Jedno się nie zmienia

Po meczu ze Szkocją w Glasgow, jak po każdym polskiej reprezentacji, głos zabiera kto tylko może. Niestety także ci, którzy zabierać go nie powinni.

Moim faworytem pod tym względem pozostaje Jan Tomaszewski. Dlatego konsekwentnie obśmiewam głupoty, które wygaduje, bo uważam, że nie wolno ich bagatelizować. Zabierał głos przed czwartkowym meczem, zabierał i po nim. Wcześniej nie podobało mu się, że selekcjoner powołał za dużo zawodników (za: se.pl):

„Im więcej będzie kandydatów do tej 11, tym Michniewicz sam sobie kręci bat na własne siedzenie, bo będzie musiał 15-16 zawodników posadzić na trybuny. Nie wiem, czy to jest budujące dla zespołu”.

Oczywiście się ośmieszył, bo życie szybko dopisało ciąg dalszy do jego chorych dywagacji. Następnego dnia po meczu w Glasgow na treningu pojawiło się, ze względu na liczne urazy i kontuzje, jedynie piętnastu zawodników. Sytuację podsumował selekcjoner Czesław Michniewicz (za: sport.pl):

„Teraz chętnie posłuchałbym tych wszystkich mądrali, którzy twierdzili, że powołałem zbyt wielu piłkarzy”.

Tomaszewski zajął się następnie Szwedami, rywalami Polaków we wtorkowym meczu barażowym decydującym o awansie do finałów mistrzostw świata. Uwaga na ich temat stanowi coś między szczytem roztargnienia i brakiem kontaktu z rzeczywistością (za: se.pl):

„Rozegrali 120 minut [w pierwsze rundzie baraży z Czechami], są niesamowicie wypluci, oddychali rękawami. Natomiast my, którzy w czwartek przeprowadziliśmy trening, będziemy w 100 procentach przygotowani na to spotkanie pod względem fizycznym”.

Czy na pewno widział, co się działo na murawie w Glasgow? Może przysnął przed telewizorem? Po tym „czwartkowym treningu” szczególnie przygotowani „pod względem fizycznym” będą ci najbardziej poobijani i kontuzjowani.

W telewizji Polsat głos zabrał były reprezentant Polski Tomasz Hajto (za: onet.pl):

„Jednym z głównych problemów zdaniem Hajty była współpraca, a raczej jej brak, między lewym wahadłowym, a półlewym środkowym obrońcą. - Ja już przed meczem powiedziałem, że wielu trenerów z rzędu się pomyli, chcąc udowodnić sobie, że Reca nadaje się do tego, aby grać na lewej obronie albo na lewym skrzydle. Potwierdził jeszcze, że kompletnie nie rozumie się z Bednarkiem. We dwójkę powielali te błędy, szczególnie w obronie”.

Pastwienie się nad Arkadiuszem Recą ma już dość długą tradycję, choć wątpię, by miało sens. Gra jak potrafi najlepiej, ma zalety, ale też wady i pewnego poziomu nie przeskoczy. Gdyby przeskoczył, występowałby w silnej Atalancie Bergamo, a nie w Spezii, czyli kolejnym włoskim klubie, do którego został wypożyczony. W jego przypadku przyda się znajomość prostej zasady – nie wymagajcie od piłkarzy więcej niż potrafią.

Odnoszę bowiem wrażenie, że od wielu lat cięgi zbierają zawodnicy, którzy nie są w stanie zaspokoić oczekiwań, a występują na nieszczęsnej pozycji. Bo też od wielu lat trwają nieustanne dyskusje na temat idealnego ustawienia w obronie. Czy czwórką, czy trójką (piątką)? I kto ma być lewym obrońcą, jeśli wybierzemy pierwszą opcję? A kto pół lewym środkowym, kto lewym wahadłowym, jeśli wybierzemy drugą?

Jedno się tylko nie zmienia, na dowód czego przytoczę fragment z 2015 roku:

„A jak tu wierzyć w podbój świata, jeśli od kilku lat trzeba brać lewego obrońcę z łapanki? Inni mają sporo zalet, ale i braków. Jeden jest świetny w ofensywie, ale niestety w obronie nie pomaga. Drugi szybki jak strzała, tylko nie potrafi wykończyć akcji, bo „nie ma strzału”. A jeszcze inny znakomity w odbiorze, ale jak już tę piłkę zabierze, gorzej idzie mu rozegranie, itp., itd.”

Po siedmiu latach ciągle wszystko (NIESTETY!) aktualne. Przed meczem ze Szwecją tradycyjnie największy problem z obsadą lewej strony...

▬ ▬ ● ▬