Jak Brunner do Klossa

Fot. Trafnie.eu

Po dłuższej przerwie znów zabrał głos mój ulubiony ulubieniec. A zabrał, bo wcześniej zabrał też ten, którego kiedyś wykpiwał, a dziś jest w niego zapatrzony.
 
Pierwszy to Jan Tomaszewski, drugi Zbigniew Boniek. Jeden wart drugiego. Pierwszy drwił kiedyś – „Boniek prezesem? Śmiechu warte!” - by następnie totalnie zmienić front przyjmując poddańczą pozę, czego dowodem deklaracja, że gdy ten zostanie prezesem PZPN „będzie do jego dyspozycji dwadzieścia pięć godzin na dobę”!
 
Mają z pewnością co najmniej jedną wspólną cechę – obaj uwielbiają błyszczeć, w czym pomocny jest im internet i media. Były prezes PZPN Michał Listkiewicz właśnie wytłumaczył, że obecny prezes związku zaczyna szukać guza, gdy za długo jest zbyt spokojnie (za: przegladsportowy.pl): 
 
„Lubi taką »napieprzankę«. Sam przyznaje, że jeśli przez dłuższy czas nikt go nie »skubnie«, to mu tego brakuje”.
 
Trzeba uznać spostrzeżenie Listkiewicza za niezwykle trafne, a przykładów potwierdzających jego tezę można podać dziesiątki. Pan (obecny) prezes jest niezwykle uzdolniony, bo potrafi dosłownie z niczego zrobić gotowy temat do ożywionej dyskusji.
 
Oto ostatni przykład dotyczący selekcjonera reprezentacji Polski. Kto by się teraz nim interesował, gdy wokół kadry nic się nie dzieje? I po co? Boniek dokonał jednak niemożliwego i wszyscy dziś mówią o Brzęczku. To znaczy zastanawiają się, czy poprowadzi reprezentację podczas przełożonych na przyszły rok finałów mistrzostw Europy.
 
Kontrakt obecnego (jeszcze) selekcjonera został po zakończeniu wygranych eliminacji automatycznie przedłużony do końca wspomnianych finałów. Nikt jednak nie był w stanie przewidzieć, że finały w tym roku się nie odbędą. Czy więc przedłużony kontrakt automatycznie powinien obowiązywać także do końca finałów już w przyszłym roku? Pan prezes zasugerował, że niekoniecznie (za: se.pl):
 
„Miałem zaufanie do Jurka Brzęczka i mam je nadal. Natomiast powiem tak jak Brunner do Klossa: ja zdania nie zmieniłem, ale zmieniły się okoliczności. Pamiętajmy, że jesienią mamy sporo meczów z silnymi rywalami. A co, gdybyśmy przegrywali wysoko? Mecz po meczu? Tak więc spokojnie z tym tematem, czy z długością przedłużenia”.
 
Deklaracja prezesa spodobała się bardzo Tomaszewskiemu, który zagrzmiał (za: wp.pl):
 
„Jestem za tym, że Brzęczka nie powinno już być w kadrze. Nie panował nad sytuacją, nie mamy stylu gry, nie wiadomo jakim gramy ustawieniem. Nie ma Euro w tym roku, kończy mu się kontrakt, więc do widzenia! Chyba że PZPN i Zbigniew Boniek dojdą do wniosku, że Brzęczek jest zbawcą, bo awansował z bardzo słabej grupy. W eliminacjach, w których do mistrzostw dostało się pół Europy”.
 
Grupa rzeczywiście była słaba, ale zastanawia mnie co innego. Jak Tomaszewski ma wiedzieć w jakim ustawieniu gra reprezentacja, skoro to trenerski nieudacznik? Wystarczy prześledzić jego szkoleniowe dokonania. Brzęczek mógłby mu dać korepetycje z taktyki. 
 
Na temat selekcjonera głos zabrali też inni, choćby były reprezentant Polski Janusz Kupcewicz. I wypalił prawie jak Brunner do Klossa (za: sportdziennik.com):
 
„W takim razie powiedzmy tak, niech się również Zbyszek Boniek poda do dymisji”.
 
Oczywiście, że tak! Skoro trener jest zły, bo awansował do finałów mistrzostw Europy ze słabej grupy, więc został zatrudniony nie ten, co trzeba. A skoro nie ten, winny jest ten, który go zatrudniał. Czyli, logiczne (!), powinien podać się do dymisji. 
 
 ▬ ▬ ● ▬