Fabryka opakowań zbiorowego narcyzmu

Fot. Trafnie.eu

Rozpoczęła się ogólnonarodowa dyskusja – dlaczego jest tak źle, skoro powinno być tak dobrze? Nie pierwsza na ten temat i na pewno nie ostatnia.

Powodem są oczywiście wyniki polskich drużyn w eliminacjach do Ligi Europejskiej. W porównaniu z tymi sprzed tygodnia w meczach rewanżowych zanotowano jednak postęp. Zamiast trzech porażek jeden zakończył się remisem. Dla Lecha i Jagiellonii za silne w trzeciej rundzie okazały się drużyny z Belgii, dla Legii zespół z Luksemburga.

Jeśli ktoś myślał, że przesadzam używając terminu „przeklęte puchary”, musi mi przyznać rację, że trafnie oddaje on frustracje towarzyszące letniemu koszmarowi jakim jest co roku start przedstawicieli Ekstraklasy w rozgrywkach europejskich. Po raz kolejny zwracam uwagę – UDZIAŁ W NICH JEST DOBROWOLNY! Wystarczy podziękować za oferowaną możliwość i problem zniknie.

Bo największy problem polskiej klubowej piłki jest od lat ten sam – konieczność konfrontowania się z zagranicznymi rywalami. Gdyby nie ów szatański pomysł, moglibyśmy się bez żadnych ograniczeń delektować w piłkarskim raju doskonałym produktem jakim jest Ekstraklasa.

Szef zarządzającej nią spółki, Marcin Animucki, na gali po zakończeniu ostatniego sezonu serwował wszystkim na powitanie obowiązkowy uśmiech, którego nie powstydziłyby się największe gwiazdy Hollywood. Razem z jego muchą pod brodą stanowił luksusowe opakowani produktu jakim jest polska liga. Początek jej nazwy - „ekstra” - mógłby sugerować coś wyjątkowego. Niestety to tylko fabryka wyjątkowych opakowań, bo w środku same wydmuszki.

Co roku słyszę po zakończeniu kolejnego sezonu jaka wspaniała ta Ekstraklasa, że wszystkie jej wykresy i słupki pną się w górę, że już jest właściwie blisko, coraz bliżej Europy… Mija kilka tygodni i przeklęte puchary rujnują wspaniały obraz. Ale w głowie pozostaje i gdy leją nas kolejni, już coraz słabsi, pojawia się pytanie – jak to możliwe?

Oto fragment wywiadu z Miłoszem Stępińskim, analitykiem piłkarskim, trenerem z licencją UEFA PRO i doktorem nauk o kulturze fizycznej na AWF w Katowicach. Dziennikarz pyta (za: przegladsportowy.pl):

„Skąd w nas wszystkich to przeświadczenie, że polskie kluby są silne? Przecież przeczą temu fakty. W ostatnich latach nasze drużyny odpadały z Litwinami, Kazachami, Cypryjczykami, Mołdawianami, Azerami, Słowakami, teraz Legia przegrała u siebie z mistrzem Luksemburga. A my nadal się łudzimy”.

Stępiński odpowiada:

„Występuje zbiorowy narcyzm. Jesteśmy przekonani o własnej wielkości i wkurza nas, że nikt nas nie docenia, a przegrywamy z mniejszymi i gorszymi. To nas denerwuje. Mamy, nie wiadomo dlaczego, przeświadczenie o swojej sile”.

Dlatego gdy kolejny raz czytam o kompromitacji Legii, która „tylko” zremisowała 2:2 z drużyną z Luksemburga, kolejny raz powtórzę:

„Jeśli kompromitacja goni kompromitację, staje się normą. A przecież  Legię leje kto tylko może. W tym kontekście należałoby raczej nazwać sensacją dwa lipcowe zwycięstwa Legii nad irlandzkim Cork City! Bo tylko one zakłóciły równy poziom dołujących wyników uzyskiwanych wcześniej i później w ostatnich dwóch latach”.

 ▬ ▬ ● ▬