Polak też potrafi?

Fot. Trafnie.eu

W piątek piłkarze Ekstraklasy wracają na boiska po zimowej przerwie. W walce o mistrzostwo jedno jest pewne. Reszta wydaje się być wielkim znakiem zapytania.

Pewne jest, że Legia MUSI zdobyć tytuł mistrzowski. Kolejny sezon z rzędu, choć tym razem chyba pod większym ciśnieniem i wcale nie tak łatwo, jakby się wielu wydawało. Każdy inny scenariusz byłby dla tej drużyny nawet nie porażką, ale klęską.

Prezes klubu Dariusz Mioduski słowo „mistrzostwo” wymienia prawie równie często jak określenie „plan biznesowy”. A w jego planach biznesowych jest oczywiście gra w Lidze Mistrzów, co po ostatnich wynikach w europejskich pucharach wydaje się wręcz niedorzeczne.

Legia na jesieni po raz kolejny w ostatnich latach wymieniła trenera, choć bliższe prawdy będzie stwierdzenie, że zmieniła całą swoją filozofię. Wielki program budowy potęgi klubu w parciu o akademię na chorwackich wzorcach i wykonawcach legł w gruzach.

Obecny szkoleniowiec Ricardo Sa Pinto zabrał się ostro do roboty goniąc z drużyny zawodników stanowiących o jej sile w ostatnich latach (Arkadiusz Malarz, Michał Pazdan, Krzysztof Mączyński). Co jeszcze wymyśli? Tego nie wie nikt, chyba nawet on sam. Choć na pewno nie jest i nie będzie nudno pod jego rządami. A jak długo potrwają?

Kolejnym pomysłem wprowadzonym w życie przez Sa Pinto był portugalski zaciąg dokonany w zimowej przerwie. Do Legii zostali sprowadzeni trzej następni rodacy trenera. To już solidna kolonia w Warszawie. Czyli opcja chorwacka została na dobre zastąpiona portugalską. Z jakim skutkiem? O tym mamy się przekonać wiosną.

Trener żadnych wymówek mieć nie będzie. Oczekiwania zostały tak rozbudzone, że Legia albo zostanie mistrzem, albo, po pięknej katastrofie, jej prezes zacznie wcielać w życie nowy pomysł. Na pewno przy tej okazji pojawi się określenie „plan biznesowy”…

Warto jednak zauważyć, że na razie w tabeli prowadzi Lechia Gdańsk z trzema punktami przewagi nad Legią. Wątpię, by przed sezonem ktoś przewidywał taki scenariusz, co dobrze świadczy o trenerze Piotrze Stokowcu. Pozycja lidera stanowi przede wszystkim jego zasługę. Należy pamiętać, że osiąga takie wyniki w klubie, który ciągle ma problemy z wypłacaniem na czas wynagrodzeń swoim zawodnikom.

Stokowiec już wcześniej pokazał swój potencjał, choć odnoszę wrażenie, że nie wszędzie został dostrzeżony. Czy Zagłębie Lubin walczyłoby dziś o mistrzostwo, gdyby przed dwoma laty nie przegoniło go z klubu?

Zestawienie Lechii i Zagłębia jest w tym miejscu bardzo zasadne z zupełnie innego powodu. Lechia nigdy nie zdobyła mistrzostwa Polski. A kto poprzednio dokonał tego po raz pierwszy w swej historii? Właśnie Zagłębie w 1991 roku. Czy po dwudziestu ośmiu latach znów premierowy tytuł wywalczy Lechia? Czy w lidze, w której aż roi się od zagranicznych zawodników i trenerów Stokowiec udowodni, że Polak tez potrafi? Już sobotni mecz z Pogonią Szczecin powinien pokazać na co stać Lechię na wiosnę.

A wcześniej, bo w piątek, do boju ruszą dwie drużyny teoretycznie też mające jeszcze szanse na walkę o mistrzostwo – Jagiellonia Białystok i Lech Poznań. Nie bardzo jednak wierzę, by w praktyce mogły się do tej walki włączyć. Nie tylko ze względu na sporą stratę do lidera, bo aż dziewięciu punktów.

▬ ▬ ● ▬