Jak się nie spróbuje...

Fot. Trafnie.eu

Gianni Infantino stał się największym wrogiem światowych mediów we współczesnej piłce. Przy okazji uświadomiłem sobie coś niezwykle smutnego.

Szef FIFA jest od kilku dni atakowany przez niemal każdego, kto ma rozeznanie w tematyce futbolowej. Co nie znaczy, że nie był atakowany już wcześniej. Też był oczywiście za liczne grzechy reprezentowanej przez siebie instytucji. Jednak wojna na Ukrainie i pierwszy komunikat FIFA z nią związany, że „będzie nadal monitorować sytuację, a aktualizacje dotyczące nadchodzących kwalifikacji do Mistrzostw Świata FIFA w Katarze 2022™️ zostaną ogłoszone w odpowiednim czasie”, przelał czarę goryczy.

Zaczęły się pojawiać propozycje utworzenia nowej międzynarodowej federacji piłkarskiej, która miałaby zastąpić FIFA. Ale ja to proponowałem już w 2015 roku!!! Sprawdziłem i ze smutkiem uświadomiłem sobie w jakich okolicznościach zrodził się wtedy ten pomysł, czyli przy okazji wyborów prezydenta FIFA, którym został na kolejną kadencję Sepp Blatter.

Postrzegany był jako uosobienie zła w światowej piłce, osobę odpowiedzialną za skandale korupcyjne z nią związane. Wydawało się, że jego następca wreszcie posprząta. Wręcz musi posprzątać, bo przecież gorzej już być nie może.

Minęło siedem lat, Blaterra już dawno nie ma, a jego następca jest postrzegany przez media dokładnie w ten sam sposób. Czyli nic się praktycznie nie zmieniło poza nazwiskiem człowieka rządzącego FIFA. Bo ta federacja nadal jest najchętniej kojarzona w światowych mediach ze słowem „korupcja”.

W 2015 roku zaproponowałem rozwiązanie:

„Pofantazjujmy chwilę. Dziesięć najsilniejszych europejskich federacji występuje z FIFA i zakłada nowy międzynarodowy związek piłki nożnej. Od razu przystępują do niego Stany Zjednoczone i Australia, które uważają się za oszukanych przy przyznawaniu organizacji mistrzostw świata w 2022 roku. Teraz najtrudniejsze zadanie – trzeba przekonać najważniejszych graczy z Ameryki Południowej – Brazylię, Argentynę czy Urugwaj. Szczególnie trudno wyobrazić sobie Brazylię porzucającą Blattera, który zafundował jej ostatnie finały mistrzostw świata. Ale już Urugwaj był ostatnio w opozycji do FIFA po karze nałożonej na Luisa Suáreza, a Argentyna oddała w piątek głos na księcia Alego. Podejrzewam, że gdyby Brazylia przekalkulowała ile może stracić, pozostając w starym układzie, a ile zyskać, wchodząc w nowy, mogłaby szybko zapomnieć o wdzięczności dla Szwajcara.

Gdyby udało się stworzyć nowy związek w oparciu o tak silną piłkarsko grupę krajów, inne same zaczęłyby zabiegać o przyłączenie do niego. Nie miałyby wyjścia. Nikt już nie interesowałby się FIFA, a raczej tym co z niej pozostało...

Choć pewnie taki scenariusz nie będzie zrealizowany, zapewniam, że jeśli ktoś zacząłby głośno o nim mówić, skłonność do ustępstw ze strony Blattera natychmiast by wzrosła. Pozostaje wybór – albo podjąć związane z nim ryzyko, albo narzekać na prezydenta FIFA i poczekać, aż w końcu znudzi się swoją rolą”.

Raczej się nie znudzi, więc moja propozycja sprzed siedmiu lat jest ciągle aktualna. Wystarczy w cytowanym fragmencie tylko zmienić nazwisko z „Blatter” na „Infantino”. I sądzę, że nie byłoby już teraz żadnych problemów z przekonaniem Brazylii do przedstawionego pomysłu. 

No więc – DO DZIEŁA! Jeśli PZPN z pomocą szwedzkiej i czeskiej federacji zmusił FIFA do wykluczenia Rosji z wszelkich rozgrywek, nie ma rzeczy niemożliwych. Nie jestem tak naiwny, by wierzyć, że organizacja, która mogłaby zastąpić FIFA, będzie w porównaniu z nią pozbawiona wszelkich wad. Ale wiem też, że jak się nie spróbuje, na pewno się nie uda.

▬ ▬ ● ▬