2019-03-06
Dlaczego bardzo chciałbym się mylić?
Wreszcie jakiś ciekawy wynik w Lidze Mistrzów. Ale nazywanie go sensacją stanowi sporą przesadę. Powiedziałbym nawet, że zwykły brak logiki.
Oczywiście ciekawy wynik to porażka 1:4 Realu Madryt u siebie z Ajaksem Amsterdam. Odpadnięcie z rozgrywek triumfatora ostatniej ich edycji uznano za sensację, a w Madrycie trzeba oczekiwać wręcz trzęsienia ziemi. Ale daj Boże wszystkim klubom przeżyć taką katastrofę po wygraniu trzy razy z rzędu Ligi Mistrzów!
Skłamałbym, gdyby napisał, że byłem pewny zwycięstwa Ajaksu, do tego tak wysokiego, na Santiago Bernabeu. Na pewno żałowałem, że przegrał 1:2 pierwszy mecz w Amsterdamie, choć naprawdę prezentował się dobrze, a chwilami wręcz zdominował rywali. Dlatego odrobienie strat na wyjeździe uważałem za mało prawdopodobne.
Ale jedna scenka z ostatniego meczu ligowego Realu przekonała mnie, że wszystko jeszcze może się wydarzyć. Gareth Bale strzelił bramkę, a gdy podbiegli do niego koledzy z gratulacjami, odganiał wszystkich jak muchy. Wymowny dowód, że Real ma piłkarzy, nawet najwyższej klasy, ale aktualnie nie ma drużyny. A skoro nie ma, wszystko jest możliwe. I Ajax te przypuszczenia potwierdził, bezwzględnie wykorzystując słabość rywali.
Dlatego nazywanie jego zwycięstwa w Madrycie sensacją uważam wręcz za brak logiki. Skoro o Realu pisano i mówiono w ostatnich dniach wszystko co najgorsze, że został zmiażdżony przez Barcelonę, że drużyna rozbita, że trener już na wylocie, to niby dlaczego miał dobrze zagrać i wyeliminować Holendrów? Byłoby logiczne, gdyby autorzy tych komentarzy z triumfem oznajmili światu, że ich oceny i przypuszczenia zostały właśnie w pełni potwierdzone.
Zamiast tego kompletnie pogubiłem się w przedmeczowych zapowiedziach. Bo najpierw dowiedziałem się, że to Real jest pod ścianą po odpadnięciu z Pucharu Króla i praktycznie utracie już szans na zdobycie mistrzostwa Hiszpanii. Pozostała mu więc tylko walka o czwarty z rzędu triumf w Lidze Mistrzów. A gdy mecz miał się już zacząć trafiłem na tytuł, że to jednak Ajaks jest pod ścianą, skoro przegrał pierwszy mecz u siebie…
Gdyby ściany mogły reagować, pewnie by się z tych teorii naśmiały. Zamiast tego mogliśmy przynajmniej obejrzeć ciekawy mecz z wieloma bramkami. Trener pokonanych Santiago Solari zażartował kilka dni wcześniej, gdy pytano go o spekulacje na temat potencjalnego następcy, że Real ma więcej (trenerskich) zalotników, niż Julia Roberts. No to po porażce z Ajaksem ich liczba pewnie wzrośnie w postępie geometrycznym.
By zakończyć temat Realu, zwrócę uwagę na jeszcze jeden powtarzający się, a dla mnie mało logiczny argument. Że wszystkie problemy w tym sezonie powstały przez odejście Cristiano Ronaldo, że bez niego drużyna nie jest nic warta. No to się pytam – a w poprzednim Real zdobył z Ronaldo mistrzostwo Hiszpanii? Co roku wygrywał z nim seriami rozgrywki Primera Division, zdobywał Puchar Króla? Dlaczego na początku sezonu media zachwycały się, że kilku zawodników w drużynie odżyło po odejściu boiskowego egoisty?
Na koniec kilka słów o zwycięskim Ajaksie. Jedna teoria zasługuje na sprostowanie. Ta, że klub z Amsterdamu właśnie się odrodził. Po losowaniu par 1/8 finału Ligi Mistrzów w grudniu, już o tym pisałem. I wszystko pozostaje aktualne:
„Nie musiał się odradzać, bo nigdy naprawdę nie podupadł. Dalej szkoli młodych piłkarzy, jak szkolił. W jednym pokoleniu trafiają się wyjątkowo uzdolnieni, w drugim mniej zdolni. Klub na to bezpośredniego wpływu nie ma.
Tym bardziej nie ma wpływu na realia europejskiego futbolu, jakie utrwaliły się w ostatnich dwudziestu latach. Ajax z małej Holandii nie ma żadnych szans finansowo konkurować z klubami z najsilniejszych lig europejskich. Pozostała mu rola najwyżej drugoplanowa”.
A ten fragment może posłużyć za nieco przekorną puentę po meczu z Realem:
„Nawet gdyby udało mu się w tym sezonie zajść jak najdalej, w przyszłym nie utrzyma raczej w kadrze najzdolniejszych piłkarzy, a walki na transferowym rynku o największe gwiazdy z Realem czy innymi potęgami nie wygra na pewno. Dlatego warto się cieszyć grą Ajaksu w Lidze Mistrzów jak długo można”.
Naprawdę warto, a co do roli holenderskiego klubu w europejskiej piłce, bardzo chciałbym się mylić...
▬ ▬ ● ▬