą bramkę dla Legii Warszawa w meczu zwanym „Derbami Polski” z Lechem Poznań. Bramkę piękną i dla siebie wręcz bezcenną skoro odbyło się to w niecałe dziesięć minut po wejściu na boisko w ligowym debiucie.

Już przeczytałem całkiem spory tekst na jego temat. Już trafiłem na pytanie – czy to narodziny gwiazdy? Bardzo bym chciał odpowiedzieć, że tak, ale to byłoby wbrew logice, o którą ciągle się dopominam. Zamiast tego mam ochotę krzyknąć – dajcie mu spokój!

Przykład Skibickiego dowodzi niezbicie jak niewiele potrzeba, by zostać gwiazdą polskiej piłki. Oczywiście wiem, że to ważna bramka. I wiem też, że zdobył ją debiutant. Ale właśnie dlatego można ją skomentować stwierdzeniem – gratulacje po świetnym debiucie, ale teraz musisz potwierdzić to w kolejnych meczach. Tym bardziej, że aż prosi się o proste skojarzenia.

Skibicki wszedł na boisko w sześćdziesiątej minucie zmieniając Marcina Rosołka. Tak samo jak Rosołek prawie równo przed rokiem, też w meczu z Lechem w Warszawie zmienił Luquinhasa i też zdobył w debiucie bramkę, ale nie wyrównującą, tylko nawet zwycięską, dosłownie chwilę po wejściu na boisko. Co się wtedy działo? W mediach zapanowało istne szaleństwo na jego punkcie. Klubowy portal w podsumowaniu sezonu napisał:

„Są takie momenty w życiu piłkarzy, które definiują ich karierę i przez długie lata kojarzą się z konkretnym wydarzeniem. Takim momentem dla Maćka Rosołka będzie z pewnością zwycięski gol strzelony Lechowi Poznań przy Łazienkowskiej w meczu 12. kolejki PKO Ekstraklasy. Dwóch minut na boisku potrzebował wówczas młody napastnik, by wpisać się na listę strzelców i dać Legii zwycięstwo w meczu, który w przekroju całego sezonu można nazwać kluczowym”.

Rosołek jeszcze lepszy miał początek obecnego sezonu. W inauguracyjnym dla Legii meczu w Pucharze Polski z GKS Bełchatów zdobył trzy bramki! Niestety na razie to jego jedyny dorobek we wszystkich rozgrywkach, czyli także w lidze i europejskich pucharach. I niestety tylko dwa razy wyszedł w lidze w podstawowym składzie. W tym ostatnim z Lechem prawdopodobnie jedynie dlatego, że nie mógł zagrać Tomas Pekhart.

Przykład Rosołka dowodzi, że łatwiej zostać medialną gwiazdą po udanym debiucie, niż potem na taki status zapracować. Co poddaję pod rozwagę Skibickiemu, gdy w internecie znajdzie kolejne teksty na swój temat. I życzę mu, by były pierwszymi w kolekcji, a nie ostatnimi. A niech motywacją do dalszej pracy będzie dla niego ten fragment z tekstu o Rosołku sprzed roku (za: przegladsportowy.pl):

„Byli też i bohaterowie negatywni: Adrian Paluchowski, Patryk Mikita, Maciej Korzym czy Dawid Janczyk też jako nastolatkowie błyszczeli stawiając pierwsze kroki na murawie boiska przy ulicy Łazienkowskiej, a potem znikali”.

▬ ▬ ● ▬