Dwie opinie, jeden autor

Fot. Trafnie.eu

Młody polski piłkarz zaliczył długo wyczekiwany debiut, choć nie w tych rozgrywkach, co trzeba. Nie jest to więc specjalny powód do dumy.

Bartosz Kapustka wreszcie zadebiutował w pierwszej drużynie Leicester City. Zagrał ostatnie sześć minut w meczu Pucharu Anglii z Evertonem. Trochę późno jak na debiut, bo prawie pół roku po transferze. Wychodzi średnio minuta gry na miesiąc.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami transferowymi polski pomocnik w tym sezonie może występować już tylko w obecnej drużynie lub wrócić na wypożyczenie do Cracovii. Ponieważ prezes krakowskiego klubu ocenił szansę powrotu jako zerową, jest prawdopodobne, że na debiut w Premier League Kapustka prędko się nie doczeka. Z pewnością nie tak miało być...

W wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce do jego sytuacji i ubiegłorocznego transferu odniósł się Cezary Kucharski. Mniej wtajemniczonym przypomnę tylko, że wcześniej był agentem piłkarza, ale…:

„Nie jestem naiwny, doskonale wiedziałem, że kręcą się wokół niego różni ludzie. Decyzję o zakończeniu ze mną współpracy Bartek podjął pół roku przed wygaśnięciem umowy ze mną. Rozmawiałem z nim raz, podjął decyzję, jego wybór. Jedyne, co mogę powiedzieć to to, że gdyby współpracował ze mną, nie przeszedłby do Leicester. Nawet mimo tego, że finansowo wyszedł na tym wspaniale, bo Anglicy płacą na rynku najwięcej. Pieniądze w jego wieku nie powinny być najważniejsze”.

W dalszej części wywiadu Kucharski zasugerował, komu najbardziej zależało na sprzedaży Kapustki do Anglii:

„On nie miał większego wpływu na to, dokąd ostatecznie trafił. Nawet jego nowi menedżerowie nie mieli na to wpływu, tylko Boniek i włoscy agenci. (…) Przecież Zbigniew Boniek sam się przyznał publicznie w jakimś wywiadzie, że uczestniczył w robieniu tego transferu”.

Na stwierdzenie dziennikarza - „Prezes mówił tylko, że porozmawiał z Claudio Ranierim i polecił mu piłkarza. Sugeruje pan, że odniósł z tego jakieś korzyści? To by była gruba sprawa, chodzi przecież o prezesa związku” - Kucharski odpowiedział:

„Nic takiego nie powiedziałem i nie sugeruję, że odniósł korzyści. Sugeruję, że uczestniczył w całym procesie transferowania Kapustki do Leicester”.

Czytając tę wypowiedź przypomniałem sobie co Boniek radził kiedyś młodym zawodnikom, którym marzył się szybki wyjazd do zachodniego klubu. Sam go cytowałem, nawet kilka razy, bo uwagi wydawały mi się (nadal wydają!) bardzo logiczne:

„Przekonywał - piłkarz powinien iść do klubu wtedy, gdy wie, że będzie grał w podstawowym składzie. Nie ma się gdzie spieszyć. Pieniądze jeszcze zdąży zarobić. Najważniejsze, by co tydzień biegał po boisku. I dał za przykład siebie sprzed lat. Jak kupił go Juventus, od razu wskoczył do składu”.

Czyli radził młodym zawodnikom dokładnie odwrotnie, niż doradził w przypadku Kapustki! Oto jego słowa z sierpnia (za: przegladsportowy.pl):

„Bartek sobie poradzi, dostanie swoje szanse, choć nie oczekujmy, że od razu stanie się pierwszoplanową postacią. Trzeba w niego zainwestować, ale on chce się uczyć. Za pół roku może być konkretnym piłkarzem. To jeszcze nie fenomen, ale materiał na bycie bardzo dobrym piłkarzem. Dla Leicester to zakup idealny”.

Może dla Leicester idealny, ale na pewno nie dla piłkarza. Chyba każdy przyzna, że dwie opinie Bońka – dobre rady dla młodych zawodników i ta o Kapustce - wręcz się wykluczają. Jak to się stało, że pan prezes diametralnie zmienił zdanie? 

▬ ▬ ● ▬