Dlaczego właśnie on, a nie ja?

Fot. Trafnie.eu

Kto jeszcze nie jest kolegą LewandowskiegoKto jeszcze o nim nie pisał? Chyba pozostałem jednym z ostatnich spełniających te kryteria. Do tego momentu.

Gdy pisałem poprzedni tekst napastnik Bayernu akurat kończył swój strzelecki popis w meczu Bundesligi z VfL Wolfsburg zakończonym wynikiem 5:1. Obejrzałem pięć bramek zdobytych w dziewięć minut i pomyślałem, że oto dostałem na tacy wymarzony temat, którym powinienem się natychmiast zająć. Lepszy naprawdę trudno sobie wymarzyć.

Ale równie szybko przyszła refleksja – nie ma się co spieszyć, tych pięć bramek na pewno nie ucieknie. Poczekaj dzień, a będziesz miał jeszcze ciekawszy materiał do komentowania. Rzeczywiście, w środę od rana obserwowałem festiwal Lewandowskiego w mediach. Na jego okoliczność przepytano wszystkich, którzy mieli, bądź nie mieli, cokolwiek ciekawego do powiedzenia. Na przykład dawna wychowawczyni Roberta L. ze szkoły w Lesznie pod Warszawą przekonywała w jednej z telewizji, że był pilnym uczniem nawet z tak trudnego przedmiotu (w jej ocenie) jak chemia, którą wpajała podopiecznym. 

Wchodząc na boisko dopiero po przerwie i strzelając jak karabin maszynowy, Lewandowski pobił kilka(naście) rekordów naraz. Trudno je nawet wszystkie wyliczyć. Nie sądzę, by w przewidywalnej przyszłości ktokolwiek dokonał czegoś równie niezwykłego. To znaczy zdobył tyle bramek w tak krótkim czasie w tak silnej lidze. Raczej mało prawdopodobne. Tak jak mało prawdopodobne jest znalezienie racjonalnego wytłumaczenia tego, co polski napastnik zrobił drużynie z Wolfsburga.

Z różnych zabawnych komentarzy, jakie natychmiast pojawiły się w internecie, najbardziej podobał mi się fotomontaż mijających się na boisku Messiego i Cristiano Ronaldo. Pierwszy do drugiego: „Pięć bramek w dziewięć minut...”. A ten odpowiada (z wyjątkowo kwaśną miną): „...a weź mi nawet nie mów”. Ciekawy jestem jak Cristiano zareagował na wieść o wyczynie Polaka? Moja wersja: „Dlaczego właśnie on, a nie ja? Dlaczego???”

A Lewandowski? Chyba musiał włożyć swoją komórkę do lodówki, żeby rozgrzaną do czerwoności trochę schłodzić. Bo tak napisał na facebooku: „Proszę o zrozumienie, brak mojej dostępności spowodowany jest licznymi obowiązkami w klubie. Gramy co 3 dni i muszę skupić się już na kolejnym meczu”!

W tym szaleństwie pojawiły się dwa żarty z nieco dwuznaczną wymową, dające poprzez śmiech trochę do myślenia. Pierwszy:

„Lewy nie strzela już od 15 minut. Zaczyna się kryzys”.

Drugi, przeprosiny (niby od Lewandowskiego) adresowane do internetowych prześmiewców, że nie może przestać strzelać:

„Sorry haters. I can't stop scoring!”

Cóż mogę poradzić z tej okazji Lewandowskiemu? Trzymaj się chłopie! Teraz musisz być jeszcze bardziej odporny. Gdy w kolejnych meczach coś ci nie wyjdzie, z takim samym zapałem, jak cię dziś chwalą, przyłożą bez znieczulenia. Ale do tego już się na pewno przyzwyczaiłeś.

▬ ▬ ● ▬