Dlaczego nikt go nie broni?

Fot. Trafnie.eu

Co się dzieje z Legią? Na takie pytanie na łamach mediów próbują odpowiedzieć różni eksperci. Ale chyba niektórzy trochę stracili pamięć.

Najłatwiej odpowiedzieć na pytanie - co się stało z Legią w ostatniej kolejce? Przegrała w Gdańsku z Lechią 0:1. Mecz nie był porywający, okazji do strzelenia bramek nie za wiele. To znaczy, że obie drużyny starały się uważnie grać w defensywie. Ale do czasu, aż Tomasz Brzyski nie zauważył wyskakującego za jego plecami do główki Macieja Makuszewskiego. Tak padła zwycięska bramka.

Nie sądzę, by czerwona kartka dla Ondreja Dudy, jeszcze w pierwszej połowie, miała wpływ na błędy popełniane w grze obronnej. Zwalanie na nią porażki, byłoby pójściem na skróty. Brzyski przyznał po meczu, że zwyczajnie nie zauważył rywala wyskakującego zza jego pleców. To się w piłce zdarza. Legii niestety rażące błędy obrońców zdarzają się ostatnio często. Przypomnę tylko Łukasza Brozia w inaugurującym rundę wiosenną meczu ćwierćfinałowym Pucharu Polski ze Śląskiem we Wrocławiu, dzięki któremu gospodarze zdobyli wyrównującą bramkę.

Po ostatnim meczu pod ostrzał dostał się jednak głównie trener Henning Berg. Zastanawiam się dlaczego nikt go nie broni? Przecież jeszcze niedawno był wychwalany pod niebiosa. W grudniu, jeśli dobrze kojarzę, gdy Legia wygrała swoją grupę Ligi Europejskiej i liderowała też w Ekstraklasie przed zimową przerwą. Ivica Vrdoljak chwalił go na przykład za spokój i opanowanie, że nigdy nie podnosi głosu. Zasugerował, że są trenerzy, których zawodnicy się boją, ale ich nie szanują. Z Bergiem odwrotnie.

Ale było też skoro pochwał w mediach. Jak wszystko sprawnie i perfekcyjnie poustawiał. Niektórzy tak się rozmarzyli, że bezkrytycznie przyjmowali bajki o występie Legii w finale Ligi Europejskiej w maju w Warszawie. Dlaczego nikt teraz nie próbuje obronić przedstawianych wtedy argumentów? Ja zacząłem lubić Berga, gdy powiedział jasnym tekstem, że Legia nie ma na ten finał żadnych szans. Wiedziałem to już wcześniej, więc cieszyłem się, że i on ma realne spojrzenie na możliwości zespołu, który prowadzi.

Dla mnie Legia nadal posiada największy potencjał w lidze i pozostaje głównym kandydatem do tytułu. Porażka z Lechią, czy nawet wcześniejsza z Lechem, tego nie zmieni. Nadal przecież prowadzi w tabeli. Miałaby większą przewagę, gdyby jej trener nie wydziwiał i nie rotował składem ponad miarę. A miałaby jeszcze Superpuchar, gdyby w pierwszym meczu sezonu nie wypuścił do boju rezerwowego składu. To dla mnie jak na razie największy grzech Norwega odkąd pojawił się w Polsce.

Poczekajmy jednak z oceną do końca sezonu. Bo pewnie jak Berg wygra kolejny mecz, znów się okaże, że jest świetnym szkoleniowcem. Mnie tylko cieszy, że końcówka ligi nie będzie nudna. Legia musi się mocno napocić, by obronić swoją pozycję. Już wcale nie jest takie pewne, że jej się uda. A jeśli się uda, okaże się później ile warte są deklaracje, że podbije Ligę Mistrzów. Jeśli się nie uda, może być pewna, że przegrała przede wszystkim sama ze sobą.

▬ ▬ ● ▬