Już wolę go z wszystkimi wadami

Fot. Trafnie.eu

Bohaterem rodzimych mediów po wtorkowym meczu z Koreą Południową został Kamil Grosicki. Niektórzy postanowili udzielić mu mądrych rad.

Od pewnego czasu jest bez wątpienia kluczowym graczem reprezentacji Polski. Jak to więc możliwe, że taki zawodnik nie mieści się wyjściowym składzie drugoligowej drużyny w Anglii? Nie wszystko da się przecież zwalić na niedawno wyleczoną kontuzję palca.

Na szczęście Adam Nawałka daje mu grać od początku. Tak było we wtorek. Wybór jak najbardziej uzasadniony, co Grosicki potwierdził strzeloną bramką. I wyznał, że wraca do klubu pełen energii, chce w nim więcej grać. Bardzo dobrze, też mu tego życzę. Ale za taką deklarację automatycznie miejsca w podstawowym składzie Hull City nie dostanie na pewno.

Dobre rady ma dla niego Zbigniew Boniek (przegladsportowy.pl):

„Mam słabość do Kamila, uwielbiam go – we wtorek dostał od trenera szansę, a od kolegów na boisku kilka podań, sam świetnie dośrodkował do Roberta – sporo dołożył do zwycięstwa. Na Koreę wystarczyły 15-minutowe zrywy, ale jeśli chcemy zaistnieć na mundialu, to trzeba dołożyć powtarzalność, kontynuację i odpowiednie przygotowanie fizyczne. A w Chorzowie od 60. minuty było widać, że Kamil jest bardzo zmęczony. Bo nie gra w Hull. Musi się za siebie wziąć. Pokazał spore umiejętności, ale do nich należy dołożyć wytrzymałość i wydolność. Na MŚ nie wystarczy grać dobrze kwadrans, tam mecze z silnymi rywalami są co trzy-cztery dni”.

Innych rad postanowił mu udzielić Dariusz Dziekanowski. A mianowicie Grosicki powinien zapomnieć o podboju Europy (nie szukać nowych – lepszych klubów), tylko walczyć o swoje w Hull City.

Nie wiem, czy ich posłucha, bo w przeszłości nie zawsze słuchał nawet tych, którzy dawali mu ważniejsze rady. W życiu i karierze kilka razy miał pod górkę, głównie z własnej winy. Na pewno nie jest wzorem do naśladowania pod każdym względem, jak choćby Lewandowski zdobywający kolejne szczyty w karierze.

Grosicki jest, jaki jest, ale jednego nie można mu odmówić – zawsze w reprezentacji walczy do upadłego. I zawsze, jak sięgam pamięcią, starczało mu sił do gry na pełnym gazie gdzieś na godzinę. Czyli obserwacja prezesa Bońka w meczu z Koreą Południową była słuszna, jednak niespecjalnie odkrywcza.

Dlatego nie wierzę w cudowną przemianę zawodnika, który skończył już trzydzieści lat, a miałby się nagle zmienić i to w błyskawicznym tempie! Czyli w błyskawicznym tempie „dołożyć wytrzymałość i wydolność”. Obawiam się, że z tego dokładania może zostać jeszcze mniej niż jest. Wolę być realistą, czyli już wolę Grosickiego z wszystkimi jego wadami, który przez godzinę pokazuje na boisku wszystkie swe zalety.

A po końcu sezonu pewnie i tak zmieni klub, jeśli tylko nadarzy się okazja.

▬ ▬ ● ▬