Dlaczego tak późno???

Fot. Trafnie.eu

Znamy komplet ćwierćfinalistów mistrzostw świata w Katarze. Jednej drużyny z ósemki, która wywalczyła awans, miało tam nie być. Dobrze, że jest.

Podtrzymuję tezę, że w Katarze każdy walczy o swoje własne mistrzostwo. I właśnie następna drużyna je zdobyła. Dla Maroka awans do ćwierćfinału jest jego mistrzostwem, czyli wynikiem stanowiącym powód do dumy, biorąc pod uwagę potencjał drużyny i oczekiwania z nią związane przed turniejem. Najpierw po emocjonującym meczu pokonało w grupie Belgię, teraz w 1/8 finału rozprawiło się z kolejnym teoretycznie silniejszym rywalem, eliminując po serii rzutów karnych Hiszpanię. I dobrze, bo co to za turniej bez jakieś niespodzianki?

Po raz kolejny okazało się, że problemy kształtują charakter. Maroko na krótko przed turniejem zmieniało trenera. Taki wymuszony ruch z pewnością nie pomaga drużynie, ale akurat tej nie zaszkodził, wręcz odwrotnie. Gdy widziałem co działo się na trybunach w czasie jej meczu z Belgią, potrafię sobie wyobrazić jakie wulkany emocji eksplodowały w Rabacie czy Casablance po wtorkowym spotkaniu.

Hiszpania w trzech kolejnych mistrzostwach nie odegrała znaczącej roli. Tak samo jak wyeliminowani jeszcze w fazie grupowej Niemcy w dwóch turniejach. Czyli po zdobyciu mistrzostwa świata, przez pierwszych w 2010, a przed drugich w 2014 roku, nastąpiła seria słabszych występów (choć dla Hiszpanów dopiero po zdobyciu mistrzostwa Europy w 2016 roku). Ale daj Boże wszystkim takie problemy! Żeby o nich marzyć, najpierw trzeba zostać mistrzem świata.

Czy Francja, aktualny jeszcze mistrz, szybko zburzy tę teorię i sięgnie w Katarze po kolejny tytuł? Ma gigantyczny potencjał, nawet bez Karima Benzemy, a na drodze do finału najpierw Anglię, a potem ewentualnie kogoś z pary Portugalia – Maroko. Czy z Benzemą byłaby jeszcze silniejsza? Wątpię. Paradoksalnie jego brak może służyć drużynie, wyzwalając w innych zawodnikach niewykorzystywane wcześniej do końca możliwości, hamowane przez podporządkowanie taktyki największej gwieździe.

Że nie jest to tylko dmuchana na siłę teoria świadczy wynik ostatniego meczu 1/8 finału, w którym Portugalia rozjechała Szwajcarię 6:1. Trener Fernando Santos mi zaimponował sadzając na ławie Cristiano Ronaldo. Jego decyzję uznano za sensacyjną. Ja bym raczej zapytał – dlaczego tak późno??? Rozkapryszony gwiazdorek po zostawieniu za sobą spalonej ziemi w Manchesterze United tuż przed mistrzostwami, zaczął stroić coraz większe fochy także w reprezentacji. Aż w końcu wylądował tam, gdzie jest teraz jego miejsce, ze względu na prezentowaną formę. I wprowadzony za niego do wyjściowej jedenastki Goncalo Ramos od razu zaliczył hat-tricka w meczu ze Szwajcarią! Brawo dla strzelca, brawo dla trenera, który mu to umożliwił. Zaczynam wierzyć w Portugalię bez Ronaldo, za którym od lat nie przepadam.

W drugiej połówce ćwierćfinałów Brazylia zagra z Chorwacją, a Holandia z Argentyną. Choć Brazylijczycy uważani są za faworytów w drodze do finału, ostrożnie podchodzę do tych zapowiedzi, co już wyjaśniałem, a co wynika z ich wyników w ostatnich dwudziestu latach. W skrócie – pięknie zaczynają, ale smutno kończą. Jednak po porażce z Kamerunem, choć w rezerwowym składzie, pokazali siłę w kolejnym meczu z Japonią pewnie wygrywając 4:1. Czy tym razem w równie pięknym stylu dojadą do finału? Być może, ale to wcale nie takie proste biorą pod uwagę klasę rywali. Choć może dzięki temu mecze z udziałem Brazylii będą jeszcze bardziej porywające.

▬ ▬ ● ▬