Do Czech marsz!

Fot. Trafnie.eu

W Nyonie odbyło się losowanie składu grup europejskich pucharów. Przeciwnikami mistrza Polski w Lidze Mistrzów będą: Real Madryt, AS Roma i CSKA Moskwa.  

Natomiast polskie kluby w Lidze Europejskiej trafią odpowiednio na - w grupie C: FC Kobenhavn, Zenit Sankt Petersburg i Girondins Bordeaux, a w grupie K: Stade Rennais, Dynamo Kijów i Astanę.

Cóż to za brednie??? Powiedzmy, że trochę się rozmarzyłem. Oto zestaw rywali czeskich drużyn, odpowiednio: Viktorii Pilzno, Slavii Praga i FK Jablonec. Południowi sąsiedzi mają aż trzech przedstawicieli w europejskich pucharach! Pięknie by było, gdyby zamiast nich grały nasze.

Czy ktoś potrafi sobie wyobrazić, że polski zespół ma zapewnione miejsce w fazie grupowej bez eliminacji? Ja nie potrafię. A może, że ma również przydzielone miejsce w Lidze Europejskiej? Niestety też nie potrafię.

Tak było właśnie z czeskimi klubami w tym sezonie. Viktoria Pilzno od razu trafiła do fazy grupowej pierwszych rozgrywek, a Jablonec drugich. Patrząc z polskiej perspektywy – czysta abstrakcja. Dlatego od dłuższego czasu zastanawiam się, jak to możliwe?

Czeskie stadiony, z małymi wyjątkami, nie mogą w żaden sposób równać się z polskimi. W każdej ligowej kolejce tylko wybrane mecze są transmitowane przez lokalną telewizję. VAR też jest używany tylko podczas wybranych spotkań, a nie każdego, jak w Ekstraklasie.

Skoro w Czechach tak kiepsko wszystko wygląda, dlaczego kluby osiągają takie wyniki? Dlaczego ich piłkarze chętnie grają w polskiej lidze, a nasi gardzą ligą sąsiadów? Dlaczego Spartę było stać przed rokiem na transfery na poziomie dziesięciu milionów euro?

Nie ma sensu nawet marzyć o konkurowaniu z najsilniejszymi ligami w Europie, bo to byłoby samobójstwem. Ale już Czechy powinny być dla Polski wartościowym wzorem do skopiowania, ponieważ funkcjonują w podobnych realiach. Zawsze warto się uczyć od lepszych, a oni w klubowej piłce wyprzedzają nas niestety o lata świetlne. Kraj o powierzchni jednej czwartej terytorium i nieco ponad jednej czwartej ludności Polski!

Jak to możliwe? W skrócie wyjaśnił Michał Listkiewicz, któremu sąsiedzi zaproponowali szefowanie swoim sędziom, bo uznali, że takiego człowieka im potrzeba (za: sport.pl):

„Sukces czeskich klubów wziął się z odpowiedniego szkolenia młodzieży. Przeciętny czeski klub jest biedniejszy od polskiego, stadiony też mają gorsze, ale młodzież ma zdecydowanie lepsze warunki do rozwoju: każdy klub ma akademię z kilkoma boiskami. A w Polsce? Legia ma jedno. Trenerzy też lepiej zarabiają, bo są opłacani przez państwo. Mają stabilizacje zawodową i finansową. Dlatego tam najlepsi szkoleniowcy pracują z młodzieżą”.  

Ja bym bardzo chciał, by ktoś poważnie zgłębił ten temat. Może PZPN zamiast dmuchać w propagandową tubę na nowych stronach w internecie, wydając pieniądze na kręcenie wywiadów z dziećmi z reprezentacji juniorów, wyda je na coś bardzie pożytecznego? Może szef Ekstraklasy Marcin Animucki przestanie rozdawać filmowe uśmiechy i zamiast chwalić się po sezonie jak jest dobrze, zacznie się poważnie zastanawiać dlaczego jest tragicznie?  

Chciałbym zobaczyć propozycje naprawy polskiej piłki na bazie czeskich wzorów. Niech wyślą tam ludzi do klubów, niech skopiują ich strukturę wydatków (szczególnie na pensje!), niech policzą treningowe boiska, niech zobaczą jak szkolą dzieciaków... Listkiewicz na pewno pomoże.   

Zbigniew Boniek stwierdził niedawno (za: wp.pl):

„Jeżeli chodzi o politykę naszych klubów, to nie mam na nią żadnego wpływu. To niezależne spółki, mogą zatrudniać kogo chcą i jak chcą. Mają swoją politykę”.

Skoro z góry wie, że nic nie może, to może niech się zastanowi, czy warto się tak dalej męczyć?

▬ ▬ ● ▬