Ego w świetle jupiterów

Fot. Trafnie.eu

Trener Zawiszy Bydgoszcz Mariusz Rumak to nowa gwiazda polskiej piłki. Właśnie przeczytałem, że ma lepszy bilans od Pepa Guardioli i Jose Mourinho.

Jego Zawisza wygrał sześć ostatnich meczów ligowych, a wszyscy zachwycają się grą drużyny. Rumak nie należał nigdy do moich faworytów z prostego powodu. Odrzuca mnie w nim arogancja i przesadne poczucie własnej wartości. Muszę jednak przyznać, że jego wypowiedzi nigdy nie są z serii „ple, ple, ple...”. Kilka przykładów, jeszcze jako trenera Lecha Poznań:

„Angielscy naukowcy stwierdzili, że ego trenera jest tak duże, że musi być w świetle jupiterów”.

„Mecz Anglia – Polska na Wembley. Polski selekcjoner stoi, angielski siedzi. Polak jest tak nauczony, że trzeba stać, żeby ludzie widzieli, że mu zależy, że pracuje”.

„Przez ostatnie półtora roku piłkarze trenują intensywniej o 20-30 procent. Bliżej mi do tego, co robi Petrescu i Klopp niż do piłki hiszpańskiej i portugalskiej, gdzie stawia się na świeżość”.

„Czasem trzeba wysiąść z mercedesa i podjechać tramwajem do kolejnego mercedesa. Mogę to zrobić choćby od dziś”. (za: „Przegląd Sportowy”)

Mogę za Rumakiem nie przepadać, ale to jeszcze nie powód, bym go kopał bez zastanowienia, tylko dlatego, że nie może oddać. Przeciwnie, stanąłem w jego obronie, gdy na jesieni 2013 roku kibice Lecha próbowali go zwolnić. Na meczu z Górnikiem, wygranym 3:1, skandowali:

„To zwycięstwo nic nie zmienia, Rumakowi do widzenia!”

Trzeba być ze stali, by nie zareagować na taki spektakl. Rumak ze stali nie jest, więc na konferencji prasowej podziękował swoim piłkarzom i wyszedł. „To tyle...” - podsumował wtedy konferencję trwającą minutę rzecznik Lecha. A szefowie klubu nie ulegli kibicom i trenera nie pogonili, co mi się spodobało.

W Poznaniu Rumak wytrwał jeszcze kilka miesięcy, ale później szybko znalazł nową pracę. Został zatrudniony w Zawiszy. Łatwo nie było. Dlatego sam się próbował... zwolnić. Po przegranym 0:1 u siebie meczu ze Śląskiem zawyrokował:

„Potrzebujemy albo zmiany zawodników, albo zmiany trenera. Doszliśmy dzisiaj do limitu”.

Nikt go jednak nie wyrzucił i Zawisza na wiosnę wygrywa mecz za meczem. Rumak powoli staje się więc ulubieńcem mediów. Ponieważ nauczyłem się trochę czytać między wierszami, zauważyłem, że wyraźnie odżył już przed miesiącem.

Teraz, jak to często lubią mówić piłkarze i trenerzy, wprost nie mogę się doczekać na niedzielny mecz Legii z Zawiszą, by zobaczyć co obie drużyny są warte. Czy ta z Bydgoszczy poradzi sobie także w Warszawie? Nie należy zapominać, że mimo wiosennej serii zwycięstw jest ciągle na dnie tabeli, choć już nie w beznadziejnej sytuacji?

Rumak na pewno udowodnił, że nie jest takim nieudacznikiem, jakiego niektórzy próbowali z niego zrobić. Zawsze miło uświadomić sobie, gdy jakiś rodzimy trener błyśnie w lidze dowodząc, że niekoniecznie trzeba zatrudniać tylko obcokrajowców. Czas działa na jego korzyść. Jak na trenera jest młody, a już zaliczył sporo doświadczeń. I chyba najważniejsze – skoro wytrzymał ciśnienie w Poznaniu i na początku w Bydgoszczy, nic go nie złamie.

Czyli do dzieła, do roboty! Niech pokaże co potrafi. Bo ci, którzy już zrobili z niego gwiazdę, powinni zauważyć, że na razie jeszcze nic nie osiągnął...

▬ ▬ ● ▬