Jeśli wygrają z Pogonią...

Fot. Trafnie.eu

Pierwsza wiosenna runda ligowych rozgrywek Ekstraklasy prawie zakończona. Za wcześnie na zbyt daleko idące wnioski. Za to w sam raz na kilka uwag.

Przede wszystkim na taką, że nic się nie zmieniło. Jak było, tak jest – co innego słyszysz (czytasz), co innego widzisz. Bo przecież wiosenna runda miała być wyjątkową szansą dla kilku zdolnych rodaków na zaprezentowanie swoich umiejętności. A przecież w zanadrzu jeszcze obowiązek posiadania młodzieżowca (młodzieżowców) w składzie od przyszłego sezonu. Przeczytałem kilka tekstów na ten temat.

Jednak od wielu dni regularnie jestem bombardowany informacjami w stylu - „...nowy kontrakt z klubem podpisał Portugalczyk...”, „Gruzin związał się z polskim klubem półrocznym kontraktem...”, „...to kolejny Słowak w kadrze...”. Czyli bez zmian – dużo gadania o niczym, a potem trzeba zrobić zagraniczny zaciąg, by było kim grać.

Bo z Ekstraklasy ubyła jedna drużyna. W przenośni oczywiście, ale jakby wszystkich grajków, którzy odlecieli zimą za granicę pozbierać do kupy, nie powinni mieć problemu, by w tej lidze zająć miejsce przynajmniej w środku tabeli. Elhadji Pape Diaw, Michał Pazdan, Lasza Dwali, Sebastian Rudol, Adam Matuszczyk, Damian Szymański,  Dawid Kort, Przemysław Frankowski, Konrad Wrzesiński, Jose Kante, Karol Świderski, Cillian Sheridan czy Zdenek Ondrasek – oto kadra zawodników  (choć nigdy wszyscy razem nie zagrają) potwierdzająca ową tezę.

Zamiast nich w Ekstraklasie wylądował kolejny zagraniczny desant. Z największym rozmachem zabrało się do zmian Zagłębie Sosnowiec. Skumplowane z Legią, więc hołdujące zasadzie byłego prezesa warszawskiego klubu Bogusława Leśnodorskiego – kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Wymieniło pół klubowej kadry, angażując kilku obcokrajowców.

Oprócz personalnej rewolucji w podniesieniu się z dna tabeli miały jeszcze pomóc dwa czynniki. Po pierwsze, dobre przygotowanie kondycyjne związane z zatrudnieniem nowego specjalisty w tej dziedzinie. Po drugie, motywacja finansowa – pół miliona za utrzymanie w lidze. Na razie wszystkie zawiodły, bo Zagłębie poległo na inaugurację wiosny we Wrocławiu przegrywając ze Śląskiem 0:2.  

Dla mnie nie ma większego znaczenia skąd kto pochodzi, byle dobrze grał w piłkę. I jak to bywa z transferami, w pierwszej wiosennej jedni od razu zaskoczyli zdobywając zwycięskie bramki, inni nawet nie dotrwali do końca meczu dostając czerwoną kartkę.   

Uwaga druga – Lechia udowodniła, że może się liczyć w walce o tytuł. Pokonała w Gdańsku Pogoń 2:1. Czyli pokonała drużynę, która w końcówce rundy jesiennej była może nawet najlepsza w lidze. Jej trener Kosta Runjaic zapytany kto będzie mistrzem Polski odpowiedział, że Lechia, jeśli wygra z jego Pogonią. No i wygrała, co mnie cieszy, bo życzę mistrzostwa Piotrowi Stokowcowi. Sobie zresztą też, bo jeśli do końca sezonu będzie o nie walczył, trudno się będzie nudzić ligowymi rozgrywkami.

I uwaga trzecia – Lechia ma poważnego rywala w wyścigu o tytuł. Legia, która MUSI je zdobyć, wygrała z Wisłą w Płocku 1:0 i jej strata do lidera nadal wynosi trzy punkty. To był dla niej mecz łatwy tylko w teorii, biorąc pod uwagę miejsce rywali z ogonie tabeli. Legia w teorii może być jeszcze silniejsza, bo trener Ricardo Sa Pinto nie posłał do boju w wyjściowym składzie trzech rodaków, których ściągnął do Warszawy w zimowej przerwie. Walka o mistrzostwo zapowiada się więc smakowicie...     

▬ ▬ ● ▬