Jeszcze bardziej nie potrafię pojąć...

W subiektywnym podsumowaniu tygodnia jeszcze o meczach polskich drużyn w europejskich pucharach. A może raczej o refleksjach im towarzyszących.

Zacznę od Rakowa Częstochowa, który w czwartek pożegnał się z rozgrywkami Ligi Europy w tym sezonie. Pożegnał się wysoką porażką 0:4 z Atalantą Bergamo, właściwie jej rezerwami, i to na własnym boisku. Wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek, który nie da o sobie zapomnieć nawet na jeden dzień, musiał oczywiście występ Rakowa w Europie skomentować, zamieszczając w internecie filmik, w którym znalazła się taka wypowiedź (za: przegladsportowy.onet.pl):

„A Rakowowi należą się brawa! Pierwsze takie doświadczenie międzynarodowe, to nie jest wcale łatwe i nawet mój pies jest zgodny z moimi obserwacjami. Wydaje mi się, że Raków na tym etapie więcej nie mógł zrobić, natomiast może dalej się rozwijać i może być coraz lepszy. Atalanta to jest tak dobry zespół, że nawet, jak wystawi trzech, czterech innych zawodników w ataku, to na koniec robią różnicę. Najlepszego”.

Nie skupiałbym się jednak na międzynarodowym doświadczeniu. Chyba bardziej Rakowowi zabrakło zawodnika takiego na przykład jak Luis Muriel. Kolumbijczyk strzelił mu w czwartek dwa gole, a w Bergamo jest tylko rezerwowym, dlatego trener wpuścił go na boisko w wyjściowym składzie w meczu, który już niewiele dla Atalanty znaczył.

Właśnie ktoś taki, czyli doświadczony napastnik z prawdziwego zdarzenia, jest dla Rakowa niezbędny. Biorąc pod uwagę, że w klubowej kadrze takiego grajka brak, a dodając jeszcze kontuzje najlepszych zawodników, osiągnięty wynik w pucharach w tym sezonie i tak jest zdecydowanie ponad potencjał częstochowskiego klubu.

Teraz Legia, a właściwie głównie Alkmaar. Na meczu w Warszawie pomiędzy tymi drużynami zaważył ten pierwszy w Holandii z niewyjaśnionymi do dziś  okolicznościami. Poszedłem specjalnie zobaczyć zawodników drużyny gości idących z szatni do autokaru. Przyznaję, że cel mojej przechadzki może wydawać się dziwny, ale na usprawiedliwienie dodam, że na pewno nie był aż tak dziwny, jak zachowanie tak znanych ochroniarzy dwa miesiące wcześniej w Alkmaar.

Piłkarze z Holandii długim korytarzem przechodzili z szatni do autokaru zaparkowanego w przeznaczonym do tego miejscu pod trybunami stadionu. Gdy jeden ciągnący dwie walizeczki na kółkach dochodził do drzwi, steward pomocnym gestem je otworzył i przytrzymał, by mógł spokojnie wyjść.

Przywołałem w myślach podobną scenę z Alkmaar utrwaloną na filmikach możliwych do obejrzenia w internecie, gdy tak zwani ochroniarze razem z policjantami wyżywają się na przedstawicielach ekipy Legii w sytuacji bliźniaczej do tej, którą mogłem w czwartkowy wieczór obejrzeć w Warszawie. Żadnego zagrożenia wokół autokaru i żadnej agresji ze strony służ porządkowych. Żądnego policjanta w pobliżu, tylko pracownicy firmy ochroniarskiej. Uprzejmi, co pokazał opisany obrazem, na ile można.

Gdy tak na to patrzyłem, uświadomiłem sobie, że jeszcze bardziej nie potrafię pojąć logiki wydarzeń w Alkmaar przed dwoma miesiącami.

PS: UEFA wreszcie podjęła decyzję. AZ Alkmaar ma zapłacić 40 tysięcy euro kary za wydarzenia związane z meczem z Legią przed dwoma miesiącami. Biorąc pod uwagę ich skalę, kara śmieszna.

▬ ▬ ● ▬